No i mamy w Ontario lockdown. Co prawda, bez nakazu pozostawania w domu, jak to było poprzednio, ale poprzednio też można było wychodzić „z ważnych powodów”, a „ważne powody” nie zostały zdefiniowane.

W Quebecu jest jeszcze „lepiej”, bo obowiązuje godzina policyjna, bodajże od 11:00 w nocy do 5:00 rano i pojawił się niedomówiony problem wyprowadzania psów nocą na spacer. Podczas ubiegłorocznej godziny policyjnej psy można było wyprowadzać nocą w promieniu do 1 km od miejsca zamieszkania, a obecnie uwzględniono taką ewentualność dopiero po protestach posiadaczy czworonogów.

Jak widać, chyba w ministerstwie piesków nie mają…

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Lockdown w Ontario przede wszystkim rozczarował osoby zaszczepione. Zamknięto im restauracje, kina i różne inne miejsca, gdzie mogły chodzić na podstawie swoich „paszportów”. Osoby niezaszczepione, takiej możliwości od jakiegoś czasu i tak nie miały więc dla nich lockdown to pikuś, bo niewiele tracą. Zaszczepieni, podobnie jak ongiś prof. Jordan Peterson, mieli nadzieję, że jak dadzą się dziabnąć, to będą mieli spokój i władza się od nich odwali, tymczasem nie jest to takie proste. Zresztą w oficjalnych komunikatach zmieniono już nazewnictwo z „pełnego zaszczepienia” na „zaszczepiony dwiema dawkami”. Wkrótce liczba dawek zacznie rosnąć…

Po drugiej dawce mieliśmy wrócić do normalności, a tu okazało się, że normalność wciąż wisi przed nami, niczym kiełbasa zawieszona na kiju przed biegnącym psem.
Na domiar złego, nowy wariant omikron, strasznie nas kiwa i pojawiły się nawet doniesienia, że można go pomylić nie tylko ze zwykłym przeziębieniem, ale nawet z kacem. Dlatego warto od razu pobiec po booster, by wiedzieć, że jak kac to kac i mieć jakąś kontrolę nad sobą…

Skoro jednak dzisiaj wirus jest bardzo zaraźliwy i wszyscy prędzej czy później go dostaniemy, to chyba wypada się z tego cieszyć i jakoś przygotować na przechorowanie. Jeszcze nie tak dawno władze nas przekonywały, że tak, na dobrą sprawę szczepionka chroni w stu procentach przed śmiercią i ciężkim przebiegiem choroby. Dzisiaj już tego nie powtarzają, gdy na intensywnej terapii jedna trzecia to osoby zaszczepione. (47 w pełni zaszczepione, 89 niezaszczepione…) Mimo to każe się nam szczepić nawet dzieci… I cały czas odwodzi od stosowania jakichkolwiek leków w rodzaju amantadyny czy iwermektyny, które nawet gdyby nie leczyły, to – co jest udowodnione – nie szkodzą.

Obecny lockdown spowoduje odłożenie kilkunastu tysięcy operacji i zabiegów tygodniowo. Ile osób straci przez to zdrowie i życie? Jakoś nikt nie stara się podliczać kosztów tych wszystkich środków antypandemicznych i porównywać z kosztami samego covidu. Chyba taka sytuacja ma miejsce pierwszy raz w historii. Jak zresztą wiele innych związanych z pandemią, gdy propaganda zastępuje informacje, a sprzeczne ze sobą komunikaty podawane są do wierzenia bez wytłumaczenia dlaczego jeszcze jakiś czas temu mówiono zupełnie co innego.

Dlatego nie dajmy się zahukać, zastraszyć, zacznijmy myśleć, wyciągać wnioski i stawiać. Wszystkie te wypadki odsłoniły bylejakość tego państwa, jego administracji. Pozbawiły nas złudzeń. Dlatego cieszy, że od czasu do czasu dostrzegają to jeszcze jacyś politycy, jak chociażby Bernier czy Baber. W obliczu szaleństwa rozum jednak lubi się buntować. Nie wyłączajmy go więc przedwcześnie.

Andrzej Kumor