Nie ma to jak dobre teorie spiskowe, dlatego uraczę dzisiaj Państwa jedną z nich.

Otóż, strącenie ukraińskiego samolotu przez – jak przyznał się do tego Teheran – irańska obronę przeciwlotniczą jest wydarzeniem, które może mieć drugie dno.

Jakoś tak przeszło uwadze komentatorów stwierdzenie wiceszefa ukraińskiego bezpieczeństwa, który uznał, że samolot został zestrzelony celowo…

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Bo tak zastanawiając się w kąciku to trudno jest jednak, nawet w ciemnościach nocy, pomylić pasażerski samolot lecący na niskiej wysokości tuż po starcie, tym bardziej, że jest to obiekt identyfikujący się radiowo przy pomocy transpondera; tym bardziej, że alarm przeciwlotniczy byłby wszczęty wcześniej przez krajowy system obrony ppl. – wiadomo byłoby, że coś wrogiego nadlatuje.

Tutaj takiej informacji nie było no więc, dlaczego?

Może rzeczywiście dlatego, że obgryzający ze zdenerwowania paznokcie dowódca baterii stojąc z nogą przy cynglu zobaczył coś dużego na radarze i odruchowo wystrzelił 2 pociski przeciwlotnicze…

Samolot pasażerski lecący na niskiej wysokości, wolniutko, z pociskami przeciwlotniczymi nie ma najmniejszych szans; nawet z tymi produkowanymi jeszcze w latach sześćdziesiątych.

Ale zastanówmy się czy to wydarzenie nie mogło być skutkiem zaplanowanej operacji; po pierwsze, dlatego że na pokładzie samolotu znajdowało się wielu irańskich naukowców również tych, na przykład, od fizyki ciała stałego i innych nauk ścisłych pracujących w Kanadzie.

Mamy tu wszak bardzo liczną perską diasporę, wielu Irańczyków studiuje, a Kanada z Iranem nie ma aż tak napiętych stosunków, jak USA i wielu z nich często podróżuje do starego kraju, niektórzy być może na lokalny debriefing, by opowiedzieć o tym co robią tutaj. Jest to sól w oku służb Izraela, bo umówmy się, że całe to napięcie z Iranem to proxy-wojna, którą przy pomocy Stanów Zjednoczonych prowadzi nasze kieszonkowe bliskowschodnie mocarstwo. Wszak generał Suleimani był drzazgę w pupie izraelskich zwiadowców; utrzymywał kontakty z Hezbollahem i planował różne ciekawe operacje blokujące Izrael.

Trudno się dziwić, że Iran jest głównym kierunkiem wywiadowczym Izraela i tam też usiłuje on prowadzić różne działania.

Przypomnieć wypada, że Izraelczycy mordowali już irańskich naukowców w latach 2010-2012. Kilku zostało zamordowanych  albo w wyniku wybuchu bomby magnetycznej przyczepionej do samochodu, albo strzału snajpera, albo eksplozji bomby rzuconej z motocykla.

Wtedy to już rząd Iranu oskarżał Izrael o te zbrodnie, a na izraelskie ręce wskazywała też „niezależna agencja wywiadowcza” Stratfor. Jeszcze inny naukowiec Iranu specjalizujący się w zagadnieniach nuklearnych został otruty przez Mosad w 2017 roku.

Tak więc jest spora tradycja tego rodzaju działań, sięgająca jeszcze lat 50. i 60., kiedy to Mosad zamordował niemieckiego ex-nazi naukowca pracującego w Egipcie nad tamtejszym programem myśliwca odrzutowego.

Jak to mówią, ten winny kto odniósł  korzyść, a na pewno nad śmiercią pasażerów samolotu w Izraelu rąk nie łamano  i włosów z głowy nie rwano.

Inna korzyść  jest też  taka, że zestrzelenie spowodowało oburzenie w Iranie. Nie ma lepszego sposobu osłabiania danego państwa niż wzburzyć je wewnętrznie, podjudzić mniejszości, spowodować  ruchawki  na jakimś nośnym tle.

No i właśnie taką ruchawką były gwałtowne protesty antyrządowe związane z zestrzeleniem – bo Iran wziął to na klatę i przyznał się.

Podobno aresztowano tam kogoś odpowiedzialnego, ale nic pewnego i nic więcej nie wiemy.

Jak powiedziałem, Izrael stara się mieć w Iranie siatkę wywiadowczą, stara się mieć w Iranie siatkę sabotażystów i posługiwał się miejscowymi agentami wiele razy wcześniej, między innymi organizacją o nazwie Ludowi Mudżahedini Iranu (People’s Mudżahedin of Iran).

Jak to przyznało dwóch wysokich rangą oficjeli Stanów Zjednoczonych, organizacja ta została sfinansowana, wyszkolona i uzbrojona przez Izrael.

Tak to już jest, że na tej szachownicy dana strona nie zawsze gra figurami tego samego koloru,

Podsumujmy więc:

A. Izraelowi mogło zależeć na zabiciu kogoś ważnego, kto był na pokładzie

B. Przy okazji doprowadzono  do zdestabilizowania przynajmniej na chwilę sytuacji w Teheranie (a to zawsze daje pewne możliwości włożenia nogi w drzwi i rozpoznania ewentualnych przeciwników obecnego systemu władzy w celu późniejszego nawiązania z nimi kontaktów czy też przedstawienia różnych propozycji).

C. Pokazano, że Izrael dysponuje głęboko zakonspirowaną siatką wewnątrz wojska.

To wszystko to tylko takie sobie teorie spiskowe. Wnioskując jednak po wydarzeniach lat ubiegłych, wcale nie aż tak nieprawdopodobne.

A że zginęli niewinni ludzie? No cóż,  collateral damage wpisany jest w koszty.

Andrzej Kumor