Już z niejednego wyssały wszelką krew. Nie ma nic złego wpaść tam od czasu do czasu z góry ustaloną sumką na zabawę. Ale nic więcej. Przy zakupie drogich hoteli jak ci podadzą bilety do kasyna na obiad czy koncert to oczywiście trudno odmówić.

Kasyna na przestrzeni wieków odebrały pośrednio życie, wielu zacnym czy ciężko pracującym ludziom. Nie wiedzieli oni kiedy przestać ładować w nie pieniądze. Ginęli oni przez swoją głupotę. Przez uzależnienie od chciwości. Gdyby chcieć zsumować wszystkie samobójstwa do których się przyczyniły kasyna w swojej długiej historii to cmentarz podejrzewam byłby większy od samego Monaco gdzie znajduje się kasyno w Monte Carlo. To samo z pustynią okalającą Las Vegas. Gdyby te piachy mogły kiedyś przemówić…

Edvard Munch norweski artysta, jeździł też do kasyna w Monte Carlo. Jemu się wydawało że rozpoznał już losowy system wyboru numerów na ruletce. Jego ulubiona maszyna. Im większą masz pewność że już rozpracowałeś ich system i wewnętrzny głos diabla ustawicznie ci syczy do ucha: graj!, graj dalej!, jeszcze raz!, jeszcze ten jeden raz! Kiedy już jesteś 200% pewien że numery które wybrałeś to muszę teraz wyjść, bo nie ma innej przypadkowej możliwości! W swojej kalkulacji uważasz że matematycznie nie ma najmniejszego prawdopodobieństwa na wylosowanie innych numerów niż tylko te twoje.
Kiedy już obok ciebie siedzące piękne niewiasty mizdrzą się w twoim kierunku wysyłając ci zalotne spojrzenia pobrzękując kluczami. Kiedy 2 panienki przynoszą ci z wdziękiem jeszcze jednego drinka i kiedy ty już pewny swego sukcesu, wygodnie się rozsiadasz w fotelu. Jesteś przekonany że to już właśnie teraz pokażesz wszystkim jaki ty to gość i odwzajemniasz się wszystkim kobietom równie ciepłym, seksownym spojrzeniem zwycięzcy (choć nigdy wcześniej tego nie robiłeś-przecież to kurwy).
Nagle, w ułamkach sekund, w rytmie tak dobrze ci znanym spadającej kulki ruletki w swoje gniazda, doznajesz ataku szoku całego życia. Serce podchodzi ci do gardła, tam gdzie ono wcześniej było dostajesz szalonych palpitacji połączonych ze wściekłym bólem, pot zalewa ci nie tyle czoło ale twoje oczy. Powietrze które łapiesz wydaje się być jakieś takie gęste, bez powietrza. Cały tułów masz wrażenie że zapadł ci się całym ciężarem aż pod kolana. Wszystko widzisz jak przez rozmytą szybę. Wszystko nabiera kształtów nierealnych. Piękne damy które były, wyglądają teraz jak jakieś rozmazane poczwary, powoli wstają i z wielkim wyrzutem zawodu odwracają się od ciebie swoimi tyłeczkami kierując swój wzrok ku następnej ofierze.
Potencjalni nowi samobójcy zaczynają się przepychać przed ciebie, chcąc zająć twoje miejsce, jakby już sami nie mogli się doczekać własnej śmierci. Krupier coś do ciebie mówi, ale ty tylko widzisz jak przez łzy jak zręcznie zgarnia wszystkie żetony do swojej nory. Chcesz coś powiedzieć, coś krzyknąć. Tak nie można!!! To oszustwo!!! Przecież to wszystko co miałem!!! Jak on może tak obojętnie wszystko zabierać! Co ja teraz zrobię???!!! Próbujesz ryknąć w nieboglosy. Ale w czarnej rozpaczy, przytłaczającego cię hałasu, wydajesz z siebie tylko jakiś bolesny ledwie słyszalny jęk, jak złapane zwierzę w sidła, które instynktownie wie że to już koniec.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Tak to pewnie musiał czuć malarz Edvard Munch i wielu, wielu innych którzy stracili wszystko, włącznie z życiem.

Oczywiście większość przegrywających nie przyzna się nigdy do takiej porażki. Odbija to się później na żonie, dzieciach, rodzinie, pracy. Popadają w jeszcze większy nałóg, idą na drogę przestępstw dla kamuflażu tego z kasyna. Sytuacja się staje dla wielu nie do zniesienia. Samobójstwo wydaje się jedynym rozwiązaniem. Robią to ze wstydu przed najbliższymi i rodziną. Nie mogą już nikomu spojrzeć w oczy.

Edvard Munch to przynajmniej namalował jeszcze “Krzyk”. Jest to autoportret. Jest to obraz rzeczywistości po wielkiej przegranej. Nie dajcie sobie wmówić przez innych historyków sztuki, że ten obraz oznacza coś innego. Prawda lubi być nieskomplikowana. Pokazuje wady człowieka i jego błędy. Pokazuje chciwość, głupotę, naiwność, przewartościowaną wiarę we własne siły, brak zrozumienia mafii kierującej kasynami która już nie jednego puściła z torbami.

Abstrahując teraz od kasyn, to piękną muzyczną ilustracją takich zwichrowań ludzkich, kiedy to ludzie odpadają ze szlaku przez swoją nieogarniętą głupotę (jak ci w kasynach) – byłby następujący utwór muzyczny. Został on napisany i skomponowany ku pamięci tym wszystkim odważnym ludziom co wspinają się wysoko po górach. Nie wracają już stamtąd bo wrócić już nie mogą. Dosięga tam ich przeznaczenie. Piękny utwór Budki Suflera -”Cień Wielkiej Góry”. Mam nadzieję że nikt się nie obrazi kiedy porównam alpinizm z hazardem, ale, końcowy efekt jednego i drugiego może być taki sam. Wspinanie się na wyżyny wyimaginowanej wielkiej wygranej ma tylko inne pobudki. Himalaiści robią to z miłości do gór, a hazardziści z pychy i mirażu wielkich pieniędzy.
Piotr Światłogórski