Są sytuacje, w których milczenie staje się wrogiem miłości.

        „Do tej pory wydawało mi się, że umiemy ze sobą rozmawiać, ale okazuje się, że nie. Jesteśmy 14 lat po ślubie, znamy się 21 (szmat czasu…), Mamy 2 dzieci w wieku 10 i 12 lat. Uważam, że jesteśmy dobrym małżeństwem, ale jest coś, co psuje nasz związek: nie wiemy, o czym rozmawiać i nie potrafimy konstruktywnie rozwiązywać problemów.

        Kiedy wszystko jest w porządku, zachowujemy się jak para gołąbków: prześcigamy się w czułościach, często mówimy „kocham”, chłoniemy swoje towarzystwo. Ale kiedy pojawia się problem, nie umiemy się dogadać, krzyczymy, wyrzucamy swoją złość. Poza tym, kiedy mąż wraca z pracy nigdy nie ma nic do powiedzenia. A tak bardzo chciałabym z nim porozmawiać o wszystkim.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Zdarza mi się, że kiedy jestem okropnie przygnębiona i wściekła na męża, to gniew przelewam na dzieci i dostają niezasłużone kary. Najpierw złość i ranienie innych, następnie smutek i wyrzuty sumienia, a wszystko dlatego, że nie potrafię się dogadać z mężem!!! Nie wiem już, co mam robić, żeby on w końcu nauczył się rozmawiać, a nie denerwował się i mnie nie zbywał. Niby nie jestem sama, a czuję się samotna. Czy to jest możliwe między ludźmi, którzy się kochają?”

Renata

        Większość młodych ludzi, pobierając się jest pełna optymizmu i wiary w przyszłość. Potem jednak przychodzi szare życie, które zaczyna ich pochłaniać. Pojawiają się liczne zajęcia, kłopoty z dziećmi, pośpiech. I nie ma już czasu na to, aby spokojnie usiąść i zastanowić się nad wspólnym życiem: Jakie miało być? Jakie jest? Co zmienić, ulepszyć? W takiej sytuacji zakrada się w ich życie rodzinne nieporządek, pojawia się rutyna, wychowanie dzieci często zaczyna ograniczać się do nerwowych odruchów. Małe nieporozumienia, niedomówienia nie zostają wyjaśnione i zaczynają truć od wewnątrz. W małżeństwie pojawiają się coraz głębsze rysy. Nie znajdując czasu na spojrzenie z pewnej perspektywy na swoje życie małżeńskie i rodzinne, małżonkowie nie zauważają wkradającej się w ich życie oziębłości i rozdźwięków. Taka sytuacja może doprowadzić w ostateczności do rozwodu.

Nawet, gdy małżonkowie nie rozchodzą się, to prowadzą życie obok siebie, jakże ciężkie, a nieraz wprost koszmarne dla nich samych i dla dzieci. Aby do tego nie dopuścić, aby uchronić swoje małżeństwo przed tym niebezpieczeństwem, psychologowie proponują parom pewien rodzaj rozmowy, którego celem jest uzdrowienie, odmłodzenie i odświeżenie atmosfery.

Rozmowa ta, to dłuższa chwila czasu, spędzona w spokoju, najlepiej regularnie co miesiąc, razem, po to, aby usunąć wszystko, co zagraża małżeństwu, w celu wzmocnienia rodziny. Tydzień temu podałam przepis na to, jak taką rozmowę przeprowadzić. Dzisiaj, poniżej zamieszczam problemy, które można wtedy poruszać:

1. Relacja między nami:

Czy uznaję małżonka za równego sobie?

Jak wygląda nasza miłość pod względem: fizycznym, psychicznym i duchowym?

Jakie trudności napotykamy w wypowiadaniu się przed mężem/żoną? Wolimy milczeć, boimy się siebie?

Czym sprawiłem przyjemność, co dobrego zrobiłem dla męża/żony?

Co mógłbym zrobić dla mojej żony/męża, żeby było lepiej?

Jaka jest nasza hierarchia wartości?

Co jest dla nas najważniejsze? Czy dzielimy wspólnie nasze zajęcia domowe? W jaki sposób?

Czy wspólnie rozporządzamy naszym czasem, naszym mieniem?

Jaki klimat cechuje nasze wzajemne stosunki (serdeczność, szacunek, obojętność, agresywność)? W jaki sposób się to uzewnętrznia?

W jakich dziedzinach najtrudniej jest nam się zgodzić i dlaczego?

2. My i nasze dzieci:

Czy dzielimy wspólnie odpowiedzialność i trud w wychowaniu dzieci? W jaki sposób sobie w tym pomagamy?

Jaką hierarchię wartości im przekazujemy? Co stawiamy na pierwszym miejscu: Pomyślność materialną czy miłość?

Czy stosujemy te same metody wychowawcze w danych okolicznościach? Jak atmosfera panuje w naszym domu? – radość, wolność, równość czy też znużenie, przymus, milczenie?



Czy każde dziecko jest tak samo kochane? Czy nie mamy jakichś uprzedzeń do któregoś z naszych dzieci?

Czy umiemy zachęcać, podnosić na duchu nasze dzieci?

Czy rezerwujemy swój czas dla nich (na zabawę, pomoc w nauce, wysłuchanie)?

Czy uczymy i szacunku wobec innych, szczególnie starszych?

3. My i inni:

Czy pamiętamy, że na pierwszym miejscu jest małżonek, na drugim dzieci, a na trzecim rodzice (teściowie)?



Jakie jest nasze nastawienie wobec rodziny, przyjaciół, sąsiadów, innych ludzi (otwarcie, zainteresowanie się nimi, życzliwość, gościnność czy też obojętność, pogarda)?

Czy interesujemy się pracą współmałżonka? Czy potrzebujemy się wzajemnie w chwilach napotykanych w pracy trudności?

Rozmowa ta ma polegać na dialogu, na tym że jedno mówi, a drugie najpierw słucha, a później ustosunkowuje się do tego, co zostało powiedziane. W ten sposób nastąpi wymiana myśli, która stanowi istotę rozmowy. A gdy już będziemy właściwie i szczerze ze sobą rozmawiać o problemach osobistego, wspólnego życia, to zapewniam, że poczucie oddania i troski o siebie nawzajem będzie rosło i pogłębiało się.