W sobotę, 20 września, w Gdyni Orłowie wydarzyło się coś więcej niż tylko uroczyste przecięcie wstęgi. W kameralnych wnętrzach przy ul. Orłowskiej 53 otwarto Muzeum Stanisława Szukalskiego, miejsce, które ambicją dorównuje samemu artyście: pragnie nie tylko zachować jego dorobek, lecz także przywrócić go polskiej kulturze jako twórcę wciąż żywego, niewygodnego, prowokującego, inspirującego. Stała ekspozycja „Szukalski: The Selfborn/ Samorodny” otwiera drzwi do świata jednego z najbardziej niepokornych i wizjonerskich artystów XX wieku.
Stanisław Szukalski, „Stach z Warty”, pozostaje postacią pod każdym względem nieoczywistą. Rzeźbiarz, malarz, grafik, teoretyk sztuki i autor idei, które jednych porywały, innych oburzały.
W jego życiu sztuka splatała się z legendą a legenda z nieustanną walką o przetrwanie twórczej wizji. Po latach niemal całkowitego zapomnienia w Polsce Szukalski powrócił do zbiorowej świadomości dzięki filmowi dokumentalnemu Szukalski (2018), wyprodukowanemu przez Leonardo DiCaprio. Dla wielu widzów stał się on pierwszym spotkaniem z artystą o talencie niepodważalnym, losie tragicznym i charakterze zderzającym się z każdą epoką, w której przyszło mu żyć. Szukalski pozostawił po sobie blisko tysiąc prac od potężnych rzeźb po drobne szkice. Jego twórczość była osobistym dokumentem dramatycznego stulecia od euforii odrodzonej Polski, przez utraconą młodość, po emigrację do Stanów Zjednoczonych po II wojnie światowej. To właśnie tam, w małym domu w Kalifornii, żył skromnie, lecz do końca pozostał artystą bezkompromisowym.
Nowe muzeum jest owocem wieloletniej pasji jednego człowieka. Krzysztof Ziemann, kolekcjoner i miłośnik sztuki, latami kompletował dzieła, archiwalia i pamiątki po Szukalskim. Z prywatnego marzenia narodziła się instytucja o jasnej misji zbudować miejsce, które będzie nie tylko depozytem pamięci, lecz także przestrzenią rozmowy o artystycznej odwadze, samotności i cenie, jaką płaci się za wierność własnej wizji. Ekspozycja „Szukalski: The Selfborn / Samorodny” jest w pewnym sensie hołdem złożonym artyście, który sam siebie chciał widzieć jako zjawisko osobne, niezależne od mód, instytucji, a nawet jak twierdził od czasu. W muzealnych salach zgromadzono ponad pięćdziesiąt rzeźb, setki grafik i obrazów, medale, monety, fotografie, prywatną korespondencję, a także narzędzia, którymi Szukalski posługiwał się w swojej pracy. Całość odsłania postać rozdwojoną między megalomańską wizją a losem emigranta i outsidera, twórcę, który chciał budować mitologię narodową, choć sam na obczyźnie żył niemal w zapomnieniu. Szukalski bywał ideologiem i samotnikiem, ale także fenomenem kulturowym, który dopiero teraz otrzymuje swoje należne miejsce. Gdynia, dzięki nowemu muzeum, staje się dziś jednym z centralnych punktów na mapie jego historii miejscem, w którym artysta powraca do ojczyzny w sposób symboliczny, lecz trwalszy niż za życia.
Historia Szukalskiego była od początku historią niezwykłą. Urodzony 13 grudnia 1893 roku w Warcie (województwo łódzkie) , bardzo wcześnie ujawnił talent, który wydawał się siłą przychodzącą z głębi naturalnym, niepowstrzymanym żywiołem. Jako nastolatek wyjechał z rodziną do Chicago i tam rozpoczął artystyczną edukację. Później trafił do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, którą jednak porzucił w akcie buntu przeciwko temu, co uważał za akademicki marazm. Od początku wiedział, że podąża własną drogą i ani mistrzowie, ani instytucje nie będą mu jej wskazywać. W latach 20. i 30. stworzył ruch „Szczep Rogate Serce”, oparty na idei sztuki narodowej, kształtowanej przez mity, symbole i archaiczne wyobrażenia. Jednych zachwycał wizjonerstwem, innych drażnił ekscentrycznością. II wojna światowa zniszczyła większość jego dorobku. Zrujnowany, lecz nie złamany, po wojnie wyemigrował do USA. Tam, wśród niewielu przyjaciół i wiernych uczniów, tworzył dalej jakby wbrew czasowi, który o nim zapomniał. Na nowo odkrył go dopiero Glenn Bray, młody kalifornijski artysta i kolekcjoner, który w latach 70-tych i 80-tych. zaczął dokumentować jego życie i twórczość. Dzięki niemu zachowała się duża część spuścizny Szukalskiego. Szczególną rolę odegrała tu również rodzina DiCaprio. George DiCaprio, ojciec Leonarda, przyjaźnił się z artystą przez wiele lat. Mały Leonardo, zafascynowany jego opowieściami, żartobliwie nazywał Szukalskiego swoim „polskim dziadkiem”. Ta więź zaowocowała po latach powstaniem filmu, który przypomniał światu o zapomnianym geniuszu.
Dziś pamięć o Szukalskim pielęgnuje Muzeum w Gdyni Orłowie. Wystawa „Szukalski: The Selfborn / Samorodny” ukazuje nie tylko dorobek artysty, ale także jego temperament, duchowe poszukiwania i dramatyczny los. To przestrzeń, w której można zrozumieć, że sztuka nie zawsze jest spokojną opowieścią o pięknie. Czasem jest buntem, samotnością, obsesją a czasem próbą stworzenia własnego świata od podstaw.
Otwarcie muzeum jest gestem symbolicznego powrotu Szukalskiego do Polski. Powrotu spóźnionego, lecz potrzebnego. Dzięki tej inicjatywie jego sztuka intensywna, niekiedy trudna, zawsze oryginalna zostaje wpisana na nowo w polską kulturę. Gdynia stała się miejscem, w którym można zobaczyć artystę nie tylko jako postać historyczną, ale jako twórcę wciąż działającego na wyobraźnię. Być może właśnie teraz, w epoce przesytu i kulturowej fragmentacji, jego głos wyrazisty, pełen pytań o tożsamość, mit i sens brzmi szczególnie aktualnie. Muzeum w Orłowie przypomina: prawdziwa sztuka nigdy nie umiera. Ona tylko czeka, aż ktoś znów będzie gotów ją usłyszeć.
Na podstawie materiałów z Muzeum Stanisława Szukalskiego w Gdyni.
Zenon Burdy





























































