Jeden pan napisał do mnie i wyjaśnił, że Radio Maryja w Toronto zostało zamknięte przez jakiegoś wrednego jegomościa L. z Alberty. Nie podaję nazwiska tego pana co do mnie napisał, bo napisał prywatnie, więc nie wiem, czy sobie życzy, aby upubliczniać jego dane. Ale… Obojętnie jak wredny jest ten pan L. z Alberty, to nie ma on mocy sprawczej dyktowania nam, Polonii w Kanadzie, czego mamy słuchać i jakie radio wspierać. Nawet jeśli się mu to nie podoba. Jeśli nawet złożył kolejny donos na coś co mu się w Polonii nie podoba, to nie znaczy, żeby to był głos wiążący. No bo kimże ten pan jest?

W przysłowiowej każdej wiosce jest wioskowy głupek wykrzykujący co mu ślina na język przyniesie. Nie znaczy to jednak, że wioska robi to co ten wioskowy mędrzec zaleca. A my niestety robimy, bo nie potrafimy się obronić przed zarzutami głupca.

Ale nie tylko to, bo dajemy się dalej (od ilu to już lat?) prowadzić różnym komunistycznym i donosicielskim łachudrom. Niech pan spróbuje napisać donos do właściciela jakiejś radiostacji, że jakaś tam audycja radiowa obraża pana poglądy na życie, Nie, że jest niezgodna z literą prawa kraju naszego osiedlenia, ale po prostu, że się panu nie podoba. I co? Ktoś pana posłucha? Podobnie jest i tutaj.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Za zerwaniem umowy z Radiem Maryja przez właściciela radiostacji w trybie natychmiastowym stoją większe siły niż jeden złośliwy pan L.

A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że my nie mamy odpowiednika organizacyjnego, żeby się temu przeciwstawić.

Kiedy mówię my, to mam na myśli nie tylko Polonię, ale i siły ministerstwa spraw zagranicznych RP. I tej walki po godzinach pracy i bez środków (profesjonaliści tacy jak historycy, prawnicy, biuro, etc) wygrać się nie da.

Inny pan mi zarzuca, że napisałam, że nasz federalny rząd liberalny dowodzony przez naszego premiera Justina Trudeau (w życiu przedpolitycznym drama supply teacher) popełnił jeszcze jeden skandal dotyczący Kanadyjczyków, bo nie zapewnił szczepionek. I obstaję przy swojej opinii, którą mogę poświadczyć.

Ta akcja mizernych szczepień jest po prostu łataniem dziur. I rozmowy kanclerzycy Merkel z naszym premierem Trudeau niczego nie zmienią, bo dotyczą, kto komu podkupuje szczepionki.

To tak jak z tym samolotem w Chinach w marcu zeszłego roku z materiałami PPE (Personal Protective Equipment) takimi jak maseczki, rękawice, fartuchy, za który Kanada zapłaciła, ale został ten samolot uprowadzony (chyba prze piratów?) i materiały nigdy do Kanady nie dotarły. Nikt nam także nie wyjaśnił, dlaczego w lutym zeszłego roku, wysyłaliśmy całe samoloty z tymi PPE do Chin. Najpierw te PPE zakupiliśmy w Chinach.

Jesteśmy krajem G7, a jeśli chodzi o szczepienia, to nawet w G20 się nie mieścimy.

Jeśli pan sądzi inaczej, to niech się pan spróbuje zaszczepić, albo dostać jakiś termin, kiedy i gdzie będzie to możliwe?

A to wszystko zanim zaczął się nowy skandal z gubernatorem Kanady (namiestnikiem brytyjskiej królowej Elżbiety 2-giej) Julie Payette.

Julie Payette nominowana bez jakichkolwiek konsultacji przez premiera Kanady, poobrażała swoich pracowników, a potem po prostu zrezygnowała. Ale 150 tys. rocznie będzie dostawać do końca życia. Nowo nominowany gubernator też. I za to wszystko będziemy my płacić, nawet ci, którzy pobankrutowali przez restrykcje covidowe. Jeszcze mało?

Jedna pani z kolei napisała, że się cieszy, że dostaję pomoc od Kanady. Pani kochana. Ja w Kanadzie nawet jednego dnia nie dostawałam niczego!  I wszystko co mam wypracowałam tymi rękoma harująca jak nie przymierzając wół.

I na koniec jeszcze o uzurpatorskich grupach donosicieli komunistycznych, którzy dalej sądzą, że mają prawo przewodzenia Polonii. To samo co na początku. Jak nie będzie silnych struktur polonijnych reprezentujących nasze interesy, to powstanie dziura. A w tę dziurę wpłynie szlam. I tyle.

I to nie o to chodzi co inni nam robią, ale o to co my robimy, i jak się bronimy. Wygląda na to, że straciliśmy tę umiejętność. Co możemy zrobić? – pyta znana polonijna aktywistka Zofia  P. Możemy zrobić dużo. I od czegoś trzeba zacząć odbudowę znaczenia Polonii.

Co możemy zrobić? Przede wszystkim lepiej się zorganizować poprzez aktywniejsze zaangażowania. To pomoże w bardziej profesjonalnym podejściu do rozwiązywania naszych spraw, których się w dzisiejszych czasach nie da załatwić po godzinach pracy. Te czasy dawno się skończyły i rzeczywistość jest inna, ale nasza struktura organizacyjna nie. Jeśli będziemy mieć biuro z dostępem do eksperckich opinii (prawnych, historycznych, organizacyjnych, językowych) i nowoczesnym wyposażeniem, to wtedy prezes kongresu może pełnić swoją funkcję zarządzania honorowo i nieodpłatnie.

Niestety nie da się bronić dobrego imienia Polski i Polonii po pracy, jak się pada ze zmęczenia, albo bez pomocy specjalistycznej, profesjonalnej wiedzy. Odpowiedzi i akcje muszą być natychmiastowe, bo inaczej w zalewie informacji bardzo szybko nikt nie wie o co chodzi.

Czy to nastąpi? Wątpię, bo nasze organizacje są skostniałe, żyją w dawno minionym świecie i strukturach, i tak jakby straciły kontakt z rzeczywistością. Nie potrafią zdefiniować nawet strategii, ani planu. Jak nie wiedzą o co Polonii chodzi, to po co one w ogóle są? Chyba tylko do reprezentowania siebie.

A Polonia ‘at large’ jest podobna jak te struktury, po prostu niemrawa. Zawsze podaję przykład takiego faceta, który na wszystkich spotkaniach zabiera głos jako pierwszy i mówi, że reprezentuje Polonię niezrzeszoną. Głupi, czy nasłany? Reprezentuje tylko siebie. Należy wstępować do organizacji polonijnych. To jest dla polityków miara naszego zaangażowania. Tworzyć nowe organizacje, należące do kongresu. No i co z tego, że Towarzystwo Warszawskie jest prężne, jak nie ma zęba, i nikogo i niczego, oprócz siebie, ani nie wspiera, ani nie reprezentuje? Nawet ich nie ma w statystykach zaangażowania polonijnego. Takie każdy sobie rzepkę skrobie to jest wczorajsza strategia.

Należy także finansowo popierać działalność polonijną. A z tym jest tak kiepsko, że aż wstyd pisać.

Na ‘fitness’ w klubie seniora Złota Jesień przy Gminie 1-szej Związku Narodowego Polskiego (którego jestem prezesem) wystawialiśmy wodę w butelkach, za symbolicznego dolarka. Przyszła do mnie jedna pani z pyskiem, że chcemy ich wykorzystać, bo ona taką butelkę kupuje za 30 centów. Przecież nie musiała tej wody pić za tego dolarka. Po prostu ręce opadają. A i tak poszło więcej butelek, niż dolarków w koszyczku.

Przede wszystkim zaś musimy popierać nasze media polonijne, i to szczególnie te niezależne i nie skompromitowane komunistycznymi i donosicielskimi powiązaniami poprzez czytelnictwo, wykupywania numerów, subskrypcje, zbierania ogłoszeń.

Każda organizacja powinna mieć kilka subskrypcji do portalów i prenumerat, i dawać tam swoje ogłoszenia. To dotyczy także indywidualnych ludzi. To jest plan minimum, ale do wykonania. Jeśli tego nie zrobimy, to na rynku ostaną się tylko komunistyczne szumowiny.

I proste: uczyć się i naśladować mądrzejszych, i tych co wiedzą jak to robić. Za nas tego nie zrobi nikt.

          Alicja Farmus

Toronto, 25 stycznia, 2021