Health Canada podało, że w najbliższym czasie spodziewa się dostaw do szpitali leków przeciwbólowych i przeciwgorączkowych dla dzieci. Obserwatorzy twierdzą, że agencja mogłaby się bardziej postarać, by przeciwdziałać niedoborom leków w przyszłości.

Specjalne dostawy ibuprofenu ze Stanów Zjednoczonych czekają na dystrybucję, dostawy acetaminofenu z Australii mają natomiast wkrótce nadejść. Agencja nie określiła, o jakie ilości leków chodzi i w jaki sposób dostawy będą rozdzielone. Obiecała tylko, że podział będzie sprawiedliwy i obejmie całą Kanadę.

Nadzwyczajne dostawy nastąpiły po kilkumiesięcznych brakach leków, które spędzają rodzicom sen z powiek i zmuszają do poszukiwania alternatywnych sposobów zwalczania gorączki i bólu. Eksperci zwracają uwagę na kilka czynników, które przyczyniły się do wzrostu zapotrzebowania, ograniczenia podaży i niemożności rozwiązania problemu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Zaczęło się wiosną od braku acetaminofenu jednej marki, przez co rodzice zaczęli kupować podobne produkty innych firm, również te z ibuprofenem, mówi ekspert ds. polityki farmakologicznej z University of Toronto, Mina Tadrous. Dalej mieliśmy niespotykaną falę wirusa RSV (respiratory syncytial virus), która zaczęła się pod koniec lata, podczas gdy normalnie występuje dopiero jesienią i zimą. To właśnie ten wirus jest przyczyną przepełnienia szpitali. Dochodzą jeszcze pacjenci z grypą i COVID-19.

Pediatra z Ottawy, dr Sumeet Sadana, dodaje, że rodzice nie potrzebują recepty, by kupić takie preparaty jak Children’s Advil czy Children’s Tylenol. To też przyczyniło się do gorączki zakupowej. Ci, którym udało się dostać lek, kupowali więcej na zapas. Sprawę podsycały przekazy medialne. Przed paniką ostrzegało 7 października Health Canada i apelowało, by kupować tyle, ile rzeczywiście potrzeba.

Firmy produkujące Tylenol – Johnson & Johnson, i Advil – Haleon, zwiększyły produkcję, by podołać zapotrzebowaniu. Canadian Association for Pharmacy Distribution Management zauważa, że zapasy są budowane stale od maja do sierpnia, by były przygotowane na sezon grypowy. W tym roku jednak nie udało się zgromadzić wystarczającej ilości leków, a choroby już się zaczęły. Zapasy stopniały szybciej niż się spodziewano.

Tadrous mówi, że producentom nie jest łatwo zwiększyć produkcję w takim tempie, jak rośnie zapotrzebowanie. Najczęściej wymaga to korekty dostaw poszczególnych produktów, a takie operacje trwają miesiącami. Zmian wymagają plany fabryk, grafiki pracowników, ustalenia dotyczące dostaw i pakowania. Do tego jest to dystrybucja globalna, każdy odbiorca musi mieć określone etykiety i ulotki. Pewnym rozwiązaniem mogłaby być dywersyfikacja dostaw, a nawet produkcja krajowa.

Health Canada podało, że poza dostawami ze Stanów Zjednoczonych i Australii rozważano jeszcze propozycje z innych krajów. Agencja zapewniła, że na sprowadzanych produktach będzie informacja w obu językach urzędowych.