Kandydaci na burmistrza Toronto podczas debaty zorganizowanej 15 czerwca przez CP24 mieli okazję do zaprezentowania swoich poglądów na temat obozowisk bezdomnych. Najgorętsza wymiana zdań nastąpiła między Olivią Chow i Anthonym Fureyem. Widać było, że każdy ma swoją filozofię.

Furey, który jest dziennikarzem, twierdził, że najważniejsze są rodziny i ich bezpieczeństwo, dlatego należy zlikwidować obozowiska bezdomnych. Do tego Furey zadeklarował, że będzie zamykał punkty bezpiecznych zastrzyków, ponieważ, jego zdaniem, ich istnienie przyczynia się do nieporządku i bezprawia na ulicach. Przychodzą tam ludzie pogrążeni w kryzysach narkotykowych, którzy potem wychodzą i mówią nieodpowiednie rzeczy do 4-letnich dzieci, rozrzucają zużyte igły przy szkołach. Furey mówił, że takie miejsca należy zamknąć, a zamiast tego otwierać centra leczenia. „Współczujące społeczeństwo nie wspiera brania narkotyków”.

Olivia Chow przytoczyła argument o tym, że wielu lekarzy wskazuje na punkty bezpiecznego używania narkotyków jako część rozwiązania. Powiedziała, że żadna terapia nie przyniesie efektów, jeśli osoby uzależnione nie będą miały dachu nad głową. Chow wielokrotnie podkreślała, że najważniejsze jest zapewnienie im schronienia.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Furey zapytał, czy w takim razie dzieci mają czekać 8-10 lat, aż miasto zbuduje mieszkania dla bezdomnych i uzależnionych. Chow zauważyła, że namioty są jakąś formą schronienia, w namiotach są ludzie i nie można ich przenosić z parku do parku, do metra, a potem pod most. Dlatego powinny powstawać schroniska, w których bezdomni znajdą pomoc, dostaną posiłek i będą mieć dostęp do poradnictwa.

Oboje kandydaci wielokrotnie spierali się, czy należy zacząć od ochrony rodzin, czy od zapewnienia dachu nad głową potrzebującym. Furey stwierdził, że Toronto się stacza, a nie chcemy, by wyglądało jak drugie Seattle, San Francisco, czy nawet Vancouver.

Podobnie jak Chow wypowiadała się też Ana Bailao. Obiecywała podwojenie liczby domów modułowych i podjęcie rozmów z rządem federalnym na temat sytuacji w obecnych schroniskach, które w jednej trzeciej są zajmowane przez uchodźców.

Mitzie Hunter zauważyła, że po pandemii sytuacja się pogorszyła, bo też stan psychiczny społeczeństwa się pogorszył. Toronto oprócz schronisk potrzebuje jeszcze przystępnych mieszkań.

Josh Matlow przestrzegał przed likwidowaniem obozowisk bezdomnych i wyrzucaniem ludzi z namiotów. Bezdomni pójdą gdzie indziej i problem się nie rozwiąże. Kandydat również stawiał na dostęp do schronisk i dopłaty do czynszów, by pomagać potrzebującym w wychodzeniu z bezdomności.

Brad Bradford twierdził, że zwiększanie liczby miejsc w schroniskach niewiele pomoże. Przypomniał, że kilka lat temu w Toronto było 6000 miejsc, a teraz mamy 9000 i 99 proc. z nich jest zawsze wykorzystanych. Budowanie kolejnych schronisk nie jest rozwiązanie, zamiast tego trzeba budować mieszkania.

Mark Saunders powiedział, że problem narastał przez lata, a ratusz nie zwracał na to uwagi. Podkreślił, że miasteczka namiotowe nie są bezpiecznym miejscem, mieszkają tam osoby cierpiące na choroby psychiczne, uzależnione, w kryzysie finansowym, a nawet kryminaliści. Dlatego trzeba zastosować podejście wielowymiarowe i pracować na tym przez 24 godziny na dobę, a nie z doskoku.

W Toronto może znajdować się ponad 200 obozowisk bezdomnych mieszkających w namiotach w 95 lokalizacjach.

Wybory burmistrza odbędą się 26 czerwca. Wcześniejsze głosowanie już się zakończyło.