Mimo wprowadzenia nowych obostrzeń dotyczących podróżowania część snowbirds nie rezygnuje z wyjazdu na południe. W zeszłym tygodniu rząd ogłosił kosztowną hotelową kwarantannę dla osób przylatujących do Kanady oraz porozumiał się z dużymi krajowymi liniami lotniczymi, by do maja odwołały wszystkie loty na Karaiby i do Meksyku. Loty do USA nie zostały jednak wstrzymane, więc niektórzy emeryci nie odwołają wyjazdu. Mogą lecieć, więc polecą. Transport Canada wyjaśnia, że nie planuje zawieszać lotów do USA, bo korzystają z nich nie tylko turyści, ale też osoby będące “niezbędnymi pracownikami”.

Jeremy Rood, pilot w Great Lakes Helicopter w Cambridge, Ont., mówi, że ludzie się nie boją. Po rządowym komunikacie miał kilka odwołanych rezerwacji, ale interes dalej kwitnie. W lutym Rood ma zarezerwowanych średnio 18 miejsc tygodniowo – zabiera do 3 osób na jeden lot. Jego firma oferuje loty z Hamilton do Buffalo oraz transport auta przez granicę lądową (granica lądowa jest zamknięta dla osób podróżujących dla przyjemności). Rood dodaje, że większość jego klientów planuje wracać do Kanady samochodem, by uniknąć kwarantanny w hotelu, która może kosztować do 2000 dol. Jeśli ktoś przekracza granicę lądową, według nowych zasad musi okazać negatywny wynik testu na COVID-19 i odbyć kwarantannę w domu.

Snowbirds się nie zniechęcają. Transport KMC, firma z Quebecu, która ma do dyspozycji 9-miejscowy samolot i lata spod Montrealu do Plattsburgh, N.Y. bez zmian wykonuje 2-3 loty tygodniowo. Broker ubezpieczeniowy z Toronto, Martin Firestone, mówi, że nikt z jego kilkudziesięciu klientów nie odwołał zarezerwowanego w ostatnim miesiącu wyjazdu do ciepłych stanów USA. Podobnie jak klienci Rooda, także jego klienci planują wracać samochodem. Biorą też pod uwagę przedłużanie pobytu. Nie wiadomo jednak, co rząd jeszcze wymyśli. Firestone zwraca jeszcze uwagę, że z pozostawaniem za granicą dłużej niż 6 miesięcy może się wiązać np. utrata prowincyjengo ubezpieczenia medycznego.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU