Dwa środkowe tygodnie października upłynęły na słuchaniu XIX Konkursu Chopinowskiego, transmitowanego na żywo na kanale Youtube. Konkurs Chopinowski, od pierwszej edycji w 1927 roku, stał się światową marką polskiej kultury. Tymczasem ku naszemu zdziwieniu i niesmakowi oprawa konkursu została całkowicie pozbawiona akcentów narodowych. Zabrakło tego wszystkiego co pamiętamy z poprzednich konkursów a więc: popiersia kompozytora przepasanego biało- czerwoną szarfą; zabrakło Mazurka Dąbrowskiego na inauguracji festiwalu, organizatorów nie stać było nawet na umieszczenie kosza biało- czerwonych kwiatów na estradzie. Logo Instytutu Chopinowskiego, gospodarza tego wydarzenia, przedstawiające profil Chopina, z nieznanych powodów utrzymane zostało w tonacji niebiesko- czarnej. Pomnik kompozytora w Łazienkach zasłonięty, rzekomo czekający na remont- akurat teraz, jakby nie było pięcioletniej przerwy między konkursami- odsłonięty na moment dla grupy oburzonych , japońskich turystów. Wisienka na torcie to fakt, że nagraniami pianistycznymi dysponowała będzie niemiecka firma fonograficzna.
W czasie okupacji Niemcy zakazali grania utworów Fryderyka- to najlepszy dowód, że jego muzyka jest synonimem polskości. W związku z tym, może ktoś z organizatorów odpowie wreszcie na pytanie, dlaczego Konkurs Chopinowski odarto z polskości? Może dlatego, że polskie mogą być tylko obozy ( sarkazm )..?
Klasyfikacja końcowa uczestników wzbudziła głębokie kontrowersje wśród słuchaczy, recenzentów a i prawdopodobnie samych jurorów, na co wskazywałby bardzo długi czas ich obrad. Wygrał Eric Lu, reprezentant USA- technicznie doskonały, ale daleki od ideału interpretacji w duchu chopinowskim. W punktacji wykonawców nie powinno chodzić głównie o matematyczną precyzję trafiania w odpowiednie klawisze, a nowy system tej punktacji, z algorytmem decydującym o zajętym miejscu, doprowadził do wielu pomyłek decyzyjnych. Aż do końca trzeciego etapu ulubieńcem publiczności był jeden z czterech reprezentantów Polski, Piotr Pawlak- artysta o silnej osobowości interpretacyjnej. Grał z entuzjazmem i energią, było to bardzo polskie granie “ z serca “, według starej szkoły, proste, szczere i wzruszające. Te walory nie zostały docenione przez algorytm..rozgoryczeni a co bardziej krewcy melomani ochrzcili zasiadające jury “ Międzynarodowym Jury Głuchych Staruchów “.
Organizatorzy, pobudka! Następny, jubileuszowy XX Konkurs Chopinowski już za 5 lat!
***
Żadnych kontrowersji nie dostarczyło natomiast muzyczne popołudnie, które spędziliśmy dzięki kolejnej uprzejmości przyjaciół Jane i Johna, na koncercie TafelMusik. Koncerty te odbywają się w Trinity- St. Paul, kościele protestanckim pełniącym funkcję centrum artystycznego przy 427 Bloor St. West. TafelMusik to 16 osobowa orkiestra specjalizująca się w muzyce barokowej, w zestawie instrumentów charakterystycznych dla tamtej epoki. Spektakl muzyczny “ Świat Vivaldiego “, inaugurujący sezon muzyczny 2025/ 2026, obejmował oprócz utworów tytułowego kompozytora, również utwory Scarlattiego, Albicastro i Zelenki. Świat Vivaldiego ( 1678- 1741 ) to obraz baroku w jego pełnym rozkwicie. Włoski kompozytor, skrzypek i kapłan ( “ rudowłosy ksiądz “ ) był jednym z najwybitniejszych twórców swojej epoki, który ukształtował muzykę instrumentalną XVIII wieku. Jako mistrz skrzypiec wprowadził nowoczesną formę koncertową, a w jego najsłynniejszym utworze “ Cztery pory roku “ można usłyszeć skrzypce naśladujące śpiew ptaków, grzmoty, wiatr czy plusk wody. Vivaldi działał głównie w Wenecji; przez 35 lat pracował jako nauczyciel muzyki w sierocińcu dla dziewcząt, którego orkiestra była słynna w całej Europie.;
W popołudniowym programie TafelMusik, który sprawił nam taką przyjemność, głównym punktem był koncert Vivaldiego “ Il Grosso Mogul “- jeden z najbardziej wirtuozowskich utworów kompozytora. I tu wspaniałe pole do popisu miała solistka hiszpańska Lina Tur Bonet, prowadząca pasażami skrzypcowymi dialog z orkiestrą, w szybkich wariacjach i kadencjach. Lina Tur Bonet, skrzypaczka o światowej renomie, podbiła zebraną publiczność swoją energią i czarującym wyglądem – drobną postacią w migotliwej, długiej sukni, dobywającą ze swoich skrzypiec całą głębię i żywiołowość utworu Vivaldiego. Publiczność, szczelnie wypełniająca 750 miejsc w fotelach i ławach głównego holu centrum, wiernie towarzyszy TafelMusik w trakcie całego sezonu artystycznego, w dużej mierze w formie wykupienia całościowych subskrypcji. Cena od 371$ wzwyż,
na sezon ( 9 koncertów ).
***
Sezon darmowych, południowych koncertów 2025/ 2026 w kościele St. Andrew’s rozpoczął się już 3 października. Kościół Św. Andrzeja to założony w 1830 roku pierwszy szkocki, prezbiteriański kościół w mieście York, poprzedniej nazwie teraźniejszego Toronto. Obecna jego lokalizacja to róg ulic King i Simcoe, vis a vis torontońskiej Filharmonii ( Roy Thomson Hall). Jest to kościół garnizonowy 48 pułku rezerwy piechoty- Highlanderów Kanadyjskich, wywodzącego się ze szkockiej tradycji wojskowej. Tradycyjnie i honorowo zwani są również fizylierami ( fusiliers ) od słowa fusil- lekki muszkiet. Kanadyjscy fizylierzy służyli w obu wojnach światowych, a ostatnio w misjach wojskowych w Somalii, Bośni i Afganistanie. W podziemiach kościoła mieści się muzeum, a w nim między innymi: sztandary pułku ofiarowane przez Królową Elżbietę II i księgi pamiątkowe z nazwiskami poległych żołnierzy ( 1700 w WWI; 350 w WWII ). W środy i czwartki muzeum jest otwarte dla zwiedzających.
Zakupienie w 2011 roku wspaniałego fortepianu Bosendorfer Imperial Grand Piano było impulsem do programowania całorocznych serii koncertów solowych i kameralnych, zawsze w piątki o godz. 12:10. 7 listopada byliśmy na jednej z takich prezentacji muzycznych- koncercie pianistycznym na cztery ręce w wykonaniu Dane Ko i Davida Potvin, grających utwory Ravela i Czajkowskiego. Bardzo to był udany program, nastrojowy i sugestywny, z dobrze znanymi melodiami , skłaniającymi do wspomnień. W pierwszej części występu pianiści odegrali “ Ma mere l’Oye “ czyli “ Matka Gęś “ Ravela, suitę w pięciu częściach, dedykowaną dzieciom, ilustrującą klasyczne francuskie bajki o Śpiącej Królewnie, Tomciu Paluchu i Pięknej i Bestii. W drugiej części usłyszeliśmy Czajkowskiego “ Suitę z Dziadka do Orzechów “, a w niej wersję fortepianową charakterystycznych tańców z baletu pod tym samym tytułem. Był więc walc śnieżynek, taniec Wieszczki Cukrowej,tańce: arabski, chiński i rosyjski oraz najsłynniejszy walc kwiatów.
Był to świetnie dobrany repertuar, dający możliwość zabłyśnięcia wirtuozerią wykonawcom, a publiczności szansę na posłuchanie dobrze znanych melodii, w rzadko spotykanej obecnie aranżacji “ na cztery ręce “.
***
Jesień z jej obfitością płodów rolnych to pora na trochę więcej czasu spędzanego w kuchni- czyli pora na klasyczny, prosty przepis na ulubiony deser Pana Męża:
Zapiekane jabłka z owsianą kruszonką
Składniki:10 obranych i pokrojonych jabłek, 4 łyżki cukru, półtorej łyżeczki cynamonu, garść rodzynków, 2-3 łyżeczki soku cytrynowego. Wymieszać i przenieść do wysmarowanego masłem naczynia żaroodpornego.
Na kruszonkę potrzeba: kubek brązowego cukru, półtora kubka tradycyjnych płatków owsianych, jeden kubek mąki, łyżeczkę cynamonu, szczyptę soli, półtora kubka zimnego masła pokrojonego w małą kostkę. Wymieszać, rozetrzeć w palcach i posypać jabłka. Piec w temp. 350F ( 180C ) przez 40- 50 minut, aż wierzch stanie się złocisty.
Podać na ciepło, z kulką lodów waniliowych.


































































