Zdesperowani Afgańczycy uciekają się do sprzedaży swoich rzeczy w celu zakupu żywności, dlatego przedstawiciele organizacji  zagranicznych planują dostarczyć gotówkę dla potrzebujących, drogą lotniczą unikając finansowania rządu talibów.

Planowanie powietrznych transportów gotówkowych odbywa się na tle szybko pogarszającego się stanu gospodarki, w której brakuje pieniędzy, chociaż dyplomaci wciąż debatują, czy zachodnie mocarstwa mogą żądać od talibów ustępstw – donosi  Reuterowi.

Fundusze nadzwyczajne, mające na celu zapobieżenie kryzysowi humanitarnemu w obliczu suszy i niepokojów politycznych, mogą spowodować, że banknoty dolarowe będą sprowadzane do Kabulu w celu dystrybucji przez banki w płatnościach poniżej 200 dolarów bezpośrednio dla ubogich – z przyzwoleniem talibów, ale bez ich zaangażowania .

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Kraje będące darczyńcami chcą utworzyć fundusz powierniczy który będzie wypłacał pensje i zapewniał otwarte szkoły i szpitale w Afganistanie.

Niekonwencjonalna strategia Zachodu odzwierciedla dylemat, przed którym stoi.   Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzegła, że ​​14 milionów Afgańczyków cierpi głód. Mary-Ellen McGroarty, dyrektor Światowego Programu Żywnościowego ONZ w Afganistanie, powiedziała, że ​​gospodarka może załamać się w obliczu kryzysu gotówkowego.

Rozważane są dwa podejścia, które zasilą afgańską gospodarkę gotówką. Oba są na etapie planowania.

Zgodnie z pierwszym planem, Światowy Program Żywnościowy miałby przywozić gotwókę samolotami i rozprowadzać ją bezpośrednio wśród ludzi na zakup żywności, rozszerzając  coś, co agencja już robi na mniejszą skalę.

Drugie podejście zakładałoby napływ gotówki do banków od Organizacji Narodów Zjednoczonych. Dyplomata powiedział, że będą one przeznaczone na pensje dla pracowników agencji ONZ i organizacji pozarządowych..

„Jeśli kraj upadnie, wszyscy poniesiemy konsekwencje” – ostrzega wysoki rangą urzędnik Unii Europejskiej. „Nikt nie chce spieszyć się z uznaniem talibów, ale musimy sobie z nimi poradzić. Pytanie nie brzmi, czy… ale jak”.