Conservative Party of Quebec (PCQ), która zgromadziła w poniedziałek 13 proc. głosów, ale nie zdobyła żadnego mandatu, chciałaby mimo wszystko wejść do parlamentu prowincyjnego. Lider PCQ, Eric Duhaime, napisał w mediach społecznościowych, że jeszcze nie było w historii takiego przypadku, by partia, na którą głosowało tyle osób, nie miała żadnego reprezentanta.

PCQ domaga się możliwości organizowania konferencji prasowych w legislaturze, posiadania biura, a także budżetu na badania i komunikację. Duhaime zapewnił, że głosy oddane na jego partię nie będą zmarnowane.

Partia chce też ponownego przeliczenia głosów w okręgu Beauce-Nord, w którym była najbliższa sukcesu. Jej kandydat Olivier Dumais uzyskał o 202 głosy mniej niż ubiegający się o reelekcję Luc Provencal z CAQ.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Duhaime mówi o jeszcze innych sposobach dostania się do parlamentu. Wcześniej się to udało, gdy Claire Samson reprezentująca Iberville przeszła z CAQ do PCQ. Teraz też czeka na rozczarowanych posłów partii rządzącej.

Partia konserwatywna Quebecu zajęła piąte miejsce pod względem ogólnej liczby zgromadzonych głosów – zdobyła ich 530 786. Czwarte miejsce przypadło partii liberalnej, która mając 591 077 głosów wygrała w 21 okręgach i została tym samym oficjalną opozycją. Zarówno Quebec Solidaire (QS), jak i Parti Quebecois (PQ) zgromadziły ponad 600 000 głosów, jednak QS zdobyła tylko 11 mandatów, a PQ – 3.

Premier Legault w 2018 roku obiecywał przeprowadzenie reformy systemu wyborczego. Po zdecydowanej wygranej mówił jednak, że obecny system wcale nie jest taki zły.