Komisja senacka ds. gospodarki wewnętrznej rozważa możliwości zmiany przepisów z 2007 roku związanych z alternatywnymi formami pracy, by odnieść się do kwestii produktywności. Wielu pracowników federalnych w dalszym ciągu pracuje zdalnie, a w takim przypadku produktywność jest kluczowa, mówi senator Raymonde Saint-Germain. Zauważa, że problem produktywności dotyczy też sektora prywatnego.

Senator Scott Tannas zasugerował, że umowy o pracę według nowych przepisów powinny zawierać zgodę pracownika na monitorowanie produktywności. Wspomniał tu o różnych technologiach, np. monitorowania ruchów myszki czy aktywności klawiatury. Powiedział, że pracownik powinien wiedzieć o takich technikach i z góry się na nie zgadzać. Zauważył, że teraz słyszy się anegdoty o spadku produktywności.

Saint-Germain zgodziła się, że problem istnieje i poprosiła Toni Francis, główną urzędniczkę senatu ds. zasobów ludzkich, o wyjaśnienie, co byłoby potrzebne, by wdrożyć monitorowanie produktywności pracowników. Francis zwróciła uwagę na konieczność poinformowania pracowników oraz na przeprowadzenie negocjacji ze związkami zawodowymi. Dodała, że obecnie taki monitoring nie jest prowadzony. Menedżerowie widzą, czy pracownicy uczestniczą w telekonferencjach, a produktywność jest mierzona poprzez terminowe wykonywanie zleconych zadań.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Saint-Germain podkreśliła, że telepraca daje możliwość generowania oszczędności. Rząd nie potrzebowałby zajmować takiej powierzchni biurowej jak obecnie, część nieużywanych nieruchomości można by sprzedać. Teraz szacuje się, że budynki federalne w 70 proc. są puste. Pani senator zauważyła, że należałoby się jeszcze zająć przepisami dotyczącymi zarządzania danymi, tak by zapewnić bezpieczeństwo danych, z których urzędnicy korzystają podczas pracy zdalnej. Ponadto pracownicy byliby odpowiedzialni za wyposażeni swoich miejsc pracy, za zakup mebli biurowych, rachunki za internet i inne media.