OST FRONT
Nadchodzą w Mińsku nie tylko katolickie i prawosławne święta, co sezon handlowy. Dekoracje w sklepach, a na wielkich placach ustawia się stelaże, w które wkładane są już teraz, a nie jak za komuny po 27 grudnia, wielkości dwóch metrów choinki, i tak powstają z 15-20-metrowe wielkie choiny.
Podobnie jest w Warszawie. Zamontowano już światełka na drzewach w śródmieściu i naprawdę wspaniale wygląda Trakt Królewski od placu Zamkowego do Belwederu.
Jan Pietrzak: Jestem zadowolony z tych wyborów. Zachwyca mnie, że takie czasy przyszły. Po raz pierwszy w Polsce, w Sejmie nie ma komuny. Po 50 latach działań Kabaret Pod Egidą odniósł sukces.
Od premiery w 1966 roku byliśmy antykomunistyczni. SB wciąż pisała, że walczymy z komuną. Po niemal 50 latach nasz kabaret odniósł sukces! Oczywiście ludzie komuny gdzieś jeszcze są, wynoszą jakieś meble, robią świństwa, ale jednak od władzy zostali zdecydowanie odsunięci. Napracowałem się z moimi kolegami 49 lat.
Po atakach w stolicy Francji, w Mińsku moc ludzi poszło pod Ambasadę Francji z kwiatami i zniczami. Może to brzmi nieludzko, ale szkoda, że tych zamachów nie zrobiono trzy miesiące wcześniej, toby "Zachód" i Fureżyca Merkel się opanowały i przestały kokietować islamistów.
Wedle niektórych mediów, wynikiem tej tragedii będzie wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA.
Kukiz apeluje, by nie przyjmować uchodźców, i znaczna część Polaków go popiera.
Po Paryżu zmienia się sytuacja w świecie.
W sobotę, 6 listopada, odbyło się w Warszawie zebranie aktywu Ruchu Kontroli Wyborów i okazało się, że z uczciwością tych wyborów też było "różnie".
W niejednym punkcie wyborczym było więcej oddanych głosów niż wydanych książeczek, w niejednym punkcie urna nie była zabezpieczona, a w jednym okręgu 27 procent książeczek było "fałszywych", czyli brak było właściwych stron. Wedle przekazanych tam danych, PiS zdobyło co najmniej 10 procent więcej głosów i w rzeczywistości powinien być inny Sejm.
Mówiono, że jest zły system, ale nie przedstawiono systemu, który by naprawdę uzdrowił Polskę.
Jeśli któryś naród by miał być wybrany, to chyba tylko Polska, bowiem:
1. To Polacy uratowali Europę przed zalewem islamu, broniąc jej pod Wiedniem w 1683 roku;
2. To Polacy uratowali Europę przed zalewem rosyjskim, broniąc Polski i Europy w 1920 roku, cud nad Wisłą;
3. To Polacy obalili komunę i mur berliński, tworząc "Solidarność"!!! To my zakończyliśmy panowanie Rosji;
4. To Polski Papież święty Karol Wojtyła przez 26 lat rządził światem.
Smutno mi Boże, bo nie jestem zachwycony PiS-em. Partia Kaczyńskiego wiele razy, w mym mniemaniu, zdradzała interesy Polski. Choćby przyznanie rok temu emerytur potomkom Żydów zamordowanych przez Niemców.
Mam wielką nadzieję, że się mylę, ale nie byłbym zdziwiony, gdyby ustąpiono Żydom i za mienie pozostałe w Polsce dostaliby 35 miliardów dolarów. Dodam, że wiele domów Żydzi sprzedali już w latach 1945–1950, a potem Żydzi amerykańscy dostali miliony dolarów, a na koniec dziś odbierają nieruchomości bez kłopotów, choć Polakom ziemianom NICZEGO nie chcą władze oddać.
Imć Lis w "Gazecie Koszernej" na pierwszej stronie krzyczał – Nie damy sobie odebrać Polski.
Cholera, ten bubek sobie przywłaszcza nasz kraj, tylko on i jego pokakana partia ma prawo do Polski. Nie boleję, jak im ją "odbierze" PiS, ale nie jestem pewien, czy potrafi zrobić to co trzeba i pójść śladem Orbana.
Miasto zarzucone stojakami z plakatami naszego Umiłowanego Wodza, zaś plakaty trzech alternatywnych kandydatów widziałem tylko na trzech stojakach; przedstawiciel Polskiego Radia Włodek Pac mówił, że widział jeszcze jeden. Nakłady na kampanię prezydencką i nakłady na promocję alternatywnych kandydatów ktoś porównał do konkursu żyrafy z żółwiem.
Nikt się wyborami nie podnieca, bo każdy kiep wie, kto wygra; pytanie, czy dostanie 91 procent głosów, czy 78 procent. Niestety, nie ma w Mińsku bookmacherów, którzy przyjmowaliby zakłady.
Złapałem pociąg "Polonez" w środę i dojechałem do Brześcia, gdzie przenocowałem w hotelu na dworcu. Następnego dnia pojechałem nowoczesnym, wygodnym pociągiem do Mińska, gdzie już był inna pogoda, choć słonecznie, ale wiatr, chłodno i wszyscy chodzą w kurtkach. Drzewa nadal zielone, a za kilka dni ma być zimniej.
Pytanie, czy nadchodząca zima będzie bardzo mroźna, a po niej mają ruszyć Chińczycy na Rosję.
Wiadomo od lat, że średnia temperatura roku jest podobna, a jak wiemy, mieliśmy bardzo gorące lato.
Postanowiłem dojechać do Nowego Jorku, gdzie prezydent Duda miał wystąpić w niedzielę. Jak zwykle pojechałem Amtrakiem z Montrealu. Piękny słoneczny i ciepły dzień. Droga najpierw monotonna, pola uprawne.
Na granicy z USA kontrola, zadają moc pytań, więc idzie długo. Potem od granicy tory nad jeziorem Champlain, które przez kanał, dziś prawie nieużywany, łączy się z rzeką Hudson. Nad tą rzeką tory prowadzą do samego Nowego Jorku.
Przepiękne widoki, ale mało łodzi na wodzie. Niestety, drzewa jeszcze nie są żółto-czerwone, jak często o tej porze, ale widok przedni. Gdzieniegdzie domy nad wodą, przystanie dla motorówek oraz łodzi żeglarskich, a po drugiej stronie jeziora w oddali Zielone Góry w Vermoncie, a po drugiej stronie torów niewidoczne góry Adirondack.