Vivien Zheng, 43 l., która padła ofiara oszustów i straciła 340 000 dolarów przez “wire transfer”, uważa, że cztery banki nie zrobiły praktycznie nic, by powstrzymać kradzież jej pieniędzy.

Zheng dobrze pamięta, jak oszuści zadzwonili do niej po raz pierwszy. Spieszyła się wtedy do pracy. Rozmówca przedstawił się jako pracownik chińskiego konsulatu w Vancouver, przeczytał jej numer prawa jazdy i powiedział, że jest podejrzana w związku z procederem międzynarodowego prania pieniędzy.

Zhang była bardzo zdziwiona, że osoba po drugiej stronie słuchawki zna jej numer prawa jazdy, zwłaszcza że odebrała dokument miesiąc wcześniej. Była przerażona. Padła ofiarą oszustwa w maju 2018 roku. Jej rodzina straciła oszczędności całego życia, a Zheng przypłaciła to jeszcze zdrowiem psychicznym. Miała nawet myśli samobójcze.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Zheng uważa, że kradzież jej pieniędzy mogła być udaremniona, gdyby banki miałyby lepsze systemy zabezpieczeń. Ekspertka od oszustw finansowych z Saint Mary’s University w Halifaksie, Vanessa Iafolla, zgadza się z tym. Mówi że banki są w takich przypadkach ostatnią linią obrony i dodatkowe sprawdzenie przelewu ochroniłoby klientkę.

Fałszywa pracownica chińskiego konsulatu powiedziała Zheng, że przekazuje rozmowę do śledczego z Hong Kongu, który z kolei oskarżył ją o sprzedaż jej danych bankowych kryminalistom. “Śledczy” zagroził Zheng, że zostanie aresztowana, odesłana do Hong Kongu i wtrącona do więzienia, jeśli odmówi współpracy z organami ścigania. Przesłał jej fałszywy nakaz aresztowania, na którym widniało jej zdjęcie z prawa jazdy. Zheng myślała, że to prawdziwa policja, zwłaszcza że połączenie przychodziło z numeru 110, który jest chińskim odpowiednikiem 911.

Oszust powiedział, że zamrozi wszystkie konta bankowe Zheng na trzy lata, jeśli nie będzie wykonywać instrukcji. Zabronił jej mówienia komukolwiek, o co chodzi, zwłaszcza bankom. Powiedział, że jest z niezależnej komisji antykorupcyjnej (ICAC) w Hong Kongu i śledzi każdy jej ruch, dlatego ma nie korzystać z internetu. ICAC miało “prześlwietlić” pieniądze Zheng i zwrócić je, jak tylko potwierdzą, że kobieta nie jest częścią zorganizowanej grupy przestępczej.

16 maja 2018 roku Zheng, cała w strachu, poszła do oddziału Royal Banku i przelała 60 000 dol. oszustom. W ciągu dwóch tygodni zrobiła jeszcze trzy przelewy przez trzy różne banki. Pozbyła się całych oszczędności, również oszczędności swojego ojca, który dał jej pieniądze na zakup mieszkania.

Po ostatnim przelewie oszuści zniknęli.

Zheng na początku wstydziła się i bała się komukolwiek powiedzieć, że padła ofiara oszustów. Nie chciała, by ktoś pomyślał, że jest głupia. Potem jednak złość wzięła górę. Kobieta złożyła skargi we wszystkich czterech bankach, ale żaden nie poczuł się do odpowiedzialności. Zheng złożyła więc skargi cywilne i poszła do sądu.

RBC twierdził, że zapytał Zheng, kto jest odbiorcą pieniędzy. Ta odpowiedziała, zgodnie z instrukcją oszustów, że jej wujek. Następnie pracownik banku spytał jeszcze, czy ufa odbiorcy. Bank bronił się, że umowa chroni instytucję przed odpowiedzialnością za straty.

BMO z kolei podkreślał, że to Zheng powinna ujawnić “podejrzane okoliczności” i to ona złamała umowę.

Największy przelew – na 178 000 dol. – został zlecony w TD Banku. Bank stwierdził, że Zheng wykonując operację, twierdziła, że odbiorcą jest jej partner biznesowy. Poza tym umowa z bankiem wyklucza odpowiedzialność za straty poniesione przez klientkę w wyniku wykonywania przelewów.

Bank of China również stwierdził, że pracownik zapytał o związak Zheng z odbiorcą, zaznaczając przy tym, że nie ma obowiązku pytać.

Iafolla przyglądając się sprawom zauważyła, że pytania pracowników banków miały na celu właściwe nadanie przelewu, a nie wynikały z podejrzeń o przestępstwo finansowe. Powstaje pytanie, czy takie proste pytania są wystarczające, biorąc pod uwagę, co banki powinny wiedzieć o oszustwach.

Iafolla mówi, że według dokumentów pracownicy banku widzieli czerwone flagi pojawiające się przy operacji, ale je ignorowali. Przelewy powyżej 10 000 dol. powinny być brane pod lupę. Do tego Zheng nigdy wcześniej nie wysyłała pieniędzy do Hong Kongu, co też powinno wzbudzić wątpliwości. Hong Kong jest uznawany za miejsce częstego “prania pieniędzy”.

W 2018 roku Canadian Anti Fraud Centre (CAFC) otrzymało 1100 zgłoszeń oszustw na łączną kwotę prawie 48 milionów dolarów.

Gdy Zheng zgłosiła sprawę na policję w Vancouver, detektyw z wydziału finansowego polecił jej bezpośredni kontakt z policją w Hong Kongu. Stwierdził, że do tej pory współpraca z Hong Kongiem nie była zbyt owocna.

Przez trzy lata Zheng nie mówiła o oszustwie, którego ofiara padła. Straciła pracę, a teraz jeszcze może stracić mieszkanie. Nie ma z czego płacić rat i bank chce je zająć.