Już na stałe wszedł do naszego słownika wyraz ‘reset’. Tak ogólnie to znaczy, że zaczynamy od nowa. Wyraz ten został spopularyzowany przez nasze bardzo skomplikowane urządzenia elektroniczne, które często się zatykają, i wtedy należy je przywołać do porządku przez zresetowanie. Czyli przywrócenie do stanu pierwotnego. Nie, to nie jest nowy termin, i w języku angielskim jest takie określenie jak ‘back to square one’ (zaczynamy od początku), czyli że robimy coś i robimy, a potem wracamy do punktu wyjścia, i zaczynamy od nowa.

Termin ten jest szczególnie używany i nadużywany w różnego rodzaju grach komputerowych. Jak ci coś nie idzie tak jak chciałeś, albo przegrałeś, to robisz reset i wracasz do punktu wyjścia. Czy nam się to podoba, czy nie, to i covid i wszystkie związane z tym obostrzenia, i świat wirtualny ma wpływ na naszą osobowość i myślenie – tak jak ciśnienie atmosferyczne i pogoda. Pokolenie wychowane na grach elektronicznych, zostało przekonane, że życie jest przedłużeniem gry i reset można zastosować także w życiu. My Polacy, często zaczynaliśmy od nowa, nijako  mamy to w genach. Co dwadzieścia lat jest albo wojna, albo powstanie i tracimy wszystko, jeśli nie wszystkich. I cieszymy się, że ocaliliśmy życie. A jak nie ma powstania, albo wojny?  To genetycznie zaprogramowani, i tak wszystko sobie wywracamy w perzynę, bo to jest w naszych genach, wszystko stracić i zacząć od nowa co lat 20. Popatrzycie na swoich znajomych, a będziecie wiedzieć o czym piszę. Czy jest to tylko polski los? Nie.

Wszakże Penelopa czekała na Odyseusza także przez dwadzieścia lat. Jak tam było, tak tam było, ale reset wszedł na stałe do współczesnego życia. Więc tak. Jeśli rano jesteś kobietą, to możesz zrobić reset gry życia, i wieczorem być facetem. Zobaczysz jak się w tej roli czujesz, i jak ci idzie gra. I jak Ci się nie spodoba to zresetujesz się jeszcze raz. O zgubnych skutkach takich resetów nie będę pisać, bom starej daty, i w moim życiu pewnych resetów się nie dokonuje. Owszem, często trzeba zacząć wszystko od nowa, żeby się ocalić od toksycznych (czytaj złych i nieżyczliwych) ludzi, ale są granice tego zaczynania od nowa.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Więc mamy nowego prezydenta Stanów Jima Bidena, choć stary jeszcze się nie poddał i jeszcze walczy o pozostanie. Tak po prawdzie jak mu się skończy immunitet prezydencki to już w styczniu 2021 czeka na niego kilka procesów sądowych. Tak, tak, kilka w związku z akcjami ‘#me tu’, czyli paniami, które oskarżają Trumpa o molestowanie seksualne, gwałt włączając – a to nie przelewki. Pogłoski chodzą, że Melania, obecna czwarta żona, wniesie sprawę rozwodową. Ciągle w obecnym, ale już starym zespole byłego prezydenta, kilka osób zapadło na covid. I tak wygląda, że ten covid, a właściwie podejście Trupa do tego zagrożenia kosztowało go następną kadencję prezydencką. Co dla nas znaczy nowy prezydent Jim Biden, reprezentujący amerykańskich demokratów? Niestety nic dobrego. Zapewne będzie dążył do resetu linii swojego poprzednika i zacznie od naprawienia stosunków z Merkel, ale i z Putinem. Tak jak jego partyjny poprzednik Barac Obama.

Nie dziwota wtedy, że prace nad dokończeniem Nordstream 2 zaczęły się ponownie w dniu wyboru (nieoficjalnego jeszcze) Jima Bidena. No i nie zapominajmy, że mąż Kamali Harris, nowej wiceprezydentki jest umieszczony przez The Jerusalem Post na wysokim 6-tym miejscu najbardziej wpływowych Żydów na świecie (o tym rankingu najbardziej wpływowych Żydów na świecie pisałam dwa tygodnie temu). I szkoda, że nic się nie możemy nauczyć, od tych co wiedzą, jak to robić. Na tej liście był zespół wspierający Bidena, ale i zespół wspierający Trumpa. Członkinią tego ostatniego zespołu była nasza Georgette Mosbacher, ambasador US w Warszawie. A my, tzn Polonia w US tak słabo popiera polityków, że nas nowo wybrany prezydent-elekt wyselekcjonował w kampanii wyborczej do zdołowania.  Nie wiem czy mieliśmy jakieś liczące się komitety wspierania Trumpa, czy Bidena? Pewnie były, ale czy się liczyły bez kasy? Wątpię.

A w Polsce wcale nie jest lepiej. Nie wiadomo, czy to ten covid tak nam wszystkim mentalnie załazi za skórę, czy co, bo chaos zrobił się okropny nie tylko w opozycji (tam jest zawsze niezbornie), ale i w obozie rządzącym. Już nie wiadomo, kto z kim walczy, i o co, Co ranek to nowa układanka, jak w kalejdoskopie.

A notowania PIS-u lecą na łeb na szyję. Czy to jest celowa strategia, zgrania się (czy też raczej niezgrania) z nowym prezydentem US?

Za to Niemcy zastanawiają się, czy nie odsłonić pomnika polskich ofiar 2-giej wojny. To ma być taki cukierek zamiast reparacji wojennych. A na to polski ambasador w Berlinie, niejaki Przyłębski Andrzej (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa, bo jest to mąż prezeski Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej) uważa, że powinien to być pomnik nie polskich ofiar, tylko wszystkich ofiar. No i tak, czytam i się zastanawiam, czy nikt w tym naszym kraju nie uzgadnia jakieś ogólnej strategii i wytycznych?

Przecież taki ambasador reprezentuje linię rządu, a nie swoje własne opinie. Własne opinie (i to nie do końca) to ja mogę państwu prezentować, a nie ambasador RP. No chyba, że strategicznej linii rządu brak. Jak nic, zjeżdżamy do jeszcze jednego resetu, bo gdzie się dwóch bije, na przykład Ziobro z Morawieckim, to tam trzeci korzysta, i niekoniecznie tym trzecim jest Gowin.

Oj, nie chcę takiego resetu, nie chcę. A mnie, osobiście, jest potrzebny także jeden reset. Chcę wrócić do moich lat uniwersyteckich. Naciskam guzik Reset, naciskam jeszcze raz, mocniej. I co? I nic. To niemożliwe? To nie bałamućcie się, że są resety totalne. Tygrysy pasków nie zmieniają i zebry także nie. A ja w tej samej rzece już nie popływam. Nie do końca można sobie życie zresetować jak się znudzi. My wiemy, że w prawdziwym życiu nie ma gumki co wymazuje, żeby zacząć zupełnie od nowa. Więc ten nowy prezydent elekt US Jim Biden (choć jeszcze nie potwierdzony), będzie resetował, ale to co zrobił jego poprzednik czyli Donald Trump, i wróci do linii swojego partyjnego poprzednika demokraty Baraka Obamy.  A nasz osobisty reset, jest możliwy jedynie w zastanym nurcie warunków. Radykalnych zmian więc nie będzie. Te przyniósł nam covid.

Alicja Farmus