Na mocy nowego ustawodawstwa prowincjonalnego radni miejscy w Ontario mogą zostać usunięci ze stanowisk i pozbawieni możliwości ponownego kandydowania. Ustawa zaostrza kary za naruszenie kodeksu postępowania municypalnego.

Władze miast od lat domagają się aktualizacji kodeksów postępowania mających na celu zwalczanie molestowania w miejscu pracy, a także wprowadzenia surowszych kar dla osób łamiących zasady, takie jak  “zakaz mowy nienawiści”.

Minister ds. samorządów Paul Calandra przedstawił w czwartek projekt ustawy, która umożliwiłaby stworzenie standardowego kodeksu postępowania dla wszystkich samorządów, a także nałożenie kar w postaci usunięcia z urzędu lub dyskwalifikacji członka samorządu w przypadku poważnego naruszenia kodeksu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Usunięcie i dyskwalifikacja mogą nastąpić  jeśli zaleci to miejski komisarz ds. integralności, komisarz ds. integralności Ontario wyrazi na to zgodę oraz jeśli radni, z wyjątkiem zainteresowanego członka, jednomyślnie zgodzą się na to w głosowaniu.

 

Ustawa pozwoli usunąć z urzędu radnych broniących interesów swych wyborców, ale sekowanych przez swych kolegów w radzie, jak w przypadku Lisy Robinson z Pickering, która dopuszczała się „niedopuszczalnego zachowania”, grożącego skrzywdzeniem marginalizowanych członków społeczeństwa”.

Robinson została zawieszona na 60 dni bez wynagrodzenia a następnie na trzy miesiące ponownie pozbawiona wynagrodzenia za promowanie interesów swoich wyborców, gdy  przedstawiła trzy wnioski na posiedzeniu rady: zakaz wywieszania wszystkich flag organizacji pozarządowych i grup interesów, w tym flagi dumy, na terenach miejskich, nałożenie ograniczenia wiekowego na pokazy drag odbywające się na terenie miasta oraz zapewnienie kobietom bezpiecznej przebieralni w lokalnym ośrodku rekreacyjnym.

W ustaleniach komisarza ds. uczciwości w Pickering, Robinson jest oskarżona o „promowanie postaw homofobicznych i transfobicznych”.

Obecnie Robinson będzie mogła być pozbawiona mandatu i objęta zakazem ponownego kandydowania

Radna Robinson z kolei uważa, że   uniemożliwia to wyrażanie odmiennych opinii. „Jeśli wyborcom nie spodoba się to, co mam do powiedzenia lub sposób, w jaki ich reprezentuję, to podejmą decyzję podczas następnych wyborów” – świadczyła w wywiadzie telefonicznym.

Robinson dodała, że ​​ma duże poparcie ze strony wyborców.