Kiedy szliśmy na śniadanie, miejscowe piękne dziewczyny o urodzie Jennifer Lopez całowały nas na przywitanie (zdjęcie 1). Po śniadaniu, na które codziennie była jajecznica szliśmy prosto do żółtego, szkolnego autobusu, a czarny kierowca już na nas czekał. – Abuelo, a la playa (dziadek, na plażę). Wielkie drzewa ukwiecone na biało, żółto i czerwono, pięknie pachnących, a inne drzewa pełne tropikalnych owoców… Po raz pierwszy odkryłem, że grapefruity nie są gorzkie, lecz słodkie. Jeżeli gdzieś jest raj, to chcę właśnie tam, bo w tym niebiańskim raju nie ma dziewczyn, które można dotknąć, ani dostać całusa, a w tym ziemskim tak.

Poza tym muzyka portorykańska jest przecudna. Gitara, quatro rodzaj mandoliny o nosowym brzmieniu i bębny i piękne melodie śpiewane przez piękne dziewczyny i przystojnych chłopaków. Można tego słuchać w nieskończoność.

Puerto Rico ma wspaniały klimat. Cały rok jest około 30 stopni i dużo deszczu, ale nikt nie używa parasolek. Deszcz pada co godzinę i cię ochłodzi. Jak już wyschniesz to za chwilę pada kolejny deszcz.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Ludzie są bardzo przyjaźni, ale dla swoich. Dlatego nie pozwalali nam iść na miasto samemu, szczególnie wieczorem, bo ci ludzie mogą być niebezpieczni. Irene, kierowniczka zespołu Areyto dawała nam przykład Portorykańczyków mieszkających w Chicago. Można ich rozpoznać po wielkich radiach grających głośną muzykę, najczęściej rap. Jednak dla swoich są jak rodzina. W dniu naszego odjazdu, kiedy pakowaliśmy się, muzycy z miejscowego zespołu Areyto grali przed naszymi oknami przez cztery godziny (zdjęcie 2). Niekończące się pożegnania były pełne uścisków i łez. Kiedy już byliśmy na lotnisku w San Juan, oni już tam byli i znowu to samo: uściski, całusy i łzy. W locie do domu pewien Portorykanin zauważył, że nie piję małych 50-cio mL różnych alkoholów, tylko je chowam, bo miałem już wtedy niezłą kolekcję. Kiedy się zorientował, zrobił coś niesamowitego.

Poszedł na tył samolotu, do magazynku i co chwilę odsłaniał kurtynkę aby kontrolować sytuację i w końcu przyniósł mi całą torbę (około 50 sztuk) buteleczek różnych rodzajów alkoholu. To są właśnie Portorykanie. Mam wiele wspaniałych wspomnień z moich podróży, jednak Puerto Rico jest zdecydowanie na pierwszym miejscu.

To tak jak wspomnienie z Raju.