Czemu odnoszę wrażenie, że Sławomir Mentzen ma za złe, że zmiany systemu podatkowego związane z planami tak zwanej prawicy, niegdyś zjednoczonej: “Robione są pod emerytów”?

Pod kogo miałyby być robione? Pod Pana Powracającego? Na to musimy poczekać, uwzględniając naturalnie fakt, iż ów pan zrobi nam sam, co trzeba. Zrobi co trzeba i gdzie zrobić należy, a także w odpowiedniej ilości zrobi. Czy tam narobi. Moczem rosić nasze ogródki już zaczął, nie czuć? Poczekajcie, poczekajcie.

        Wyznam w tym wątku, że osobiście wyglądam wyników wrześniowych wyborów do Bundestagu, a precyzyjniej: wyniku wyboru nowego kanclerza, następnie zaś na pierwszą wskazówkę, czy tam opinię, wypowiedzianą pod adresem Pana Powróconego. Mianuje nowy kanclerz, czy tam nowa kanclerzyca, zwierzchnika niemieckiego dzieła odbudowy na teren Generalnego Guber… przepraszam, na Gdańsk, czy tam na cały kraj nad Wisłą, czy jeszcze trochę trzeba będzie na to poczekać?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

DZIEŁO ODBUDOWY

        Wiadomo wszak powszechnie, że: “Osoby nie będące Niemcami, które w zamiarze utrudniania lub przeszkadzania w niemieckim dziele odbudowy…” – i tak dalej, i tak dalej… “uchybiają ustawom, rozporządzeniom lub zarządzeniom i dyspozycjom władz, podlegają karze śmierci”. Wiadomo to od 2 października 1943 roku. Potem zostaje jeszcze “Standgericht”, sąd doraźny w postaci z trzech smutnych panów esesmanów, a każdy z trupią główką na czapce, i pozamiatane mamy po mącicielach.

        Ale wracajmy do słów Sławomira Mentzena. Otóż w rozmowie z Danielem Siwcem, Mentzen mówi do nas tak: grupą społeczną, która zarobi na zmianach, są emeryci. Kto najwięcej straci? Wysoko opłacani specjaliści na umowach o pracę oraz ci przedsiębiorcy opłacający podatek liniowy, którzy z rozmaitych powodów nie są w stanie się przekształcić swoich firm w taki sposób, by móc wykorzystać inne z możliwych form prowadzenia działalności gospodarczej. Dalej Mentzen podsumowuje: “Robimy transfer pieniędzy od ludzi którzy produkują PKB, którzy ciągną tę gospodarkę którzy rozwijają tutaj firmy, coś dużego wnoszą w nasze życie gospodarcze, zabieramy im pieniądze, i nie przekazujemy ich na żadne cele rozwojowe. Gdyby to chociaż poszło na młode rodziny, na dzieci, żeby ta demografia jakkolwiek ruszyła. Ale to wszystko idzie na emerytów, którzy pod kątem gospodarczym już wiele niestety w rozwój nie wnoszą”. Czyli: “Pieniądze ściągnięte z klasy średniej i przedsiębiorców trafią do elektoratu socjalnego PiS” – wykłada jednym zdaniem Stankiewicz Andrzej, z miłości do PiS nieznany.

        Powyższe podsumowałbym następująco: “Zaczyna się”. I już wyjaśniam.

 

MY, NARÓD

        Otrzymaliśmy kiedyś, w darze, od Przemysława Gintrowskiego, Jacka Kaczmarskiego i Zbigniewa Łapińskiego – powiedzmy: my, naród, otrzymaliśmy – widowisko muzyczne, zatytułowane “Wojna postu z karnawałem” (listopad 1992). Teraz otrzymujemy od rządzących coś, czego darem nazwać nie można i nie wolno, za to można i należy nazywać to coś ostrzeżeniem, mianowicie ostrzeżeniem przed “wojną młodych ze starymi”. Proszę tylko posłuchać: “W obecnym systemie jedynym sposobem na uchronienie się przed totalna nędzą na starość jest wydłużenie okresu aktywności zawodowej, bez oglądania się na obniżony wiek emerytalny. Oraz gromadzenie dodatkowych oszczędności (…)”.

        Innymi słowami: przerobiliśmy wam państwo, elektoracie, urządziliśmy je, własny byt i los naszych rodzin wspierając na waszej pracy i waszych zarobkach, a teraz, pani rodaczko i panie rodaku, ratujta się sami. Prędko, prędko. Nim siwizna poprzegryza wam czupryny, nim cholesterol całkowicie pozatyka żyły wasze, nim serce i żołądek kołkami wam nie staną. Wreszcie, nim kości połamie wam artretyzm, leczony przeciwbólowymi “suplementami diety”. I tak dalej, i tak dalej. Mędrcy jednym słowem, mędrcy nami rządzą. Co więcej, podobno nie zamierzają przestać.

        Nie zamierzają, powtarzam, zaś najmądrzejsi z mądrych, to jest ludzie w teorii i praktyce odpowiedzialni za konstrukcję oraz wydajność nadwiślańskiego systemu ochrony zdrowia, mantrują: “Jedynym sposobem, by zapobiec krążeniu koronawirusa, jest uodpornienie wystarczającej części populacji, jednak im bardziej zaraźliwy wirus, tym większą część populacji trzeba zaszczepić, by go powstrzymać”.

SZTUKMISTRZE I SZTUCZKI

        Również w zakresie wskazanym wyżej, proszę sobie wyobrazić, rządzący nie mówią nam wszystkiego. Mówią do nas wyborczo. Przepraszam, oczywiście wybiórczo. Albo inaczej: tak mówią nam wszystko, żeby nie do końca wszystko nam wyjawić. Ot, sztuczka taka: fałszem nakarmić w taki sposób, by przyjmujący nie krztusili się kłamstwem. Sztuczka sztukmistrzów, ćwiczona od lat. Intelektualiści postępowi od lat tak mają.

Dla przykładu: w wątku pt. “zakrzepmy się wszyscy!”, przepraszam, oczywiście w wątku “zaszczepmy się wszyscy”, nie mówią o wskazaniach świadczących, że odpowiednio wysoki poziom “wyszczepialności” – pomijając, że osiągnięcie poziomu stu procent nie jest możliwe, by tak rzec: z samej natury rzeczy – więc świadczących, że odpowiednio wysoki “wyszczepialności” skutkuje przyspieszeniem tempa mutacji koronawirusa. O dziwo w jednym kierunku, mianowicie w kierunku powstawania mutacji odpornych na szczepionkę. Znane są również dane, wskazujące, że wariantem Delta ludzie zaszczepieni zarażają się szybciej, a następnie zarażają innych, chuchając Deltą na tych nie zaszczepionych.

        Proszę teraz do owej składanki dodać, że ministerstwo zdrowia Izraela jak raz podzieliło się ze światem danymi, z których wynika, że “szczepionki” chronią w około 90. % przed poważnymi przypadkami Covid-19, a jedynie w około 40. % przed transmisją wirusa. Mało tego. “Nie ma żadnego powodu, aby podatnicy, którzy spełnili swój obywatelski obowiązek, szczepiąc się, płacili za testy na Covid tych, którzy odmawiają zaszczepienia się” – wyłożył ichniejszy premier.

SZMACIANE SUMIENIA

        Weźmy teraz do rąk (bardzo proszę brać niezwykle ostrożnie i wyłącznie na krótko) niejakiego Ilgnera Artura, publicystę i felietonistę (to według dziennika “Rzeczpospolita”), ewentualnie literata, scenarzystę, dramaturga, reżysera, prozaika oraz poetę (to Ilgner o samym sobie). Krytykując postawę Pawła Kukiza w sprawie nowelizacji ustawy medialnej, rzekł był pan Artur: “Każdy wie, że odejście od pryncypiów, z których najważniejszym dla Amerykanów jest demokracja i praworządność, odsunie nas poza orbitę ich zainteresowań, bo poza interesami ważne są wartości, które polski rząd ma za nic”.

        Zmilczeć Ilgner mógł, przynajmniej dopóki nie pomyślał. Ale wydawało mu się, że pomyślał, odezwał się i teraz już – myśli czy nie myśli – ukryć własnej głupoty nie zdoła. Bądź złej woli. Bo przekonanie o wartościach hołubionych przez USA, jakoby ważniejszych dla USA niż USA interesy, z czegoś przecież wynikać musi. Z rozumu nie wynika ani, ani. Ani ciut.

Łatwo natomiast odkryć, co wynika ze słów Sikorskiego Radosława, któremu w specjalnym wydaniu “Kropki nad i” ulało się, co następuje: “Paweł Kukiz jest albo kompletnym durniem, który nie rozumie co się dzieje, albo sprzedajną szmatą”. Czy to śmieszne, kiedy człowiek nawet z wyglądu podobny do szmaty, oskarża innego człowieka o szmaciarstwo? Niekoniecznie. To raczej nieprzyzwoite jest. Przy czym dlaczegóż to Olejnik Monika akurat tym razem postanowiła się nie oburzać, to z kolei przykład pytania z gatunku retorycznych. A Paweł Kukiz nic, tylko swoje powtarza: “Mam czyste sumienie. Od sześciu lat nie chcę żadnych stanowisk i funkcji”.

DĄB I ŹDŹBŁO

        Czego, notabene, nie są w stanie zrozumieć człowiekowate, od 1997 roku zażerające się karmą z koryt po brzegi napełnianych treściami “made by TVN”. Tam przelewa się, a ten i tamten żrą. No uprze się taki i co zrobisz głupiemu, płaszcz mu odbierzesz? Nie dziwota, że nie okiełznana głupota zapętliła się całkowicie: “Kto podnosi rękę na wolne media, ten podnosi rękę na Polskę. Hańba i wstyd, panie Kukiz. Historia pana oceni, zapamięta i nie wybaczy zdrady”. I tak w kółko.

        Ale zostawmy szmaciarstwo ich szmatom. Czy tam odwrotnie. Jak mówią: przedłużanie nad miarę znęcania się nad trawy źdźbłem, to poważne zagrożenie pychą. W każdym razie gdy pod but, polną trawę, bierze, dajmy na to, dąb. Czy tam pod korzeń. Co zatem przewala się dookoła nas poza tym? Otóż całkiem sporo, jak na sam środek sezonu urlopowego. Wspominałem wyżej o Francji. Proszę bardzo dołóżmy kęs. Bo dziennik “Le Monde” wątpliwości nijakich nie ma: “Europejczycy i Amerykanie muszą użyć wszystkich środków nacisku, które mają do dyspozycji, takich jak transfer unijnych środków czy rozmieszczenie wojsk NATO, by sprawić, żeby polski rząd przestrzegał podstawowych wartości demokracji, pod groźbą rosnącej marginalizacji kraju przez jego własnych sojuszników”. Zgadujemy, kto “iskrówkę” tej treści do Paryża wysłał? Czy tam treści podobnej? Ktoś ponadprzeciętnie “odpowiedzialny”. Cudzysłów niestety konieczny.

O, właśnie. Odpowiedzialność należy się nam bez cudzysłowu. Jak psu kość. Czy tam kość i micha.

ŁUKIEM SZEROKIM

        Wróćmy tedy na podwórko nadwiślańskie i przyjrzyjmy się tejże odpowiedzialności właśnie w jej wersji nadwiślańskiej. Gdzie mamy do czynienia z tak zwaną Radą Medyczną przy premierze. A zapracowani w niej zasiadają specjaliści, zapracowani do granic. Do tego stopnia zapracowani, że niektórym aż umysły popuchły, a jednemu podobno aż czaszka pękła. Od tego zapracowania. Przy czym z tej pękniętej podobno nic nie wypadło. Z pustego i Salomon nie wypadnie. Czy jakoś podobnie. Tak czy siak, ludzie zapracowują się na śmierć, a mimo to nie oni lecz my mamy problem.  “Razem z radą medyczną i profesorem Horbanem, zastanawiamy się nad dopuszczeniem mieszania szczepionek. Osobom, które źle reagowały na pierwszą dawkę, być może trzeba udostępnić możliwość zaszczepienia się drugą dawką, innego preparatu” – zapowiedział minister zdrowia Adam Niedzielski. Ci biją brawo: z naszego ministra i jego doradców ludzie zaiste odpowiedzialni. Tamci wprost nazywają ich szarlatanami. Piotr Wielgucki obrzucił rzeczonych inwektywą “szaleńcy”, co uzasadnił następująco: “Jest to coś, co nie mieści się w głowie powiatowego felczera albo higienistki szkolnej z czasów PRL–u, ale w cynicznych głowach ministrów i “ekspertów” bez trudu się pomieściło”. Następnie pan Piotr podsumował swoje wrażenia: “Każdą ich decyzję, nawet jeśli się wydaje pozornie dobra dla ludzi, należy z mety odrzucić i obejść szerokim łukiem”.

        Tyle Wielgucki. Ja to samo powiem innymi słowami. Otóż, jeśli nas Matka Boska nie obroni, naród polski czeka to, co już dziś dzieje się z większością Polaków. Co mianowicie? Mianowicie, zaszparagizują nas na amen. Czy precyzyjniej: zreszparagizują. Zdaje się zresztą, że ów proces w sferze mentalnej został dopięty na guzik ostatni, a co do reszparagizacji de facto, naszym wrogom, wrogom polskości, również zostało do zrobienia niewiele. Więc.

        Więc, jeśli nas Matka Boska nie obroni… Poważnie. Najpoważniej w świecie.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl