Gdy pod koniec września świętowaliśmy zablokowanie ustawy o „mowie nienawiści” przez Trybunał Konstytucyjny, wiedziałem, że nawet to nie kończy całej sprawy. – pisze w cyklicznym biuletynie Jerzy Kwaśniewski prezes tej zasłużonej organizacji – Politycy koalicji rządzącej od początku mówili przecież, że wprowadzenie prawa, które pozwoli na karanie osób wyrażających prawicowe i konserwatywne opinie jest jednym z ich priorytetów.
W Wielkiej Brytanii kilka tysięcy osób odsiaduje kary pozbawienia wolności za swoje opinie na temat problemów związanych z masową migracją. Obrońcy życia ponownie są zatrzymywani i sądzeni za modlitwę – nawet modlitwę myślną w sąsiedztwie aborcyjnych klinik. W Niemczech więzienie za krytykę aktywistów LGBT, które z naszym wsparciem ominęło ks. prof. Oko, dotyka innych skazanych. Ograniczenia wolności słowa są dyskutowane we Francji i Irlandii.
Nic więc dziwnego, że nieudane zaprowadzenie cenzury w Polsce szybko wróciło do Sejmu. Tym razem jako… implementacja prawa Unii Europejskiej! Nowa ustawa dałaby urzędnikowi mianowanemu przez rząd władzę zamykania portali internetowych prawicowych mediów – od Pch24, przez wPolsce24 po Telewizję Republikę i Radio Maryja. Bez wcześniejszego wyroku sądu! Osobiście widzę w tym przygotowanie do wyłączenia prawicowych mediów w czasie najbliższej kampanii wyborczej.
W tym tygodniu przedstawiciel Instytutu Ordo Iuris wziął udział w wysłuchaniu publicznym projektu rządowej ustawy, która ma wprowadzić mechanizm pozwalający na blokowanie treści w internecie w drodze decyzji administracyjnych, czyli przez podległego rządowi urzędnika!
Rządzący przekonują, że wprowadzenie cenzorskich przepisów to implementacja unijnego „Aktu o usługach cyfrowych” (DSA). Ale to nieprawda! Prawo unijne wcale nie nakłada na Polskę obowiązku wprowadzenia proponowanych rozwiązań. Unijne rozporządzenie jest tylko pretekstem, z którego korzysta rząd Donalda Tuska, by zakneblować krytyków i obrońców polskości.
Aby uchronić Polaków przed cenzurą nie tylko braliśmy udział w sejmowej procedurze wysłuchania publicznego, ale także opublikowaliśmy szczegółową analizę projektu ustawy. W rozesłanym posłom oraz wielu politykom i dziennikarzom materiale wskazujemy, że mechanizm administracyjnego blokowania treści stanowi rażący przykład nadregulacji przy wdrażaniu prawa UE. W szczególności karygodne jest proponowane blokowania treści w internecie w oparciu o arbitralną decyzję rządowego urzędnika. Co więcej, rządowy cenzor mógłby zamykać portale, strony i serwisy bez wyroku sądu. Odzyskanie strony internetowej mogłoby nastąpić dopiero wskutek decyzji sądu. A to oznaczać może lata zawieszenia, efektywną cenzurę i bankructwo mediów.
(…)
Nasi prawnicy reprezentują przed sądem między innymi 21-letnią mamę półrocznego chłopca, którą podporządkowana Donaldowi Tuskowi prokuratura ściga za „nawoływanie do nienawiści” podczas antyimigranckiej manifestacji w Zamościu. Podczas manifestacji Pani Oliwia mówiła, że obawia się o bezpieczeństwo swoje i rodziny w związku ze sprowadzaniem do naszej Ojczyzny ludzi z krajów, gdzie „kobiety traktuje się jak śmieci, gdzie gwałty są na porządku dziennym, gdzie kobieta, która wyjdzie sama wieczorem, po prostu sama się prosi o gwałt”. Za te słowa prokuratura domaga się dla niej 3 lat więzienia.
Taka sama kara grozi też redaktorowi Wojciechowi Sumlińskiemu, który sprzeciwił się przypisywaniu Polakom niemieckiej zbrodni popełnionej w Jedwabnem na polskich Żydach, przygotowując w porozumieniu z historykami wystawę poświęconą tej niemieckiej zbrodni. Reprezentujemy go i nie pozwolimy, aby był represjonowany za mówienie prawdy o polskiej historii.
Ostatnio doprowadziliśmy również między innymi do stwierdzenia przez sąd w Rzeszowie, że decyzja prezydenta miasta Konrada Fijołka o rozwiązaniu pikiety pro-life była bezprawna oraz do usunięcia z rządowego projektu ustawy o ochronie dzieci przed pornografią, nieprecyzyjnej kategorii „treści szkodliwych”, która mogła łatwo posłużyć do blokowania dostępu do treści prawicowych i krytycznych wobec rządu.
Ostatnio sami padliśmy też ofiarami rządowej cenzury, gdy władze Senatu RP zdecydowały o zerwaniu transmisji konferencji, którą zorganizowaliśmy w polskim parlamencie.
Skala naszej aktywności w zakresie obrony wolności słowa jest tak duża, że nie sposób streścić jej w kilku akapitach. (…)
Działania Instytutu Ordo Iuris można wesprzeć






























































