Przywódcy UE na szczycie w Brukseli potępili zmuszenie przez Białoruś do lądowania samolotu Ryanair w Mińsku oraz zatrzymanie przez białoruskie władze dziennikarza Ramana Pratasiewicza.

Sprawa zmuszenia do lądowania w Mińsku w niedzielę z powodu rzekomego ładunku wybuchowego na pokładzie samolotu Ryanair relacji Ateny-Wilno była pierwszym punktem rozpoczętego w poniedziałek wieczorem szczytu UE w Brukseli.

Po dyskusji na ten temat przywódcy przyjęli konkluzje, w których potępili zmuszenie przez Białoruś do lądowania samolotu oraz zatrzymanie przez białoruskie władze dziennikarza Ramana Pratasiewicza oraz Sofii Sapiegi, jak również wezwali do ich uwolnienia.

Zgodnie z decyzją szczytu, kolejni przedstawiciele reżimu białoruskiego mają zostać objęci sankcjami i ma się to stać tak szybko, jak to możliwe. Przywódcy podjęli też decyzje o nałożeniu nowych, sektorowych sankcji gospodarczych na ten wschodnioeuropejski kraj.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Zdecydowali również o wprowadzeniu zakazu przelotów przez przestrzeń powietrzną UE dla białoruskich linii lotniczych i uniemożliwieniu im dostępu do portów lotniczych UE oraz zaapelowali do przewoźników lotniczych mających siedzibę w UE o unikanie przelotów nad Białorusią.

Unijni liderzy wezwali Organizację Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) do pilnego zbadania sprawy zmuszenia do lądowania samolotu w Mińsku.

Przywódcy w konkluzjach wyrazili też solidarność z Łotwą po nieuzasadnionym wydaleniu łotewskich dyplomatów z Białorusi.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)


Tymczasem prorządowy białoruski kanał Telegram Żołtyje Sliwy opublikował nagranie wideo, na którym zatrzymany w niedzielę Raman Pratasiewicz utrzymuje, że „jest dobrze traktowany i współpracuje ze śledztwem”. Wcześniej w mediach pojawiła się informacja, że mężczyzna jest w szpitalu w stanie krytycznym.

Pratasiewicz informuje na nagraniu, że jest w areszcie nr 1 w Mińsku i nie ma żadnych problemów ze zdrowiem, a pracownicy traktują go dobrze i „zgodnie z przepisami”.

„Współpracuję ze śledztwem i składam zeznania, przyznając się do organizowania zamieszek w mieście Mińsku” – mówi Pratasiewicz.

Wcześniej w internecie i w mediach niezależnych pojawiła się niepotwierdzona informacja, że Pratasiewicz trafił do szpitala z powodu problemów z sercem i jest w stanie krytycznym. Pochodziła ona od matki aktywisty Natalli Pratasiewicz, która z kolei powołała się na „osoby z kręgów medycznych”.

Mówił po tym także w poniedziałek wieczorem wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. “Otrzymaliśmy sygnał ze strony matki białoruskiego opozycjonisty Ramana Pratasewicza, że jego sytuacja zdrowotna jest bardzo poważna” – powiedział.

Zaprzeczyła temu służba prasowa MSW na Białorusi. „Ta informacja nie jest zgodna z prawdą” – napisano w komunikacie. Podano, że mężczyzna nie skarżył się na stan zdrowia. (PAP)

mmi/