Pewien pan, który komentował moją wypowiedź na temat zagrożeń wolności w Kanadzie oburzył się, że pozwalam sobie na moralizowanie, kiedy sam nie przestrzegam prawa i “przyznałem się do naruszenia obowiązującej w Polsce kwarantanny”.

Po pierwsze, gwoli ścisłości,  nie złamałem żadnego prawa, ponieważ nie wyznaczono mi kwarantanny przy przekraczaniu granicy.  Temat jest jednak głębszy i ciekawy.

Nie jest bowiem tak, że moralizować, pouczać i mówić o wartościach mogą jedynie osoby które same nigdy nie dopuściły się naruszenia zakazów czy przepisów. Prowadząc takie rozumowanie do końca musielibyśmy stwierdzić, że ksiądz który łamie przepisy drogowe i przekracza obowiązujące ograniczenia prędkości, nie ma prawa do pouczania nas, jak żyć.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

 Jest to oczywisty absurd i  sofizmat stosowany bardzo często ad personam, gdy brakuje argumentów; jak to jest, że ktoś tutaj moralizuje, a sam proszę bardzo wcale a wcale nie przestrzega…

Tymczasem moralizowanie polega na odwoływaniu się do obiektywnie istniejących prawd moralnych; zasad, które nie wynikają z kodeksu karnego i nie są przez prawo stanowione regulowane. Moralizowanie odnosi się bowiem do moralności, czyli czegoś, co jest wyznaczone przez prawo naturalne, kontrolowane przez nasze sumienie i nie zależy od tego, gdzie i w jakiej sytuacji prawnej jesteśmy.

Piszę o tym, nie po to, abyśmy sobie poteoretyzowali, ale dlatego, że sprawa jest istotna i polega na tym,  iż prawo pozytywne, to  stanowione przez legislatury i sądy, nie zawsze jest zgodne z prawem naturalnym,  nie zawsze jest tym, co trzeba robić, i nie zawsze jest dobrym prawem. Wiedzą o tym zwłaszcza ludzie tacy, jak my, którzy żyli w systemach autorytarnych czy totalitarnych, w których prawo państwowe nie zawsze zgadzało się z tym, co ludzie uczciwi uważali za właściwe i dobre.

To jest problem wszystkich totali, w końcu  pod okupacją niemiecką w Polsce trzeba było łamać prawo, aby ratować Żydów, tym niemniej udzielanie Żydom pomocy i w ogóle udzielanie pomocy osobom  prześladowanym i uciśnionym, cierpiącym niesprawiedliwość, było wówczas rzeczą właściwą niezależnie od prawa.

Podobnie właściwe być może będzie dzisiaj nieprzestrzeganie totalitarnych nakazów segregacji sanitarnej.

Czy pomogą państwo ukrywającej się rodzinie, której policja będzie chciało zabrać i zaszczepić dziecko? Czy złamią państwo prawo, narażając się na konsekwencje?

Czy w takim wypadku ważniejsze będzie prawo pozytywne, to stanowione, czy to, które czują Państwo w sercu?

Podobnych przykładów można sobie wyobrazić bardzo wiele… Czy będą Państwo w myśl  państwowych nakazów dyskryminować osoby nieszczepione, wykluczać i piętnować? Czy też pomogą im Państwo gdy będą tego potrzebowały?

To dzisiaj być może są dylematy teoretyczne, ale już można je sobie wyobrazić; one już dzisiaj zaczynają nabierać kształtów.

Tak więc proszę się nie kierować tym co głoszą przepisy, lecz tym, co mówi sumienie. To że  pojawiają się tego rodzaju komentarze oznacza, iż żyją wśród nas ludzie, którzy gotowi są  niczym karni Niemcy, słuchać rozkazów. Jeśli przepisy każą gnębić i prześladować – będą gnębić i prześladować, oczywiście zgodnie z literą prawa.

Uczmy o tym nasze dzieci, ćwiczmy je, aby gdy przyjdzie czas, mogły “zachować się, jak trzeba” nawet wbrew państwowym nakazom i totalitarnym wyrokom sądów.

Pamiętajmy, że Polacy ratujący Żydów podczas okupacyjnej nocy łamali prawo stanowione przez państwo niemieckie; prawo z całą surowością egzekwowane przez ówczesne siły bezpieczeństwa oraz sądy .

Czasem po to by pozostać człowiekiem, trzeba złamać ustanowione prawo, trzeba umieć przeciwstawić się opresyjnemu państwu i  jego aparatowi.

Andrzej Kumor