Oczywiście mam tu na myśli sport wyczynowy, ten na najwyższej półce, z pieniędzmi wielkimi lub mniejszymi.
Zacznę od błahego przykładu.
Podczas jednego z moich pobytów na obozach szkoleniowych w Arizonie przyjrzałem się badaniom lub jak kto woli – eksperymentowi trafiania do dołka golfowego. Po angielsku – „putting”.
Studenci- golfiści reprezentacji uczelni trafiali do dołka ze stosunkowo niewielkiej odległości za pieniądze, jednak każdy następna próba miała coraz większą stawka.
Im mniejsza stawka, tym lepiej trafiali.,
Im wyższa – tym gorzej.
Za $1000.00 nikt nie trafił, mimo, że trafiali za $20 wszyscy bez problemu.
Co było przyczyną? Stres.
Kto na nich ten stres nakładał? Nikt. Sami sobie taka pętle na szyję wrzucali.
Jeden z moich najlepszych zawodników występował na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu i w eliminacjach się nie przebił. Rzucał słabo i zapytany co było tego powodem – powiedział stres.
Według niego – igrzyska to stresowa sytuacja.
Ja mu na to: nikt, cię przecież nie zna, nikogo na widowni nie było tylko ty- dysk- koło do rzucania i przeciwnicy. Nie rozumiem.
Rozumiem natomiast taka Igę Świątek. Presje z zewnątrz ma wielką, bo w końcu przyzwyczaiła Polaków do zwycięstw do zera…
Iga ma swoja psycholożkę, ale czy to pomaga?
W podobnej sytuacji były Aryna Sabalenka i Elena Rybakina.
Obie doskonałe fizycznie i technicznie zawodniczki miały swojej dot6chczasowej karierze słabe momenty, szczególnie Aryna.
Zdecydowała rozstać się ze soja psychologiczna „ostoją”, wzięła odpowiedzialność w swoje ręce i jest już od ponad roku numerem #1 \w kobiecym tenisie.
Rybakina idzie podobnym tropem, ale zawirowania wokół jej trenera taki szybki obrót sprawy pokrzyżowały. Niemniej jednak właśnie dziś wygrała WTA Finals i zgarnęła $5,250M! Nieźle!
Sporty indywidualne są bardziej wymagające psychiczne niż sporty zespołowe.
Mój ojciec był muzykiem i dyrygował wieloma chórami i orkiestrami.
Zawsze mi powtarzał, że słaby śpiewak czy instrumentalista zwykle jakoś się ukryje w chórze, lecz solo skończy się katastrofą.
Wystarczy taka sytuację porównać z piłkarska reprezentacja Polski.
Niby jedenastu zawodników, ale każdy ulepiony z innej gliny z wielkim negatywnym zróżnicowaniem w zakresie techniki, przygotowania fizycznego i, co tu dużo mówić, zrozumienia sportu.
Stres w piłce?
Oczywiście tak zawodnicy jak i trenerzy podkreślają wielki zasięg sportu wśród rzesz kibiców, ale gra w reprezentacji wielkich pieniędzy nie przynosi.
Zresztą przyzwyczaili nas nasi szanowni kopacze do słabych meczów, więc chyba nie ma się co stresować.
Uczestnictwo w zawodach sportowych bez wątpienia pomaga wydzielać wyższy poziom adrenaliny.
Ta z kolei u normalnych sportowców oddziałuje głownie pozytywnie na wyniki sportowe.
Z mojego własnego doświadczenia wiem, że było dla mnie wręcz niemożliwe uzyskiwanie wyników na treningu przewyższających te osiągnięte na zawodach.
Rzadko w moim ukochanym sporcie, lekkiej atletyce, mamy do czynienia z tłumami widzów, ale wręcz każdy uczestnik takiego widowiska jest zachwycony.
Oczywiście radzenie sobie ze stresem jest kwestia zupełnie indywidualną. Jednym on pomaga, innym – przeszkadza.
Ale tak jest również w życiu codziennym, prawda?
Bogdan





























































