W zeszłym tygodniu pisałam o tym jakiego kandydata na ambasadora Niemiec do Warszawy zaproponowali Niemcy. A więc jest to niewątpliwie człowiek świetnie wykształcony i w dyplomacji doświadczony, jak na niemieckiego (hitlerowskiego) resortowego przystało.

Polska zwlekała przez kwartał żeby go zatwierdzić, i jak już wszystkie jaskółki na niebie świergotały, że nie zostanie zatwierdzony, to został, 31 sierpnia, dzień przed rocznicą napadu Niemców na Polskę. Bardzo mnie to zabolało. Znacie zapewne ten ból w okolicy serca, kiedy dowiadujecie się, ze źle się dzieje w państwie duńskim. No, nie duńskim, bo to akurat jest z Hamleta Szekspira, ale źle się dzieje w moim kraju. Postanowiłam dowiedzieć się trochę więcej, szczególnie że ostani numer tygodnika ‘W sieci’, (numer 36-407 z 7-13 września, 2020) poświęcił temu tematowi okładkę tytułując numer ‘Ujawniamy kulisy wydarzeń, Bitwa o Ambasadora Niemiec, O co naprawdę chodziło w konflikcie, który na kilka tygodni sparaliżował relacje Warszawy z Berlinem, i dlaczego Polska wygrała’.  Na zdjęciu w środku jest nowy ambasador Niemiec baron Arndt Freytag von Loringhoven w tle z lewej Merkel, a z prawej Morawiecki. Zwiastun na okładce wyraźnie mówi o konflikcie, który sparaliżował relacje Warszawa-Berlin. Artykuł napisali solidni dziennikarze Marek Pyza i Marcin Wikło. I na tym mogłabym zakończyć, bo czasem lepiej zamilknąć. Z rozpaczy. Zaraz państwu wytłumaczę moją rozpacz. W zeszłym tygodniu pisałam, że Polska zwleka z zatwierdzeniem kandydata na ambasadora Niemiec w RP, bo ten jest resortowy (ojciec wysokiej rangi hitlerowiec), i jest wysokim specjalistą od wywiadu (i w Niemczech, i w NATO). A my musimy się zdecydować co to znaczy ‘resortowy’, żeby nie wyszło, że jak resortowy w Polsce to źle, a jak w Niemczech to może być. Ten facet jest nie tylko resortowy, ale dodatkowo hitlerowsko resortowy. Jego ojciec do ostatniego dnia przed zastrzeleniem się Hitlera był w jego bunkrze na służbie. Jeśli nie ma pisanego formalnego zwyczaju nie lekceważenia kraju, do którego się wysyła ambasadora, to ten obecny ambasador jest właśnie przekroczeniem takiej reguły przyzwoitości. Po raz kolejny Niemcy zlekceważyły, poniżyły i zaszydziły z nas. Nigdy ten pan nie byłby wysłany na placówkę na przykład do Izraela. A to że był ambasadorem kilka lat w Czechach, było jedynie planowanym oswojeniem Słowian. Zapewne już wtedy były plany osadzenia go w Polsce. Po co? Może żeby zrobił porządek z Oskarami, którzy się w naszym kraju rozleźli jak ślamazary. Nawet z olbrzymią kasą nie są w stanie nic zrobić. Tak na marginesie Oskar to główny agent niemiecki, wysoko postawiony w polskiej polityce. Wynagradzany sowicie. Zgadnijcie kto to? O hitlerowskiej przeszłości ojca witryna Onet przezornie milczała, choć to ta witryna (w rękach szwajcarsko-niemieckich) ujawniła jego nazwisko, i fakt, że Polska zwleka z jego zatwierdzeniem. Ujawniania nazwisk kandydatów jest dyplomatycznym no, no. Ponoć ta informacja wyciekła. Klituś bajduś po raz wtóry. Nie podaje się takich poufnych rzeczy do wiadomości publicznej poprzez portale. Zostało to zrobione, żeby wywrzeć nacisk na stronę Polską. Z reguły w klauzuli tajne ustala się wstępnie kandydata, zanim się go oficjalnie przedstawi. Chodzi o to aby oficjalnie go nie odrzucać, bo to już zakrawa na dyplomatyczny konflikt. A ten konflikt przecież był z takim kandydatem, i dlatego Polsce zabrało to ponad kwartał, aby go (jednak i w końcu pod naciskami) zatwierdzić.

Ja osobiście dowiedziałam się o tym dyplomatycznym skandalu ze strony niemieckiej przedstawiającej takiego nieodpowiedniego kandydata z Newsweek Polska (też w cudzych rękach), który jak zwykle ubolewał nad Niemcami. Nie wiem, może tak jak Gazeta Wyborcza jest żydowskim medium światowym w języku polskim, to może i Onet i Newsweek Polska są przeznaczone dla Niemców, co nie umieją po niemiecku?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Jeśli chodzi o Gazetę Wyborczą, to pytałam o to podczas moich pobytów w Izraelu. Powiedziano mi, że wszystkie gazety polonijne zamknięto, bo wszyscy czytają Gazetę Wyborczą. Jako socjolog powinnam temat pogłębić i poszerzyć sprawdzając kto to taki, co opiera się na klituś bajduś z Onetu i Newsweek Polska? To może być trudne, bo wśród moich znajomych takich nie ma. Więc muszę skonstruować plan strategiczny jak ich odkryć i do nich dotrzeć.

Potem dołączyła do biadolenia nad długim milczeniem strony polskiej w zatwierdzeniu, przyznacie dość trefnego kandydata, Gazeta Wyborcza. Jakoś żadne z tych mediów nie biadoliło, jak w Izraelu nie było przez kilka miesięcy ambasadora RP, w gorącym okresie gdy ambasador Izraela w Warszawie Anna Azari (i inni) bezczelnie grilowali nas jako antysemitów i współsprawców wojny. Jakoś wtedy przemilczano długi okres zatwierdzenia kandydata przez Izrael. A jego nazwisko pojawiło się dopiero jak został przez Izrael zaakceptowany.

W czasie Drugiej Wojny Światowej na terenie Europy Środkowo – Wschodniej zamordowanych zostało kilkanaście milionów cywilów (w tym kobiet, dzieci, seniorów). Mordowani byli nie tylko Polacy (najwięcej), ale także Białorusini, Litwini, Łotysze, Ukraińcy, Rosjanie, a także grupy etniczne takie jak Żydzi, czy Cyganie. Jest taka godna przeczytania książka Timothy Snydera (2018, Wydawnictwo Znak Horyzont) ‘Skrwawione ziemie, Europa między Hitlerem a Stalinem’, w której znajdziecie dokładne statystyki. Polska, Ukraina, Białoruś, kraje bałtyckie i zachodnia część Rosji to obszar skrwawionych ziem. To tam z rąk Stalin i Hitlera zamordowano 14 milionów osób.

Tak, obecny ambasador Niemiec w RP jest fachowcem, bo jest świetnie wykształcony jak przystało na resortowego (Oxford), i ma duże doświadczenie dyplomatyczne (ambasador w Czechach, dyplomata w Moskwie i Paryżu), oraz jest świetnym fachowcem od wywiadu (pisałam o tym w zeszłym tygodniu).

Jest jeszcze jeden omijany aspekt całej sprawy. Kandydatura Arndta Freytaga von Loringhovena została zgłoszona jeszcze w maju. Nowy ambasador miał być zainstalowany od lipca, 2020. Jak pamiętamy 12 lipca w Polsce odbyły się wybory prezydenckie. Pamiętacie kto był faworytem Onetu, Gazety Wyborczej i Newsweek Polska? Czyli plan strategiczny zakładał, że nowy ambasador Niemiec, z nowym prezydentem RP Trzaskowskim zaczną grać w jednej drużynie. Nie wiadomo tylko było, do której bramki będą strzelać. Ja wiem, ale wam nie powiem. Pomyślcie, a sami do tego dojdziecie – to łatwe.

Plusem nowego ambasadora jest, że po zatwierdzeniu i jeszcze w Berlinie odwiedził Oddział w Berlinie Instytutu Pileckiego. Ponoć był zdziwiony. Naprawdę? Taki wielki dyplomata i nie wiedział.

A po przyjeździe do Warszawy udał się do Muzeum Powstania Warszawskiego. Ponoć był wstrząśnięty. Naprawdę?

Jeszcze powinien pojechać do Muzeum Ulmów, i zaznajomić się ze statystykami pomocy Żydom ze strony Polaków, za co groziła Polakom śmierć. A także zaznajomić się, kto pomagał przez pierwsze dwa lata wojny mordowanym przez Niemców Polakom. Jakoś nie mogę się tych pomagających Polakom doszukać. No tak, to chyba zwycięstwo strony polskiej, bo pierwszych kroków (przynajmniej oficjalnie) nie skierował do Muzeum Polin, które przecież też jest finansowane z pieniędzy polskich podatników.

Rozumiecie coś z tego? Ja też nie, ale coś czuję, że ‘we are not in Kansas anymore’ (nie jesteśmy już w Kansas) jak mówiła Dorothy w ‘Czarnoksiężniku ze szmaragdowego grodu’ (Wizard of Oz) autorstwa Franka Bauma. Gra jest nowa, ale wiadomo, że chodzi w niej o wykiwanie nas w inny sprytny i hybrydowy sposób. Ktoś powinien zająć się zbieraniem podpisów za odwołaniem tego barona.

Co? Nie ma takiej drogi? Jak to nie ma, widzę ją z mojego okna.

Alicja Farmus