Trump zmusza kanadyjski rząd do zmierzenia się z tym, czego od dawna unikał: z końcem zarządzania podażą


Niezwykle szkodliwy szał taryfowy prezydenta USA Donalda Trumpa ponownie nadwyrężył porozumienie kanadyjsko-amerykańsko-meksykańskie (CUSMA). W centrum tej niepewności znajduje się kanadyjski system zarządzania podażą niektórych artykułów spożywczych, system ekonomicznie kosztowny i politycznie chroniony, którego reformy Ottawa od dawna odmawia.

Zarządzanie dostawami wykorzystuje kwoty i stałe ceny na mleko, jaja i drób, aby dopasować podaż do popytu, jednocześnie ograniczając import.
Producenci potrzebują kwot, aby legalnie produkować i sprzedawać swoje produkty. Biorąc pod uwagę tysiące rolników rozsianych po całym kraju, w połączeniu z faktem, że kwoty dotyczą wyłącznie mleka, jaj, kurczaków i indyków, wymagana biurokracja (i liczba urzędników) jest ogromna i niezwykle kosztowna.
Transfery Departamentu Rolnictwa i Rolnictwa i Żywności w latach 2024–2025 na „Inicjatywy Zarządzania Dostawami” obejmowały 4,8 miliarda dolarów.
Biurokraci często się mylą.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Ostatni cykl produkcji kurczaków w Kanadzie odnotował jeden z najgorszych niedoborów podaży od ponad 50 lat. Ustalone limity kwotowe uniemożliwiły rolnikom reagowanie na popyt, przez co konsumenci musieli płacić wyższe rachunki za zakupy spożywcze importowane na ostatnią chwilę. Rzeczywistość jest taka, że ​​dokładne przewidywanie popytu jest niemożliwe.

Dysfunkcja nie kończy się na kurczakach. Import jaj w ramach programu alokacji niedoborów do połowy roku przekroczył już 14 milionów tuzinów. Nasi partnerzy handlowi w pełni wykorzystują tę sytuację. Na przykład Chile jest na dobrej drodze do podwojenia eksportu kurczaków do Kanady.

Koszt dla konsumentów jest znaczny. Badania sprzed pandemii szacują, że w wyniku zarządzania podażą przeciętna kanadyjska rodzina płaci od 300 do 444 dolarów więcej za żywność A ponieważ Kanadyjczycy o niższych dochodach wydają trzy razy więcej niż Kanadyjczycy o średnich dochodach i prawie pięć razy więcej niż Kanadyjczycy o wyższych dochodach, wpływ na nich jest proporcjonalnie znacznie większy.
Nic dziwnego, że rolnicy chcą chronić swój monopol. W większości przypadków zapłacili ogromne sumy za swoje kwoty. Gdyby pozwolono im spaść do poziomu wolnorynkowego, wartość ich kwot spadłaby do zera.

Ponadto, Kanadyjscy Producenci Mleka (Dairy Farmers of Canada) argumentują, że zarządzanie podażą oznacza „produkcję odpowiedniej ilości żywności”, producenci otrzymują „godziwy zysk”, a ograniczenia importowe gwarantują dostęp do „lokalnej żywności”, co jest dyskusyjne.

Wszystkie systemy ustalania cen stwarzają problemy. Bydło mleczne nie jest maszynami. Produkcja mleka krowiego jest zmienna. Jeśli rolnik uzyska więcej mleka niż wynosi jego kwota, nadwyżka musi zostać sprzedana. Kiedy rządy ograniczają podaż jakiegokolwiek produktu, jego wartość zawsze rośnie. Kwoty mleczne, stały się cennym towarem, sprzedawanym w cenie ponad 25 000 dolarów za „ekwiwalent krowy”. Oznacza to, że farma mleczna o obsadzie 100 sztuk jest warta co najmniej 2 500 000 dolarów w samej kwocie, wartość ta istnieje tylko dzięki ustawowej możliwości ustalania cen wyższych niż rynkowe.
Mleczarstwo nie jest jedynym sektorem, w którym kwoty regulowane przez rząd stały się bardzo wartościowym towarem. Kolejnym jest rybołówstwo zachodniego wybrzeża. Komercyjne kwoty połowowe łososia i halibuta stały się cennym towarem wymiennym wartym miliony dolarów, całkowicie poza zasięgiem niezależnych rybaków, czyniąc z nich de facto pracowników posiadaczy kwot.

Choć ma to stosunkowo niewielkie znaczenie krajowe, w Quebecu zarządzanie dostawami ma ogromne znaczenie polityczne. Jak zauważa Vincent Geloso, ekonomista z Uniwersytetu George’a Masona i Instytutu Ekonomicznego w Montrealu: „W 17 okręgach wyborczych w prowincji osoby korzystające na systemie zarządzania podażą są wystarczająco silne, by wpłynąć na wynik wyborów”.

To prowadzi nas z powrotem do nadchodzących negocjacji CUSMA. Zgodnie z CUSMA, Stany Zjednoczone otrzymują mniej niż pięć procent kanadyjskiego rynku produktów rolnych. Biorąc pod uwagę, że prezydent Trump od dawna krytykuje zarządzanie dostawami, zwłaszcza w sektorze mleczarskim, z pewnością stanie się ono celem amerykańskiego ataku negocjacyjnego.

Chcąc zapobiec ustępstwom, stowarzyszenia rolników zarządzających kwotami lobbowały rząd federalny za uchwaleniem przepisów, które wykluczą zarządzanie podażą z przyszłych negocjacji handlowych.

To uszczęśliwia wyborców w tych 17 okręgach wyborczych w Quebecu, ale z pewnością rozwścieczy Trumpa, rozpoczynając negocjacje CUSMA w zdecydowanie antagonistycznej tonacji.

Jak mówi Moshe Lander, ekonomista z Uniwersytetu Concordia: „Rząd wydaje się skłonny zaakceptować nawet cła i szkody dla kanadyjskiej gospodarki, zamiast wykładać na stół kwestię zarządzania podażą produktów mlecznych”.
Parlament może uchwalać dowolne ustawy, ale Trump jasno dał do zrozumienia, że ​​jednym z jego głównych celów w przeglądzie ustawy CUSMA jest położenie kresu zarządzaniu dostawami, zwłaszcza w sektorze mleczarskim. Trudno sobie wyobrazić porozumienie bez gruntownej reformy. To utrudni życie federalnym liberałom. Prezydent jednak wyświadczy kanadyjskim konsumentom ogromną przysługę.

Gwyn Morgan to emerytowany lider biznesu,

który pełnił funkcję dyrektora w pięciu globalnych korporacjach.
@Troy Media