Andrzej Kumor – Panie Januszu, przed chwilą rozmawiałem z nauczycielami  na pikiecie, wszyscy mówią, że w ich proteście chodzi o dobro naszych dzieci to znaczy: o mniejsze klasy,  większą opiekę nad dziećmi ze specjalnymi potrzebami i generalnie brzmi to bardzo dobrze; Pan dzieci już w szkole nie ma, ale miał Pan kiedyś; czy nie jest tak, że ten system jest po prostu bardzo drogi – mimo wszystko- na oświatę bardzo dużo tutaj w prowincji wydajemy –  a dzieci jakby coraz głupsze? Jak to się dzieje?

Janusz Niemczyk: Ten strajk jest w cieniu możliwości budżetowych, bo szkoły i służba zdrowia są finansowane z budżetu prowincji, jest to o ile się nie mylę, w okolicach 90% te dwa ministerstwa pożerają praktycznie 80 – 90 % budżetu prowincji; przy tym długu, jaki jest w tej chwili, możliwości prowincji są wyczerpane.

Myślę, że kiedy rząd Harrisa, prawie 20 lat temu przegrał, a przegrał dlatego że były strajki nauczycieli i strajki pielęgniarek, tym dwóm sektorom zaoferowano troszeczkę za dużo pieniędzy.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

 – I teraz chcą jeszcze więcej?

– To jest druga sprawa, one po prostu żyły w cieniu tamtych wyborów, kiedy liberałowie wygrali, a teraz 20 lat później doszliśmy do ściany, kiedy możliwości budżetu prowincji się wyczerpały i nauczyciele sobie z tego do końca sprawy nie zdają, że prowincja nie ma takich możliwości.

  – Nie sądzi Pan że powinniśmy po prostu te szkoły zreformować; że pieniądze są w systemie, tylko nie są tam gdzie trzeba; nie dostają ich ludzie, którzy uczą?

– Wie pan, gdy byłem na bardzo dużym sympozjum we wrześniu, były szef NASA powiedział, że system północnoamerykański generuje najlepszych absolwentów uniwersytetów, ale już jeśli chodzi o absolwentów szkół podstawowych i szkół średnich jest na o dużo niższym poziomie niż średnia światowa, więc dobrze byłoby się zastanowić w aspekcie Kanady, co należy zrobić, żeby odrzucić pewne nauki, że tak powiem „społeczne”, jak nauczanie LGBT – na to wyrzuca się pieniądze – a skupić się na nauce przedmiotów ważnych; przedmiotów ścisłych, to, co robią kraje azjatyckie, na czym wypłynęły.

Ale trzeba by było wcześniej zmienić system myślenia naszych polityków, bo nasi politycy myślą w sposób parafialny, myślą, że na Ontario czy Kanadzie kończy się świat i potem ziemia się urywa, tymczasem cały świat poszedł do przodu, a nikt nie chce podjąć tego tematu.                Więc jest to aspekt o wiele szerszy. Ja wiem, że ludzie uciekają ze szkół publicznych, powszechnych do szkół prywatnych…

 – Kogo stać na to?

– To często jest wysiłek całej rodziny, bo i babcie płacą i rodzice się składają.

 – A przecież jest takie proste rozwiązanie, bon edukacyjny, każdy dostaje przypadające na dziecko  pieniądze i pieniądze idą za uczniem.

Więc w prywatnej szkole dziecko uczy się lepiej i już w ciągu roku czy dwóch są postępy, ale później rodzina się wystrzela z pieniędzy i co dalej? Szkoły powszechne nie podejmują tego pytania, a powinny.

      – Bądźmy więc świadomi, że jest potrzeba głębokiej reformy systemu oświatowego – dziękuję bardzo.

A. Kumor, J. Niemczyk