Masakra ludności cywilnej w Buczy nie jest jednostkowym przypadkiem, to jest rosyjski sposób prowadzenia działań antypartyzanckich – uważa Jack Watling z zajmującego się obronnością i bezpieczeństwem londyńskiego think tanku Royal United Services Institute (RUSI).
W rozmowie z radiem BBC 4 wyraził on obawę, że na innych obszarach zajętych przez rosyjskie wojska również następują podobne akty przemocy.

Ukraina oskarżyła Rosję o celową masakrę ludności cywilnej w podkijowskiej Buczy po tym, jak reporterzy znaleźli rozrzucone na ulicach ciała. Do tej pory wiadomo o przynajmniej 330-350 zabitych.

“To nie jest jednorazowe okrucieństwo. W ten sposób Rosjanie prowadzą wojnę antypartyzancką. Myślę, że na tych obszarach, gdzie Rosjanie zajęli terytorium, odkryjemy znaczną liczbę takich aktów. Intencje tych okrucieństw będą takie same, czyli odwet na ludności za to, że miała śmiałość stawić opór. Myślę, że będzie to bardzo rozpowszechnione” – powiedział Watling.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

“To samo robili w Afganistanie. To samo robili w Czeczenii i w czasie II wojny światowej. To jest doktryna wojny antypartyzanckiej, która polega na stosowaniu zbiorowej kary” – dodał ekspert

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow nazwał masakrę cywilów w Buczy “fejkowym atakiem”, który “ma na celu uderzenie w Moskwę”. Również rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że “fakty i chronologia wydarzenia w Buczy nie potwierdzają ukraińskiej wersji”. Wezwał także przywódców międzynarodowych, aby “nie wydawali pospiesznych osądów”.

Doniesienia o zbrodniach – oprócz Buczy – napływają z również Irpienia, Hostomla, a także innych miejscowości.

Dodał, że Rosja ponownie będzie starała się o zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z “ukraińskimi prowokacjami w Buczy”.

 

PAP