Dzisiaj mija 44 rocznica zastrzelenia przez ZOMO dziewięciu górników Kopalni Wujek. W 2012 r na łamach tygodnika „Solidarność” wspominał te tragiczne wydarzenia prof. Bogdan Musiał. Górnicy kop. Wujek (wówczas był jednym z nich) rozpoczęli strajk i domagali się by aresztowany 13 grudnia Jan Ludwiczak (szef „S”) został uwolniony. Nie przypuszczali, że ZOMO będzie do nich strzelać. To latach Kiszczak twierdził, że nie wydał rozkazu strzelania. Mówił, że jak zadzwonił do niego dowódca ZOMO, czy może użyć broni palnej w stosunku do strajkujących górników, ten nie wyraził zgody. Jak wiemy broni użyto. Czy ktoś uwierzy, że w prl niesubordynacja jakiegoś kapitana czy pułkownika w stosunku do generała może nie skutkować jakimiś konsekwencjami? Tymczasem po latach dowiedzieliśmy się, że dowódca ZOMO został odznaczony przez Kiszczaka.

Kilka dni po masakrze postawiono drewniany krzyż, a obok hełmy poległych górników, ale esbecy w nocy wszystko usunęli, wówczas górnicy znowu zastrajkowali ale już na dole i krzyż z powrotem postawili. Właśnie ten drewniany krzyż udało mi się sfotografować kilka tygodni później, dzięki kolegom z katowickiego biura projektowego, z którymi mieliśmy uzgodnić projekt architektoniczny jaki wówczas opracowywaliśmy w Krakowie. A było to dość ryzykowne. Trzeba było szybko opuścić teren, bo esbecy nadal gdzieś z ukrycia obserwowali, np. tych co składali kwiaty.

Przesyłam moje dwa zdjęcia pierwszego krzyża z 1982, które w 2012 publikował „Tygodnik Solidarność”

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Wojciech Kempiński