Jak to jest, że wszędzie mamy pełno „chińszczyzny”; od sprzętu elektronicznego aż po żywność, a samochody jeszcze nadal są europejskie, północnoamerykańskie, koreańskie czy japońskie, gdzie są te chińskie pojazdy? 

Otóż, prawdopodobnie wkrótce nadjadą; Chińczycy opanowują bowiem systematycznie i po kolei wszystkie segmenty tego rynku łącznie z samochodami elektrycznymi i ciężarówkami. W Europie wykupują nie tylko firmy samochodowe, jak Volvo, które należy do koncernu Geely, ale również dawne marki samochodowe.

        Tu w Kanadzie są propozycje by zorganizować przedsiębiorstwo taksówkowe w Montrealu w oparciu o elektryczne chińskie samochody, jak BYD E6, który już obecnie jest dostosowywany do kanadyjskich wymogów bezpieczeństwa oraz ładowania elektrycznego. W Montrealu planowano te taksówki na ten rok. Niestety, wychodzi na to, że jeśli nie będzie cen zaporowych, to Chińczycy wprowadzą tu swoje auta, które są w stanie wyprodukować o wiele taniej niż Japończycy. Do tej pory ich samochody nie spełniały amerykańskich norm drogowych odnośnie spalin i bezpieczeństwa, ale to bardzo szybko się zmienia i jest możliwe że amerykańscy producenci zostaną tak samo zaskoczeni jak w przypadku najazdu Japończyków w latach siedemdziesiątych, kiedy to „z dani na dzień” stracili olbrzymią część rynku.        C Japończycy zresztą też coraz częściej budują swoje samochody w Chinach,  jak na przykład model Fit Hondy. Chiński przemysł motoryzacyjny rozwija się bardzo dynamicznie i wchodzi na globalne rynki, od Bliskiego Wschodu po Afrykę i Amerykę Południową, Chińczycy działają ostro w Indonezji i Brazylii wypychając europejskie i amerykańskie koncerny.

Co prawda, w samej Ameryce Północnej chińskie auta mają kłopoty „wizerunkowe” i na przykład  BYD wycofał się z budowy zakładów w Ontario, gdzie miały być produkowane samochody elektryczne, to jednak pieniądz zawsze „mówi najgłośniej”, i jeśli chińskie samochody będą o wiele tańsze niż amerykańskie to jakoś znajdą drogę.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Niewiele osób zdaje sobie sprawę że już dzisiaj może jeździć autem wyprodukowanym w Chinach przez amerykańskie koncerny i to nie jakimiś tam junkiem lecz samochodem z najwyższej półki, takimi jak buick czy cadillac, nie mówiąc już o wspomnianym Volvo, które jest w całości chińską własnością, i niektóre modele takie jak S90 są w Chinach  montowane na tutejszy rynek. Największy udział przypada na buick envision, którego 44 tys. składanych w Chinach egzemplarzy jest sprzedawanych w USA. General Motors przyznaje jednak, że jest to model zaprojektowany głównie z myślą o rynku chińskim i tam też najwięcej się go sprzedaje. Zresztą w 2015 r. General Motors w Stanach Zjednoczonych sprzedał 223 000 buicków wszystkich typów, a w Chinach milion; pokazuje to siłę i wielkość rynku motoryzacyjnego, który wciąż rośnie, a któremu Stany Zjednoczone nie będą w stanie się przeciwstawić pomimo taryf jakie zaczęła nakładać administracja prezydenta Trumpa.

Innym samochodem z Chin był cadillac CT 6 Hybryda podłączona do prądu; wersja benzynowa modelu jest składana w Michigan  ale właśnie hybryda była wyjątkiem ponieważ budowana była w zakładach GM w Szanghaju; obecnie jednak General Motors wstrzymał import tych samochodów zarzekając że nie ma to związku ze wspomnianymi sankcjami. Mówiłem już o Volvo S90, ale również Volvo S60 Inscription jest zbudowane w całości w Chinach przez koncern Geely. Jak więc widać Chińczycy przygotowują się do ekspansji na rynek amerykański metodycznie, wiadomo bowiem że wprowadzenie nowej marki wymaga sieci salonów sprzedaży, serwisowania no i spełnienia bardzo ostrych amerykańskich norm. Na razie Chińczykom może się to nie opłacać;  lepiej przecież sprzedawać auta choćby w Iranie gdzie chińskie samochody stanowią już 30% całego rynku. Tanie, dobrej jakości samochody znajdą i tutaj drogę, tym bardziej że Chiny rozwijają najnowocześniejsze technologie motoryzacyjne, niektórzy mówią że ukradzione. Czy nam wyjdzie to na dobre? Niestety nie,  motoryzacja i budownictwo to jedyne segmenty gospodarki kontynentu, które opierały się chińskiej inwazji, niestety ten czas może się kończyć i wypada zapytać, co nam pozostanie?

        O co zaniepokojony pyta

Wasz Sobiesław