Właśnie dziś zakończyły się Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce w Tokio.
Tokio to specjalne miejsce dla polskiej królowej sportu.
W 1964 odniosła tam największy sukces powojenny z niebywałym olimpijskim dorobkiem medalowym. Potem, w 1991 roku, w czasie III Mistrzostw Świata w lekkiej atletyce, miasto było świadkiem sportowej wpadki, z, nota bene, 1 złotym medalem maratonki Wandy Panfil, która wtedy trenowała w USA i mieszkała w Meksyku.
Polska lekka atletyka, tak jak i cała Polska zaczęła się wtedy zbierać w całość.
W 2021 roku – znów niesłychane żniwo medalowe podczas Igrzysk Olimpijskich i teraz, podczas kolejnych Mistrzostw Świata – zapaść. To nie wina miasta. To rezultaty sytuacji społeczno-ekonomicznej nad Wisłą.
Wyjaśnienie.
Rok 1964 oznaczał 20-lecie po PRL, wielka sprawa dla propagandy,
Rząd nie żałował nakładów na sport, gdyż sport, jak nic innego, był polską wizytówką na cały świat. Były pieniądze, były etaty dla wielu szkoleniowców. Co tu wiele mówić – polskim sportowcom żyło się lepiej niż tym, na Zachodzie. Przyszedł też czas na rozpad komuny i w 1989-1991 roku panował bałagan, chaos, niepewność. Wyników nie było, ale jedno złoto zwiastowało wiosnę. Przypomnę – Wanda Panfil wygrała w Tokio maraton.
Życie w Polsce wyraźnie się polepszyło w XXI wieku i, równolegle to sytuacji społecznoekonomicznej, sport wylądował na wyższej półce. Wyniki Igrzysk Olimpijskich w 2021 roku to potwierdziły. Były fascynujące, ale na krótko. Niestety – podczas tegorocznych Mistrzostw Świata Polska zdobyła tylko jeden, srebrny, medal.
Wyszarpała go, dosłownie, wbrew tragicznej pogodzie, Maria Żodzik w skoku wzwyż, not bene Białorusinka, która otrzymała obywatelstwo raptem w ubiegłym roku.Zresztą, taka zła sytuacja zapowiadała się znacznie wcześnie, a ubiegłoroczne Igrzyska Olimpijskie w Paryżu już to praktycznie przesądziły.
Nic to. Są wzloty, są upadki. Życie kołem się toczy i te „cienkie czasy” dla polskiej lekkiej atletyki się odmienią.
Inaczej jest z kanadyjska lekkoatletyka.
Takich sukcesów jak w ostatnich trzech latach chyba nikt się nie spodziewał. Nie dość tego, że sukcesy, to dodatkowo w typowych polskich konkurencjach: w rzucie młotem i chodzie sportowym. Tu muszę dodać także kanadyjskich sprinterów i średniodystansowca, którzy przywożą medale w ostatnich trzech larach regularnie.
Dlaczego tak jest?
Medale na największych imprezach na świecie zdobywają doświadczeni zawodnicy. Mam na myśli w szczególności w chodach sportowych czy rzutach lekkoatletycznych.
Tak się złożyło, że Polacy po prostu się zestarzeli, konkurencja krajowa obawiała się walki z uznanymi mistrzami, więc … poddała się. Trzeba będzie poczekać do momentu, kiedy ta konkurencja zapomni o starych mistrzach i sama stanie się mistrzami.
Jest to sprawa cykliczna, znana od pokoleń i na psychikę ludzka nie ma mocy.
Nie tacy już próbowali!
Have a Great Day!
Bogdan






























































