Czy to jest nowny kryzys, czy też apogeum trwającego od kilku lat kryzysu między dyplomacją polską a izraelską?

        Tym razem nie o opłatek chodzi, którym w ramach równowagi za zapalanie świec chanukowych w polskim Sejmie i biurze prezydanta RP wypadałoby się dzielić w parlamencie Izraela Knesecie. Tym razem chodzi o nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego, czyli jedynie poprawkę do istniejącego już prawa polskiego, aby chronić Polaków przed dziką reprywatyzacją, z wywalaniem mieszkańców na ulicę, z zabójstwami opornych, i zostawianiem tych, którzy dbali i remontowali obiekty przez dekady z pustą kieszenią.

        Pamiętacie jak poseł PiS Patryk Jaki walczył z tą dziką  reprywatyzacją  z ówczesną burmistrz Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz? Patryk Jaki został europosłem, a tym samym odsunięty od walki z dziką reprywatyzacją, szkodliwą dla mieszkańców wielu polskich miast. Hanna Gronkiewicz-Waltz, która burmistrzem Warszawy już nie jest, ale kamienice z takiej reprywatyzacji jej mąż dalej posiada. W poprawce uchwalonej przez Sejm chodzi o uściślenie przez wprowadzenie limitu czasowego: 30 lat do wniesienia zażaleń własności. Pomyślcie, to już 76 lat od zakończenia wojny. Polacy nigdy nie dostali reparacji wojennych z II Wojny ani od Niemiec, ani od Rosji.  A tu nagle ktoś sobie przypomina, że jakiś jego krewny miał coś w Polsce przed wojną (czyli ponad 80 lat temu) i już. Jakoś nie było chętnych do żądania zwrotu powojennego gruzu. Te 30-lat to nie jest nic nowego.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Dotyczy szczególnie nas Polonii, bo jeśli przez 30 lat od wyjazdu z Polski nie zgłaszaliśmy roszczeń do naszych posiadłości w Polsce, to po 30-tu latach przepadło.

        Słowna deklaracja, a nawet pisane dokumenty, nie mają w tej sprawie większego znaczenia. Po 30-tu latach Polonia jest często wywłaszczana z posiadłości w Polsce. Najlepiej sprawdźcie to sobie z prawnikiem znającym się na polskim prawie własnościowym.

        Mnie w ten sposób dalsza rodzina wywłaszczyła (czytaj ukradła) z działki budowlanej w Gorcach.

        Właśnie ta poprawka limitująca prawo roszczeń do prawa własności do 30 lat wywołała skandaliczne odezwy ze strony ambasadora Izraela w Polsce. Ambasador RP w Tel Awiwie Marek Magierowski został wezwany przez izraelski MSZ na dywanik. Ale nie tylko. Już wcześniej przedstawiciel sekretarza stanu w Polsce protestował, i jacyś tajemniczy dyplomaci z kilku krajów próbowali protestować w Sejmie u marszałek Sejmu Elżbiety Witek. A ta dzielna kobieta po prostu zignorowała list tych tajemniczych dyplomatów z kilku krajów.

        Powinniśmy się od niej uczyć i na naszym terenie. Niech sobie wrzeszczą ile chcą, my załatwiamy nasze sprawy zgodnie z istniejącymi ogólnie przyjętymi regułami i w naszym (a nie czyimś) interesie. Tak nota bene, to jest bardzo ładne określenie ‘tajemniczy dyplomata’. A ja głupia sądziłam, że dyplomaci są jawni, a tylko agenci czasem/często działają pod przykrywką funkcji dyplomatycznych. Co, znów czegoś nie rozumiem? Zapewne to jest ta dyplomacja zakulisowa, ta którą próbuje się nas rozrobić na szaro pisząc nieprawdziwe wredne listy wszem i wobec w drodze nacisku na nas? Także wśród Polonii.

        Na całe szczęście i Pawł Kukiz (K’15), i Krzysztof Bosak (Konfederacja), i oczywiście Patryk Jaki (PIS), a nawet premier Mateusz Morawiecki, opowiedzieli się wyraźnie, że jest to sprawa polska, i Izrael nie ma nic tutaj do wtrącania się. A ja po raz któryś tam z rzędu nie rozumiem, prawem jakiego kaduka się wtrąca, i to na dodatek z pozycji mentora etycznego, określając tę nowelizację ‘niemoralną’. Przecież my na tych samozwańczych ‘autorytetach moralnych’ już się poznaliśmy. Jakoś tak dziwnie możnym tego świata ciągle się wydaje, że Polakami (a tym samym Polską) można pomiatać wedle ichniego interesu, i się wściekać kiedy Polacy (reprezentujący swoje państwo polskie – a nie inne) nie poddają się cudzej narracji i nie realizują czyichś interesów. Czyż jest to pocieszeniem, że te historyczne wykiwania dotyczą nie tylko nas? Małe pocieszenie. Właśnie kończę książkę, następną z serii ‘Opowieści niepoprawnie politycznie’ Piotra Zychowicza, ‘Alianci’. To się w głowie nie mieści jak w tchórzowski sposób, ze strachu przed wujkiem Joe (Józefem Stalinem) oddano całą Europę środkową i wschodnią pod panowanie nieludzkiego genseka Stalina. To wiemy, że zostaliśmy ofiarami decyzji Konferencji w Jałcie (luty 1945) gdzie prezydent USA  Roosevelt i premier Brytanii Churchill zgotowali nam ten los na następne pół wieku. Ale tego, że Alianci (i Brytyjczycy, jak i Amerykanie), wydali z zimną krwią w łapy Sowietów ponad dwa miliony rosyjskich jeńców to się w głowie nie mieści. Owszem słyszeliśmy o tym, ale nie znaliśmy skali zbrodni. Ponad dwa miliony Rosjan i tych mieszkających wcześniej w granicach Związku Radzieckiego wydano w łapy NKWD. Na śmierć, a w najlepszym razie na długoletnie łagry. Liczba skazanych w taki bezwzględny sposób jest porównywalna z liczbą zamordowanych Polaków, oraz Żydów.

        Bardzo tragiczny był w tej całej zdradzie aliantów los Kozaków, którzy praktycznie zostali eksterminowani. Dopiero Margaret Tchatcher (premier UK) w roku 1982 przeprosiła i w Londynie odsłonięto pomnik brytyjskiej hańby i zdradzonych narodów. Jest to banał, że historię piszą zwycięzcy, ale po raz pierwszy w historii ludzkości, kulisy historii zostają szerzej odsłaniane. Prawda o potajemnej zgodzie na wydanie Sowietom jeńców pochodzących ze Związku Radzieckiego wyszła na jaw dopiero w latach 80-tych. Do jakiego stopnia kurtyna pójdzie w górę i ile pozwoli się nam zobaczyć to inne pytanie, bo na przykład dokumenty dotyczące zabójstwa generała Sikorskiego na Gibraltarze dalej zostały przez Brytyjczyków utajnione. A tu mamy jeszcze jedną odsłonę, kiedy to Polska próbuje zapobiec dzikiej reprywatyzacji, w której ofiarami są niewinni Polacy, wyrzucani na bruk, czasem mordowani, bo nagle ktoś sobie przypomniał, że prawie wiek temu, coś należało do kogoś z nim spokrewnionego. Wystarczy mieć sprytnych prawników i chody w urzędzie miejskim. Więc żeby ten proceder dzikiej reprywatyzacji ukrócić Sejm wniósł poprawkę do obowiązującej ustawy, że jest granica 30 lat w czasie której należy wnosić wszelkie poprawki i roszczenia. I tyle. I co? Nagle ambasador Izraela określa tę poprawkę jako ‘niemoralną’. Inny przedstawiciel sekretarza stanu USA próbuje wywierać niedyplomatyczne naciski na rząd polski wypowiadając się na ten temat negatywnie, a jeszcze jacyś inni dyplomaci (co prawda nie wiadomo jacy) piszą listy w tej sprawie. Naprawdę? To już któryś raz z rzędu Izrael uzurpuje sobie prawo wtrącania się w wewnętrzne sprawy Polski. A niby to czemu?  Nie robią tego ani Ukraińcy (choć jest ich w Polsce sporo), ani Niemcy (też jest ich więcej w Polsce niż Żydów), ani Czesi, ani Słowacy… Więc skąd to zainteresowanie? I skąd ta hucpa? Hucpa to jest takie śląskie słowo określające bezczelność uzurpowania sobie prawa i rozpychanie się łokciami.

        Zaczynam tę hucpę rozumieć po przeczytaniu książek Mariana Miszalskiego ‘Żydowskie lobby polityczne w Polsce’ i Johna Mearsheimera/Stephena Walta ‘Lobby Izraelskie w USA’. Swoją wiedzę trzeba budować na fundamentach Stanisława Michałkiewicza, dr. Ewy Kurek, Wojciecha Sumlińskiego i wielu innych znakomitych dziennikarzy, publicystów, autorów i naukowców. Po to, abyśmy mogli wspólnym chórem zaśpiewać: to nie te czasy.

Alicja Farmus

Toronto, 29 czerwca, 2021