James Topp, były żołnierz, który służył w Canadian Armed Forces (CAF) przez 28 lat, postanowił pokonać pieszo dystans z Vancouver do Ottawy. Jest to znakiem protestu i solidarności z Konwojem Wolności i wszystkimi Kanadyjczykami, którzy nie zgadzają się z polityką covidową rządu.

Topp mówi, że zacznie w niedzielę. O 6 rano przyjdzie pod pomnik Terry’ego Foxa na BC Place, by wyruszyć o 7:15. Planuje iść 40 kilometrów dziennie niosąc w plecaku wszystko, czego potrzebuje. Jego trasa ma 4395 kilometrów. Liczy, że za cztery miesiące, nie później niż 20 czerwca, dojdzie do National War Memorial w Ottawie. Mówi, że jako żołnierz był w dżungli, w Arktyce, na pustyni i w lesie. Przetrwanie na trasie będzie tą łatwiejszą częścią marszu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Filmy pokazujące przygotowania do marszu można znaleźć na stronie Canadamarches.ca. Na stronie zamieszczony jest też list Toppa, który wyjaśnia swoje motywy i poglądy. Pisze, że jest gotowy przyjąć wszelkie konsekwencje swoich działań. Ubolewa nad tym, co się stało z Kanadą i w jakim kierunku podąża kanadyjskie społeczeństwo, coraz bardziej zniewolone przez technologię, która miała mu pomóc. Pisze, że będzie szedł z głową podniesioną i nie będzie się bał spojrzeć w lustro. Ze spokojem przyjmie karę więzienia, a jeśli zejdzie z tego świata, to też z pokojem w sercu.

W piątek Topp dodał, że to co się dziejej w Ottawie, tylko utwierdza go w przekonaniu o słuszności marszu.

Tak jak dla wielu ciężko pracujących Kanadyjczyków, tak i dla niego ostatnie dwa lata były bardzo trudne. Jako członek Canadian Army Reserve i cywilny współpracownik RCMP dwa razy został pozbawiony możliwości pracy (CAF i RCMP wymagają szczepień).

Topp ogłosił swój zamiar dojścia do Ottawy podczas protestów w Surrey na Pacific Border Crossing. Przyszedł na protest w mundurze, za co grożą mu poważne konsekwencje. W jego sprawie toczy się śledztwo.

Mówi, że spotkał się z niesamowitym poparciem. Za pośrednictwem strony canadamarches.ca kontaktowali się z nim nawet 73-letni weterani, którzy chcieli się przyłączyć do marszu.

Topp mówi, że czuje się strażnikiem domu, którym jest Kanada. W tym domu niestety teraz mieszka rozwydrzone dziecko, a inne podobne biegają wokół, wybijają okna i mażą po ścianach. Nie możemy na to patrzeć z założonymi rękami. Teraz jeszcze ten dzieciak dostał pudełko zapałek, dlatego trzeba z nim usiąść i powiedzieć mu, kto zbudował ten dom.

Topp dodaje, że nie chce pieniędzy. Jeśli ktoś chciałby wspierać jego marsz, może przekazać darowiznę na Woundedwarriors.ca. Przyjmie jednak pomoc w formie noclegu lub obsługi technicznej jego przedsięwzięcia (np. przy tworzeniu wirtualnej mapy marszu).