Kanadyjczycy robią się coraz mniej mobilni, a trend ten najbardziej jest zauważalny w Toronto. Na przestrzeni lat 2006-2016 liczba zmian adresów spadła w tym rejonie o 6,3 proc. Na podstawie danych ze spisów powszechnych ustalono, że w rejonie Calgary i Vancouveru zmiany adresu stały się o 5,7 proc. i 3,8 proc. rzadsze, na kolejnych miejscach uplasowały się Ottawa, Montreal i Edmonton.

Naukowcy z Ryerson University Centre for Urban Research and Land Development (CUR) zauważają, że w rejonie Toronto zwłaszcza wśród właścicieli nieruchomości widać niechęć do przeprowadzek. W rozpatrywanym okresie spadek liczby zmian adresów w grupie właścicieli wyniósł aż 7,6 proc., podczas gdy w grupie najemców tylko o 3,9 proc. Powód wydaje się być oczywisty. Na rynku brakuje nowych domów jednorodzinnych, bliźniaków i szeregowców. Do tego nowe domy są drogie, więc część potencjalnych kupujących woli zostać w swoim dotychczasowym domu i zrobić remont, który z kolei zwiększa wartość nieruchomości. Przeprowadzki nie są też tanie, gdy się wynajmuje mieszkanie – za nowy lokal często trzeba płacić więcej.



PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU