Ontaryjski sąd najwyższy stwierdził, że praca po 14 godzin dziennie to nie wolontariat. Po ponad czterech latach od wniesienia pozwu zbiorowego przeciwko firmie S-Trip organizującej wycieczki studenckie sąd zatwierdził ugodę między organizacją a byłymi przewodnikami wycieczek, którzy byli klasyfikowani przez pracodawcę jako wolontariusze, a nie pełnoprawni pracownicy. Macierzysta firma I Love Travel, właściciel S-Trip, z Toronto zgodziła się zapłacić 450 000 dol. i zaliczać zatrudniane w przyszłości osoby do pracowników. Byli „wolontariusze” będą mogli otrzymać należyte wynagrodzenie.

To pierwszy pozew tego typu w Kanadzie. Wynik może wpłynąć na prawo pracy, przyznał sędzia prowadzący sprawę. To znak, że prawo adaptuje się do zmieniającej rzeczywistości w niektórych miejscach pracy.

D’Andra Montaque, główna pozywająca, mówi, że cieszy się z takiego obrotu sprawy. Montaque prowadziła ponad tygodniową wycieczkę studencką na Kubę w 2017 roku, a jako wynagrodzenie otrzymała zaledwie 150 dolarów. Więcej niż połowę pochłonął zakup firmowej odzieży S-Trip.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Firma zatrudniała studentów i absolwentów podpisując z nimi umowy, w których byli określani jako wolontariusze. Zatrudnianym z góry zapowiadano, że powinni się nastawiać na pracę 14 godzin dziennie.

Prawnik Montaque, Joshua Mandryk z Goldblatt Partners LLP w Toronto, mówi, że pozew złożono w imieniu 1170 poszkodowanych. Wszyscy zostaną powiadomieni o wyniku postępowania. Ponadto do odszkodowań będą uprawnione wszystkie osoby, które prowadziły wycieczki dla A-Trip między 3 czerwca 2014 a 23 października 2020 roku. Wysokość odszkodowania będzie zależeć od kilku czynników, ale w przybliżeniu ma stanowić ekwiwalent wypłaty za ośmiogodzinny dzień pracy w czasie każdej z poprowadzonych przez daną osobę wycieczek.

Mandryk zwraca uwagę, że w tym konkretnym przypadku na uwagę zasługuje fakt, że firma zgodziła się na zmianę swojej polityki.