No to popatrzmy sobie w przyszłość. Wojna Rosji z Ukrainą ulega zamrożeniu, podpisany jest jakiś rozejm, Ukraina zostaje podzielona i rząd Tuska i Sikorskiego oferuje Ukrainie federację.  Powstaje jedno państwo polsko-ukraińskie, a jeżeli nawet nie tak, no to może konfederacja z częścią wspólnych instytucji.

Biorąc pod uwagę to jak wielu Ukraińców dzisiaj jest w polskich władzach, jak duża jest penetracja ukraińskich służb w Polsce, patrząc na to jak wiele Ukraińców z Ukrainy reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej, nie można takiego wariantu wykluczyć. Na dodatek, może być on popierany i promowany przez naszych – jak mówi Grzegorz Braun – towarzyszy amerykańskich.

Rozwiązałoby to wiele węzłów gordyjskich obecnej sytuacji i dawało Ukraińcom wynagrodzenie za trudy wojny prowadzonej w interesie tych co zawsze.
Co ciekawe rok, temu pewien niemiecki analityk pisał w Asia Times, że  zgodnie z historycznymi kryteriami etniczno-językowymi i religijnymi, powszechnie uważanymi za centralne w kształtowaniu się narodów, Ukraina może rzeczywiście mieć silniejsze roszczenia do części polskich Karpat niż do Krymu lub Donbasu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

I dodaje: Czy to pomaga wyjaśnić, dlaczego polski rząd podtrzymuje świętość granicy Ukrainy z Rosją? Chcą, aby granica Ukrainy z ich krajem była równie święta.
W układzie takim Polska byłaby wobec Ukrainy junior-partnerem zaś oligarchowie ukraińscy i politycy działający na ich pasku zdominowaliby polskie życie publiczne i gospodarcze.
Mają więcej ikry, są bardziej dynamiczni asertywni, nie cofają się przed rzeczami, przed którymi Polacy kucają.

Polakom tego rodzaju rozwiązanie zostanie zareklamowane z wielkimi fanfarami jako powrót do koncepcji Jagiellońskiej, powrót do Lwowa i odrodzenie wielonarodowej Rzeczpospolitej, jako  środkowoeuropejskiego mocarstwa, a tymczasem dominującą rolę w tymże będą pełnić ci co zawsze…

Ewentualne protesty zostaną przesłonięte przez zdalnie kontrolowane  polsko ukraińskie nawalanki i konflikty. Jak się coś nie będzie podobało to winę będzie się zrzucało, albo na jednych albo na drugich.

Tak to jest w koloniach, tak się trzyma Tutsich i Hutu za pysk.
Jest to rozwiązanie, które dzisiaj może wydawać się z księżyca wzięte, jednak proszę się rozejrzeć dookoła, popatrzeć ile w Polsce jest Ukraińców, jakie mają wpływy.
Rozwiązanie takie pozwoliłoby Ukrainie, a może raczej temu co z Ukrainy zostanie,  za jednym zamachem dołączyć do instytucji i organizacji, w których jest Polska, na takiej samej zasadzie, jak niegdyś NRD, została przyłączona do RFN, od razu wstępując do NATO i Unii Europejskiej.

A Polacy? A Polacy to ciepłe kluchy,  nie zdołali wybić się na niepodległość. Była taka możliwość, ale już jej nie ma.

PS. Szanowni Państwo, Goniec i Głos Polski są przez naszych lokalnych banderowców wyrzucane ze sklepów rzekomo, za antyukraińskie treści.
Nigdy takich w Gońcu nie publikowaliśmy! – Współczujemy Ukraińcom ich losu, a banderowcy – również tutejsi – powinni spojrzeć w lustro, jakże łatwo dali się podejść globalistom. Jeśli Anne Applebaum twierdzi, że banderowski nacjonalizm jest OK, to musi to dawać do myślenia. Nacjonalizm, szowinizm, fanatyzm religijny – wszystko to dla globalistów jest w porządku, póki motywuje młodych i durnych do strzelania w zadanym kierunku.

Zamajtano nacjonalistom Wielką Ukrainą przed oczami (zresztą hitlerowcy robili podobnie) a rezultat jest taki, że ich najbardziej patriotyczny element zginął, miliony wyemigrowały, to co jeszcze było do sprzedania, sprzedano, a jedna trzecia ziem została utracona.
Wydaje się więc, że federacja z Polską to coś, co dostaną na osłodę

Andrzej Kumor