Jaka była myśl przewodnia tego festiwalu Roncesvalles, z którego nagle zniknęło słowo ‘Polish’ festival? Ano taka, żeby nas pięknie i sprytnie wyrolować. Nawet nie mieliśmy się spostrzec jak i kiedy, bośmy po prostu za głupi, taka mało wyedukowana, bierna grupa etniczna pląsająca w swoich kolorowych strojach i lubująca się w polskiej kiełbasie popijanej wódką. Inni etnicy są cacy, my zostaliśmy do bicia.

        Skąd ten fałszywy wizerunek? Najwyższy czas, żeby go zmienić, a tym samym nie dać wymazać (cancel) tego kim jesteśmy. Polski festival na Roncesvalles trwa od lat 15 w sercu polskiej dzielnicy w Toronto. Jest tutaj i polski kościół św. Kazimierza, dom Kopernika (seniora), publiczna biblioteka z dużą sekcją polską, polska kasa kredytowa (credit union), jest kilka polskich sklepów i restauracji, kilka szkół z nauczaniem języka polskiego, są usadowione polonijne biznesy, a na końcu ulicy przy jeziorze Ontario jest ulokowany pomnik Katyński, tablica Smoleńska, i tablica wywózek na Sybir.

        Z nazwy festivalu Roncesvalles wymazano (cancel) słowo ‘Polish’, ale oficjalna Web site została polishfestival.ca, czyli tak dla zmyły miało być ‘polish festival’, ale już na głównej stronie samo słowo ‘Polish’ znikło. Na całe szczęście zorientowaliśmy się w porę, żeby zaprotestować. Dzięki tym protestom decyzją zarządu obecnego BIA w czwartek 21 lipca, ‘Polish’ zostało z powrotem wstawione – z tym, że nie wszędzie, tylko w tytule. O co tutaj chodziło, i jak się przed tym na przyszłość ustrzec?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Festiwal na Roncesvalles. już nie ‘Polish’ miał połączyć dwa festiwale: artystyczny Rocky Roncy z czerwca i Polish Festival. Polacy i Polonia byli potrzebni tylko do tego żeby tłumy robiły biznes na festiwalu. W związku z tym trzeba było nas chytrze podejść, bo to taki lud pląsający w takt jakiegoś radosnego oberka i skocznej polki, okryty olbrzymimi chustami w kwiaty nawet się nie zorientuje. Ach, no i jeszcze trzeba zadbać o różne piwne ogródki, bo to przynosi zysk, a ta polsko-polonijna tłuszcza lubi sobie przecież dać w gardło i tłusto pojeść.

        Wśród tolerancji i otwartości, którą szczyci się Roncesvalles, nie ma jej tylko dla Polaków i Polonii, szczególnie katolików, dlatego wycięto ‘Polish’, z nazwy festiwalu. Ale dalej, po to aby zgłosić swój udział w festiwalu, stara nazwa strony internetowej została PolishFestival.ca. Podstęp, goni podstęp, chytrość przechytrza wilka. Prezesem zarządu Business Improvement Area (BIA) z Roncesvalles jest David Neinstein (właściciel Barque Smokehouse) twierdził, że zmiana nazwy z pominięciem ‘Polish’ została zatwierdzona przez zarząd BIA w sierpniu zeszłego roku, potem zmieniono tę decyzję na czerwiec roku obecnego. Chodziło o połączenie dwóch festiwali, jednego z czerwca artystycznego Roncy Rocky z polskim we wrześniu. BIA nie miało funduszy na dwa festiwale.

        W takim razie powinni zlikwidować ten nierentowny, bo co ma piernik do wiatraka? A ma, bo to o głupich etników chodziło i o ich tłumy i kasę. Pan Neinstein do niedawna twierdził, że  trudno to będzie odkręcić, pomimo protestów tysięcy, ministra Ontario Kingi Surmy, członka ontaryjskiego parlamentu Natalii Kusendowej, konsul generalnej RP Pszczółkowskiej, Kongresu Polonii Kanadyjskiej i wielu innych organizacji, tysięcy podpisów pod petycją pana Ostrowskiego, i Beaty Możdżanowskiej, która pierwsza wyraziła swoje oburzenie. Nie da się odkręcić i już. Nie da się? Ale się dało.

        I wszyscy jak jeden mąż przychodzimy na polski (Polish) festival na Roncesvalles (17-18 września) i popieramy głównie polonijną obecność. A tak na co dzień częściej zawitam częściej do restauracji Polonez i Chopin, tam jest znakomite polskie jedzenie, a nie jakieś zrudziałe frytki. A tak swoją drogą, przyjrzałam się członkom zarządu BIA, i co? Nie ma tam nas. A jak nas nie ma, to nie mamy prawa głosu, inni za nas głosują w swoim (nie koniecznie naszym) interesie.  Ach, i jeszcze jest radny miasta Gord Perks, wybierany głosami swojej dzielnicy. Swojej? Jeśli dalej naszej, to wystawmy w końcu naszego kandydata. Podczas lat Krisa Korwina-Kuczyńskiego (nasz długoletni radny miasta) taka volta byłaby nie do pomyślenia. Jeśli Roncesvalles BIA i jej przewodniczący David Neinstein nie widzą wartości w polskim festiwalu na Roncesvalles, to my powinniśmy wybrać kogoś innego, i do BIA, i na stanowisko radnego miasta.

        Sorry, Gord Perks, do tej pory głosowałam na ciebie, ale już nie będę. A póki to nie nastąpi, to nie pozwolę tym wszystkim innym, lepszym niż ja nie-etnikom z Roncesvalles deptania (cancel) naszych tradycji i wartości, a tym samym mnie. Nic złego ze mną, ani z moją grupą, nie ma. Tolerancja i wolność, ale tylko dla wybranych? Marginalizowana mniejszość polonijna się nie liczy? Ale.. Polish lives matter, czyż nie? Jak w Paryżu 1968 – wolność była tylko dla wybranych bogatych studentów. To oni dzisiaj dzierżą ster władzy ze swoimi ciągle  neoliberalnymi i neomarksistowskimi poglądami w wielu krajach. A każdy inny, kto nie myśli tak jak oni, jest przez nich wyzywany od ‘faszysty’. A nawet nie wiedzą co to słowo ‘faszysta’ znaczy. W ich rozumieniu, każdy kto w 100% nie myśli tak jak oni, i się ich (tych lepszych i mądrzejszych) nie słucha to głupi etnik chodzący do kościoła. Tolerancja tak, ale tylko dla niektórych. Wszystkim innym należy pokazać jak mają myśleć i jak się zachowywać, taki paternalistyczny komunistyczny ton. Skąd my to znamy i pamiętamy? Przypomina obecną UE.

        Tym razem się nie daliśmy. Więc należy postawić kropkę nad ‘i’ przez uczestnictwo w polskim festiwalu na Roncesvalles i pokazać naszą siłę. I popierać polskie biznesy. A na płaszczyźnie organizacyjnej, dobrze by było, aby w zarządzie BIA byli przedstawiciele polonijnych biznesów (restauracji, sklepów, credit union, parafii, domu Kopernika).

Jak nas nie ma przy stole, przy którym podejmuje się decyzje, to podejmuje się je ponad nami i naszym interesem. Tym razem, wspólnie rozdmuchaliśmy chmury, ale to tylko pierwszy etap. Należy się rozważnie przygotować do następnego, bo nie łudźmy się, następny atak na pewno nastąpi, już jest zapewne planowany. A na razie wszyscy z rodzinami i w organizacjach uczestniczymy w polskim festiwalu na Roncesvalles (17-18 września).

        I pokazujemy, że oprócz pięknych tradycji ludowych jesteśmy nowoczesną, wykształconą i dobrze wychowaną społecznością ze wspaniałą historią i osiągnięciami. O tym będziemy mówić, to będziemy pokazywać, i z tego będziemy dumni. A tańce ludowe są jedynie tłem tego kim jesteśmy, zarówno w Polsce, jak i w Kanadzie. I jeszcze jedno: strona BIA musi być uzupełniona polonijnymi elementami ulicy. O restauracjach Polonez, Chopin, polskich sklepach Benna’s, Chicago Deli, o tym, że biblioteka High Park ma dużą sekcję polską, o Domu Kopernika, o kościele St. Vincent de Paul, ani o szkołach (z językiem polskim) nie ma ani słowa – tak jakby nas nie było. Zmieciono nas z powierzchni Roncesvalles. Za to jest zdziwienie, że pomnik Katyński nie jest pomnikiem upamiętniającym obalenie muru berlińskiego. To nawet lepsze niż stwierdzenie Olgi Tokarczuk, że nie pisze dla idiotów.

        Nie wierzycie? Poczytajcie sobie sami na stronie RoncesvallesVillage.ca. Nie po to aby się oburzać, ale po to aby to zmienić, bo to o nas chodzi i dotyczy naszego dobrego imienia i prawdziwego wizerunku. Jeśli to odpuścimy, to znów pozwolimy, aby ktoś inny nas rysował z góry zgodnie z tym co mu pasuje i co służy jego interesom. O siebie musimy zadbać sami.

Alicja Farmus (właścicielka domu przy Roncesvalles)

Toronto, 24 lipca, 2022