Z Natalią Kusendovą, posłanką pochodzenia polskiego do legislatury Ontario, o jej powrocie do zawodu dyplomowanej pielęgniarki i pracy w szpitalu z pacjentami chorymi na Covid-19 rozmawia Andrzej Kumor.
Biuro posłanki Kusendovej udziela informacji w sprawie programów pomocowych związanych z pandemią.

Staramy się pomóc wszystkim…

Natalia Kusendova pochodzi z rodziny polskiej i słowackiej, zna pięć języków, jest dyplomowaną pielęgniarką z zawodu, a obecnie służy, jako posłanka do legislatury Ontario z okręgu Mississauga Centre. W związku z pandemią podjęła ponownie pracę na oddziale pogotowia (Emergency Room) szpitala Etobicoke General. Rozmowę przeprowadzono 1 kwietnia 2020.

Andrzej Kumor – Pani Natalio, przede wszystkim gratuluję decyzji, jestem pełen podziwu, że Pani wróciła do pracy, w tak trudnym okresie w momencie kiedy wiąże się to z dodatkowym ryzykiem.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Kiedy Pani skończyła zmianę?

Natalia Kusendova: – Wczoraj prawie dwie godziny później niż się spodziewałam; normalnie pracuję od 07:30 rano do 19:30 wieczorem 12 godzin, a wczoraj dopiero skończyłam o 21:30, dlatego że jest więcej do roboty.

        – Jak to się ma do Pani wcześniejszych  doświadczeń normalnego sezonu grypowego? Jak to można porównać do tego okresu?

– Na pewno jest inaczej, tam gdzie pracuję, (Etobicoke General Hospital) zawsze jest dużo pacjentów.

Jeszcze w zeszłym tygodniu, gdy byłam na dyżurze, to nie przychodziło wielu pacjentów, dlatego że wydaje mi się, iż ludzie boją się przychodzić do szpitala, żeby się nie zarazić, natomiast w tym tygodniu już widać więcej pacjentów więc na pewno jest większe obłożenie i sądzę że to będzie w najbliższych tygodniach wzrastało.

        – Czy to są ludzie z objawami grypy,  chorób układu oddechowego; ci, którzy podejrzewali u siebie COVID-19?

– Jeśli ktoś podejrzewa u siebie COVID-19 to powinien pójść do Assessments Centres, a niekoniecznie do szpitala; zależy, jakie się ma symptomy, jeśli symptomy są takie, że potrzebna jest służba ratunkowa, to wtedy, jak najbardziej przychodzi się do szpitala, natomiast u każdego pacjenta, który przychodzi do nas na pogotowie ratunkowe, do Emergency Room, robimy tzw. Covid-19 screen i wtedy przy samym wejściu pielęgniarka określa, czy ten pacjent ma podejrzenie Covid-19 czy nie i wówczas są dwa oddzielne protokoły, którymi się ratownicy, pielęgniarze i lekarze kierują.

Jak wspominałam, w zeszłym tygodniu, jak byłam na dyżurze, to pracowałam akurat w tym rejonie, gdzie nie było pacjentów z Covid i było bardzo mało pacjentów, dlatego że –  jak myślę – ludzie po prostu boją się, natomiast w tym tygodniu pracowałam tam, gdzie przyjmowane są ostre przypadki i wszyscy moi pacjenci byli podejrzewani o Covid-19; miałam 4 pacjentów i każdy z nich został przetestowany – robimy ten swab, który idzie do środka nosa i niestety czekamy 3 dni na odpowiedź.

W tym czasie musimy się zachowywać tak, jakby pacjent miał Covid, co oznacza, że za każdym razem, jak wchodzę do pokoju pacjenta ,muszę zakładać fartuch, rękawice maskę, gogle i czepek – oczywiście myję ręce przed i po –  i jak wychodzę, muszę bardzo ostrożnie zdejmować to wszystko –  jest specjalny porządek, protokół jak to się robi.

To bardzo spowalnia pracę pielęgniarki, dlatego że jeśli mam czworo takich pacjentów, to nawet, żeby wejść do pokoju, podać wodę, muszę się ubrać i potem rozebrać.

To naprawdę zmienia tryb naszej pracy.

        – Czy każdy pacjent z COVID-19 jest zostawiany w szpitalu, gdy czeka na test?

        I kolejna rzecz, czy te ubrania ochronne są dostępne? Słyszałem opowieści, tutaj ze szpitala Trillium w Mississaudze, że pielęgniarki dopiero nie tak dawno dostały maseczki na twarz, wcześniej nie było tego sprzętu.

        Wiem też, że Pani na swojej stronie mówiła, jak to premier Doug Ford przywiózł do Pani szpitala jakieś podarowane maseczki. Jak to wygląda od strony Pani bezpieczeństwa i bezpieczeństwa pacjentów?

– No więc tak; nie każdy pacjent zostaje w szpitalu – czyli, na przykład, kilka dni temu opiekowałam się jednorocznym dzieckiem, które było podejrzane o COVID-19 dlatego że miało temperaturę, a rodzice 3 tygodnie wcześniej byli w Stanach Zjednoczonych, gdzie wiemy że jest epicentrum.

Zrobiliśmy wymaz i lekarz wysłał do domu rodzinę z zaleceniem, żeby wszyscy się izolowali na 14 dni, albo przynajmniej do kiedy otrzymają wynik negatywny, że dziecko nie jest zarażone i wtedy nie muszą się już izolować, chociaż i tak wszyscy powinniśmy się izolować tak czy inaczej – nie wychodzić z domu.

Więc nie, jeśli pacjent nie musi być monitorowany od strony medycznej wtedy nie ma potrzeby, żeby został w szpitalu, ale wczoraj akurat miałam wszystkich pacjentów, którzy mieli taką potrzebę monitoringu medycznego, więc zostali z nami i czekali, na łóżka na 10. piętrze na medicine floor żeby się zwolniły, żeby przenieść ich z pogotowia ratunkowego.

        – Pani mówi, musieli czekać na łóżka, czy brakuje łóżek? Jak bardzo obciążony jest szpital?

– Nawet przed pandemią wiemy, że prawie wszystkie szpitale w Ontario albo przynajmniej te w metropoliach, w miastach, były obciążone i funkcjonowały przy 120% obłożenia, to znaczy że przyjmowały 20% pacjentów więcej. W tej chwili, szpitale odesłały dużo pacjentów do domu, przełożono planowane operacje, aby stworzyć większe możliwości, mieć więcej miejsc, myślę że na dzień dzisiejszy jeszcze nie mamy  przeciążenia, natomiast sądzę że w następnych tygodniach to się zmieni.

Wiem że, na przykład, szpital Trillium Health Partners zamknął Etobicoke Urgent Care Clinic, żeby zamienić ją na przyjmowanie pacjentów COVID-19 czyli zajmujemy różne niekonwencjonalne miejsca i staramy się je zamieniać na przestrzeń, gdzie można byłoby się opiekować pacjentami COVID-19.

Pan pytał również o maseczki PPE wiem, że jako rząd zamówiliśmy milion różnego rodzaju sprzętu. Osobiście rozmawiam z premierem, jak również z naszą panią minister zdrowia, natomiast wiem, że lokalnie na dzień dzisiejszy zawsze są większe czy mniejsze braki, dlatego że po prostu jest wielka potrzeba.

Dlatego dobrze się stało, że szpitale też wystosowały taki apel i proszą inne instytucje, takie jak na przykład uniwersytety czy colleges, które mają to wyposażenie, dlatego że uczą studentów medycznych, też chirurdzy plastyczni dali duże ilości sprzętu do naszych szpitali.

Myślę, że to jest ważne i mądre, że szpitale nie czekają aż rząd przyjdzie i im przyniesie, ale też robią akcję sami. Tego sprzętu nigdy nie jest za dużo, nie wiemy jak długo to będzie wszystko trwać.

        – To zapytam od razu o Pani ocenę, dlaczego, ta sytuacja jest tak podbramkowa? O epidemii było wiadomo już od stycznia, na pewno w grudniu były pewne oznaki, ale w styczniu Chiny zaczęły izolować Wuhan, już wtedy wiedzieliśmy, że tam jest bardzo niebezpiecznie. Ale wtedy dało się słyszeć głosy, że Chińczycy stosują „drastyczne środki”, przesadzają i tak dalej i wtedy nie było wcale mowy o tym, że tutaj u nas będzie aż tak niebezpiecznie. Czy też, że nie będziemy mieli sprzętu.

        Wtedy oddawaliśmy Chińczykom sprzęt, a przecież tego rodzaju rzeczy, jak pandemie można modelować, prognozować, robi się badania, ćwiczenia, które pokazują jak szybko pandemia się rozprzestrzenia.

        Więc, jak Pani ocenia te środki, które podjęto na poziomie federalnym i na poziomie prowincji, ja wiem, że to może niezręcznie Pani mówić… ale przecież wiadomo było, że ta epidemia do nas przychodzi?

– Wiem od moich lokalnych szpitali, to jest William Osler i Trillium Health Partners – jestem w stałej komunikacji – że my mamy zasoby epidemiczne, nie mogę powiedzieć tego na 100%, ale na 26 dni, więc wiem że jesteśmy przygotowani.

Nie można porównywać epidemii SARS do epidemii COVID-19, dlatego że ten wirus jest silniejszy i rozprzestrzenia się o wiele szybciej, ale tak jak wspominałam, w Ontario mamy zasoby pandemiczne, które wystarczą nam na przynajmniej miesiąc.

Niepokojące jest to, że premier Quebecu François Legault wczoraj ogłosił, że w Quebecu jest tylko sprzęt na 3 do 7 dni. To nas bardzo niepokoi, dlatego że to są nasi Kanadyjscy bracia,  ale problem też polega na tym, że globalny supply chain management jest bardzo obciążony w tej chwili, a to o czym się dowiedziałam, co było dla mnie zaskakujące i szokujące to, że 90%  sprzętu medycznego dla cywilizowanego świata pochodzi z Chin.

Kiedy pandemia wybuchła w Chinach, to pod znakiem zapytania stanęło to, czy chcemy nadal ściągać sprzęt z Chin, bo nie wiemy czy czasem przez ten sprzęt niż ściągniemy sobie jeszcze więcej wirusa. Więc to też była taka niezręczna sytuacja.

Wiemy, że 4 lutego nasz premier Justin Trudeau wysłał 16 ton ekwipunku do Chin. To też było pod znakiem zapytania, bo czy zapytał się prowincji, czy to jest właściwa decyzja; czy nie będą potrzebne tutaj lokalnie?

Wiem, że każda prowincja robi co może, nasi premierzy wszyscy są w stałej łączności, jak i również z rządem federalnym, żeby to zamówienie jak najszybciej do nas przyszło.

Tymczasem musimy się łączyć i lokalnie zobaczyć, gdzie są nasze zasoby i jak je dystrybuować tam, gdzie są potrzebne.

Co też jest piękne dużo biznesów lokalnych nam pomaga.

        – Właśnie, czytałem to na Pani stronie, że ktoś o polsko brzmiącym nazwisku jest w stanie produkować osłony z plexi.

-To jest Andy Staniszewski, jeden z moich wolontariuszy, z  takich naprawdę dobrych dusz; lokalnych ludzi, którzy zawsze pomagają. Cała rodzina Staniszewskich zawsze jest bardzo pomocna w Mississaudze, oni mają taką drukarnię i wymyślili prototyp, który pokazałam premierowi, a który on dał do swojej grupy zadaniowej, żeby przetestować – oczywiście wszystkie prototypy muszą być zatwierdzone przez Canada Health, żeby sprawdzić, czy one rzeczywiście są właściwe i będą chronić naszych pielęgniarzy i lekarzy.

Ale właśnie inicjatywą naszego rządu, która się nazywa Ontario Together, jest by biznes zgłaszał się ze swoimi pomysłami w walce przeciwko koronawirusowi.

        – Pani powiedziała, że powinniśmy siedzieć w domu, ale czy to nie jest tak, że każdy z nas ma jakąś odporność i  jeżeli człowiek siedzi w domu jest przygnębiony i w izolacji, to jego odporność maleje. Czy jednak nie można, stosując te zasady izolacji, iść na spacer, wyjść nawet z rodziną, z którą się i tak cały czas przebywa w domu, czy nie jest to dobrze, że ludzie chodzą do parków?  Bo mało ludzi jest w stanie ten „areszt domowy” znosić tygodniami, a nie wiadomo, jak długo jeszcze to będzie trwało.

– Myślę że każdy powinien sobie zrobić „rachunek sumienia” – i jeśli rzeczywiście to jest samotny spacer, albo z rodziną, to być może jest to wskazane, ale też dzisiaj na przykład rozmawiałam z moim ojcem, który mieszka we Francji. Tam jest takie zarządzenie, że jeżeli się wychodzi z domu, to każdy musi sobie wypisać  karteczkę, „wychodzę, dlatego że muszę iść do lekarza”, lub na zakupy lub do farmaceuty albo wyprowadzić psa. Mają też pozwolenie wychodzić na godzinę dziennie, dla zdrowia psychicznego i fizycznego ale muszą być w obrębie kilometra od domu. I policja rzeczywiście te karteczki sprawdza.

Tutaj jeszcze takich obostrzeń nie ma, natomiast widzieliśmy w zeszły weekend, dużo ludzi spotykało się w parkach, grało w koszykówkę było na placach zabaw z dziećmi. To jest absolutnie niewskazane.

Więc wydaje mi się, że musimy teraz naprawdę zaostrzyć te reguły i naprawdę nie wychodzić.

 

        – Bo w tym niewychodzeniu chodzi właśnie o szpitale, o służbę zdrowia, żeby spłaszczyć krzywą, tak? Żeby szpitale nie były zbytnio przeciążone tłumami ludzi, którzy będą wymagali opieki, Wirus zaś i tak będzie?

– Wirus będzie, ale szczególnie jeśli chodzi o seniorów premier  apelował, żeby seniorzy nie wychodzili, dlatego że oni są  grupą najbardziej narażoną. Apelujemy, żeby nie wychodzili, bo wiemy że jeśli senior zostanie zakażony, to ma bardzo duże ryzyko hospitalizacji i korzystania z respiratora, dlatego prosimy seniorów i rodziny, które się opiekują seniorami, żeby troszczyły się o nich i minimalizowały kontakt fizyczny, co nie znaczy, że nie mogą być w kontakcie telefonicznym czy wirtualnym dlatego że seniorzy potrzebują tego kontaktu.

        – Ale domy opieki dalej działają, przyjmują nowych pensjonariuszy, którzy nie są sprawdzani, do końca nie wiadomo czy nie mają COVID-19, bo jak słyszymy, część ludzi  może nie mieć żadnych objawów, czy nie uważa Pani że powinno się izolować przede wszystkim domy pomocy, domy opieki, żeby nie przyjmować nowych pensjonariuszy?

– Domy opieki to jest essential service, jeśli jakiś emeryt potrzebuje iść do domu pomocy, to nie możemy powiedzieć rodzinie, musicie się sami opiekować; jeśli taki senior ma naprawdę bardzo wysokie wymagania medyczne.

Wiem, że nasz rząd inwestował w te ośrodki opieki długoterminowej żeby miały dostęp do testów przez 24 h na dobę, żeby mogli testować tak pensjonariuszy, jak i pracowników.

Wiem, że nasza minister pracuje w tej chwili nad nowymi regułami, zastanawiamy się, czy na przykład, nie wprowadzić zakazu mobilności między pracownikami; wiemy, że niektórzy pracownicy pracują w 2, 3 lub 4 domach opieki. Zastanawiamy się, żeby ograniczyć pracowników do jednego domu, zmniejszyć ryzyko zarażenia pomiędzy domami.

Dla ludzi powyżej 65. roku życia zarażenie jest uważane za bardzo ryzykowne i tak jak mówiłam, przebieg choroby koronawirusa u tych ludzi jest najbardziej obciążający służbę zdrowia, najbardziej kosztowny i niesie najgorsze rokowania.

        – Ile jest przypadków Covid-19 w szpitalu, w którym Pani pracuje? Może Pani powiedzieć?

– To trudno tak naprawdę ocenić, dlatego że testujemy pacjentów, a rezultaty dopiero przychodzą za 3, 4 dni. Więc nie jestem na bieżąco świadoma ilu ich jest. To się zmienia z dnia na dzień, plus są ci, których też wysyłamy do domu.

        – Czy większość tych ludzi to są ludzie w starszym wieku czy też są ludzie młodsi?

– Naprawdę różnie to bywa, wczoraj miałam czworo w wieku pomiędzy 40 do 80 lat, ale kilka dni temu miałem małe dziecko, które miało roczek, tak że to trudno ocenić.

        – A czy oni mają też choroby towarzyszące? Czy też to są ludzie zupełnie zdrowi, których wirus zaatakował  tak bardzo, że znaleźli się w szpitalu? Pytam o to dlatego, że lekarz Kanady pani Tam ostrzegała ludzi młodych, którzy często lekceważą zagrożenie tą chorobą nie zdając sobie sprawy, że mogą być nosicielami, którzy zarażą tych starszych. Czy Pani zdaniem, młodzi są odporni, czy to widać w szpitalu?

– Wydaje mi się, że każdy może być narażony na koronawirusa, wiem że jeśli ktoś ma inne problemy medyczne to ryzyko jest jeszcze większe – ludzie, którzy mają osłabiony system odpornościowy z różnych powodów czy to przez raka czy przez inne dolegliwości, natomiast młodzi ludzie, też mogą zachorować i to bardzo poważnie.

Wczoraj jedna z pielęgniarek, z którą pracowałam, miała 23-letniego pacjenta, który nie miał żadnych towarzyszących chorób i w ciągu 6 godzin musieliśmy go intubować i wentylować i przenieść na intensywną terapię. Naprawdę nie ma reguły. Wiemy, że osoby starsze i osoby z wcześniejszymi problemami medycznymi mają większe ryzyko, ale może to również dotyczyć osoby młodej, która ma zero innych czynników ryzyka.

        – Czy te osoby, które mają poważne objawy, czy u nich następują trwałe zmiany w płucach?

– Wie pan co, nie mogę odpowiedzieć na to pytanie,  nie mam na tyle doświadczenia, żeby wiedzieć czy to są stałe zmiany czy nie.

        – Pani Natalio, jak władze mogły być lepiej przygotowane do tego rodzaju wydarzenia?

        To jest nowa choroba, tak jak pani mówiła odmienna nawet od SARS, więc nie ma żadnych wcześniejszych doświadczeń, czy wie Pani o tym, jako posłanka, czy słyszała Pani o tym, czy istnieje wymiana informacji pomiędzy, na przykład, służbą zdrowia Chin, służbą zdrowia Włoch, czy Hiszpanii, krajów, które mają bardzo dużo przypadków i które mogą powiedzieć na przykład, czy jacyś ludzie mają większe ryzyko. Choroba jest ciekawa, nieznana, mówi się na przykład, że ludzie z grupą krwi A są bardziej narażeni, niż z grupą krwi 0, że decydują różne czynniki genetyczne, również środowiskowe – na przykład, palacze są bardziej narażeni niż ludzie, którzy nigdy nie palili.

– Wydaje mi się, że trzeba bardzo uważać, dlatego że jest bardzo dużo dezinformacji i niewłaściwych, nieprawdziwych wiadomości, które krążą, zwłaszcza w internecie,

Jeśli chodzi o komunikację międzynarodową, wydaje mi się, że to jest prowadzone na szczeblu federalnym. Wiem że my mamy komunikację pomiędzy prowincjami i komunikujemy się codziennie.

Nasi premierzy i nasi główni lekarze prowincji również komunikują się z doktor Tam.

Nie słyszałam, by osoby z jedną grupą krwi były bardziej narażone, więc wydaje mi się, że naprawdę trzeba być ostrożnym i patrzeć na  źródła takich informacji, zanim się uzna to za rzeczywiste. Wiem, też że dużo różnych firm chce skorzystać na tej pandemii, a na dzień dzisiejszy nie ma żadnego lekarstwa.

Codziennie mamy w ciele komórki rakowe, komórki wirusowe, czy bakteryjne, które  – jeśli jesteśmy zdrowi – to nasz system immunologiczny dobrze działa i nasz system zabija wirusy i bakterie zanim one zaczynają proces chorobowy.

Ja codziennie stosuję, i  zalecam wszystkim, wysoką dawkę witaminy C, wysoką dawkę, witaminy D, jak również olejek Oregano, żeby po prostu wesprzeć mój system immunologiczny. W żaden sposób nie jest to leczenie  koronawirusa, ale nie zaszkodzi, więc polecam.

        – Kiedy Pani wraca do pracy?

– W sobotę, chodzę 3 razy w tygodniu na 12 h, bo w międzyczasie mam inne obowiązki.

Nawet, jeśli nie pracuję to odbieram telefony, piszę maile, staram się znaleźć więcej tego sprzętu ochronnego, żeby dostarczyć do szpitali, które mają potrzeby.

W moim okręgu wyborczym mam seniorów, którzy potrzebują pomocy, trzeba przynieść jedzenie, czy odebrać leki. Więc jesteśmy bardzo zajęci tak czy inaczej.

Moje biuro działa wirtualnie, a wszystkie telefony odbieramy w godzinach biznesowych i poza, więc i tak jesteśmy bardzo zajęci i staramy się pomóc mieszkańcom naszego okręgu wyborczego, w Mississauga ale nie tylko, dlatego że potrzeby są wielkie, a ludzie mają bardzo dużo pytań, jeśli chodzi o program federalny i też do mnie dzwonią. Bardzo dużo Polaków do mnie dzwoni po pomoc, dlatego że czasami są bariery językowe.

Moje biuro jest otwarte i pomagamy ludziom.

        – Wie Pani, brakuje informacji, co zrobić żeby było więcej?

– Od 6 kwietnia będzie uruchomiony portal, gdzie będzie można składać podanie o otrzymanie tej pomocy nadzwyczajnej od rządu federalnego, czyli chodzi o osoby, które pracowały i miały w ubiegłym roku dochód w Kanadzie przynajmniej 5000 dol. Jeśli ktoś nic nie zarobił, to wówczas nie może. Dlatego że to jest program, który  ma zastąpić wynagrodzenie.

Ludzie, którzy pracują teraz w niepełnym wymiarze godzin stracili powiedzmy pół swojej pensji, ale nadal zarabiają pieniądze, nie mogą składać podań; chodzi jedynie o tych, którzy są w najwyższej potrzebie, którzy stracili swój dochód, tak to wygląda. Jeśli się straciło pół pensji, ale dalej się zarabia, to nie można się o to ubiegać.

        – Czy program obejmuje również ludzi, którzy się samozatrudniają; którzy pracują na kontraktach, stracili kontrakt?

 

– Również ich ten program  obejmuje, mogą aplikować. To jest dotacja w wysokości 2000 dol. miesięcznie przez następne 4 miesiące i nawet jeśli są 2 osoby w rodzinie, które obie straciły pracę, to też mogą składać podanie, wówczas dostaną 4000 na miesiąc.

        – Wie Pani, jest też wiele zamieszania wokół tego, kto może nie płacić czynszu, dlatego że premier Doug Ford zaczął mówić, iż nie powinno się wybierać między jedzeniem, a płaceniem za mieszkanie i takie osoby nie muszą płacić czynszu. Okazuje się, że dużo ludzi po prostu przestało płacić czynsz, a z drugiej strony są też ludzie, którzy mieszkają na przykład w kondominiach, gdzie są czasem bardzo wysokie opłaty maintenance, czy w ich przypadku oni też mogą te opłaty odłożyć, skoro to jest sprzeczne z prawem kondominiów i później może bardzo słono kosztować?

        Jak to wygląda? W polskim środowisku jest wiele osób, które mają domy i mają też lokatorów, spłacających im te domy;  jeżeli ten ktoś przestaje płacić czynsz, to czy ja mogę również przestać płacić mój mortgage czy inne zobowiązania?

– Rzeczywiście jest trochę zamieszania, jeśli chodzi o stosunki właścicieli mieszkań i tych, którzy wynajmują, nawet pisałam dzisiaj do ministra Stevena Clarka, żeby objaśnił,  jaki jest to proces; nie chcemy, żeby ludzie wylądowali na ulicy i dlatego premier wzywał właścicieli mieszkań, żeby na ten miesiąc odpuścić czynsz, ale też premierzy federalny i prowincyjny apelowali, żeby nie nadużywać tej sytuacji; więc jeśli ktoś chodzi do pracy tak, jak ja, albo osoby które nadal są w stanie płacić, to naprawdę apelujemy, żeby płaciły, dlatego że to jest nasz obowiązek moralny,  wobec społeczeństwa.

Nie możemy teraz w tej chwili wykorzystywać sytuacji, tej strasznej tragedii, która nas dotyka. Naprawdę, ja apeluję do wszystkich, którzy są w stanie nadal płacić czynsz, żeby to robili.

Apel naszego premiera nie był do ludzi pracujących tylko do ludzi, którzy naprawdę są w trudnej sytuacji i nie mają możliwości płacenia.

Jeśli chodzi o mortgage, wiem że banki w tej chwili pracują nad tym, żeby była możliwość po prostu zawieszenia spłat przez jakiś czas bez sankcji karnych; wiem, że również dla małych biznesów są pożyczki, które można brać – a landlord to jest przecież mały biznes, żeby mieć  cashflow i wiem że nasz minister finansów i minister od Municipal Affairs  pracują teraz i są różne propozycje na stole, jeśli chodzi właśnie o właścicieli nieruchomości, żeby im pomóc.         W tej chwili nie ma programu zapomogowego dla właścicieli wynajmujących mieszkania, ale być może w przyszłości będzie, staramy się pomóc wszystkim. Naszą główną troską jest to, żeby ludzie nie wylądowali na ulicy.

        – Pani Natalio, dziękuję bardzo, jeszcze raz gratuluję Pani decyzji, bo myślę że to jest bardzo inspirujące, jeżeli ktoś, kto jest w sytuacji uprzywilejowanej, daje taki przykład. a na koniec zapytam, kiedy Pani z tego szpitala odejdzie?

– Na pewno będę aż do końca, do kiedy spłaszczymy krzywą, albo do kiedy będę musiała wrócić do parlamentu.

Jestem z mojej pracy jako pielęgniarka bardzo dumna i będę ją kontynuować od czasu do czasu, dlatego że chcę zachować moją licencję pielęgniarską no i też medycyna się zmienia i gdybym przez 4 lata w ogóle nie praktykowała, to bym bardzo dużo zapomniała, więc raz na jakiś czas będą przychodzić na dyżur, ale w obecnej chwili robię to 3 razy w tygodniu, żeby też mieć czas dla moich wyborców, żebym mogła odpowiadać na telefony i e-maile

Moje biuro funkcjonuje nawet 7 dni w tygodniu, mamy codziennie rozmowy z naszymi pracownikami i rozwiązujemy różne sprawy, pomagamy ludziom.

        – Dziękuję bardzo i w takim razie zachęcamy wszystkich do kontaktu z Pani biurem wszystkich tych, którzy mają wątpliwości, a chyba tych ludzi jest bardzo dużo, tak że będzie Pani miała bardzo wiele pracy.

– Jak najbardziej, zachęcam do zadzwonienia do mojego biura (905) 890-1901 są tam Wiktoria, Sebastian, Paula, którzy mówią po polsku; mam też innych pracowników, którzy mówią po angielsku i w innych językach – zachęcam do kontaktu telefonicznego lub e-mailowego

        – Dziękuje bardzo, dużo zdrowia!                 

-Wzajemnie.