Lionel Desmond, weteran z Afganistanu, który zabił siebie i swoją rodzinę dziesięć lat po zakończeniu misji, nie był przygotowany na zetknięcie z rzeczywistością wojenną, zeznał jego przyjaciel, kapral Orlando Trotter. Ośmiu żołnierzy z batalionu Desmonda zginęło śmiercią samobójczą.

Trotter poznał Desmonda w 2005 roku, na początku szkolenia w drugim batalionie Royal Canadian Regiment. Szkolenie nie obejmowało jednak żadnego przygotowania psychologicznego żołnierzy, zauważył Trotter. Nie prowadzono też weryfikacji żołnierzy pod względem ich wytrzymałości psychicznej. Jego zdaniem należałoby przygotować ich do strzelania do ludzi, a nie tylko do celu, a także zadbać o to, by członkowie misji mieli ze sobą kontakt jeszcze przez jakiś czas po powrocie do Kanady.

Batalion liczył od 300 do 400 żołnierzy. Według Trottera wielu z tych, którzy wyjechali w 2007 roku, po powrocie z misji miało objawy zespołu stresu pourazowego. Wielu z tych ludzi męczy się do tej pory. Trotter mówi, że znał wszystkich, którzy odebrali sobie życie.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Trotter był pierwszym żołnierzem, który służył razem z Desmondem i który teraz zeznaje w sprawie ustalenia okoliczności śmierci Desmonda i jego rodziny. Desmond zastrzelił się w domu w Guysborough County, N.S., 3 stycznia 2017 roku, wcześniej odbierając życie swojej żonie, córce i matce. Prowincyjne śledztwo ma .in. ustalić, czy Desmond miał dostęp do leczenia psychiatrycznego. Sędzia może sformułować rekomendacje, ale ostateczne decyzje w sprawie zmian proceduralnych będzie podejmował rząd federalny.