To znaczy: żrąjus, tak ja mówię. Gdybym ogarniał francuski, mówiłbym: “J’en ai assez”. Generalnie rzecz ujmując: mam tego dość. I’m sick of it. I tak dalej, i jeszcze mocniej.

No dobrze, a czego właściwie mam dość i kogo to obchodzi? Otóż mnie obchodzi, świecie ty mój ukochany, rzeczywistości moja ty nieulękła. A co do meritum: proszę bardzo. Będzie w obrazkach, a zaczniemy od refleksji dotyczących niejakiego Ryszarda. Świętej pamięci niestety.

Nigdy, nikomu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

– Co z Ryśkiem?

– Umarł.

– Na co?

– Na państwowy system ochrony zdrowia.

– Mimo koperty z wkładką dla chirurga? Czy tam dla neurologa?

– Lekarzom nie wręcza się łapówek. Może u was. U nas wiadomo powszechnie, że ordynatorzy oddziałów chirurgicznych nawet kieszenie fartuchów traktują od góry nicią. Catgutem zwykle. Na wszelki wypadek, by ich przy stole operacyjnym ktoś w coś nie zaopatrzył, niechcący wsunąwszy do kieszeni. Jak więc mogłeś? Za potwarz zapłacisz, a na dodatek swoje odsiedzisz. Nie chodzi albowiem o prawdę, chodzi o sprawiedliwość. Czyli wyrok uniewinniający z zarzutów.

– Kogo uniewinniający?

– Słuchaj: “Nigdy nie pomogłem nikomu za pieniądze”. Co powiedziawszy, redaktor Rymanowski prześwidrował wzrokiem oblicze marszałka Senatu. Temu zaś, miłościwie nam urzędującemu Grodzkiemu Tomaszowi, powieka nie drgnęła, słowa redaktora potwierdził energicznym skłonem końcówki górnej, załączając werbalne dopowiedzenie, krótkie, a twarde i zdecydowane: “Tak”. I nie podparł się choćby jednym wykrzyknikiem. No przecież, że nie musiał. Lekarz i łapówki? No skąd.

 

On jako potomek

        Oburzony wypowiedzią przedstawiciela Koalicji Obywatelskiej (PO) Cezarego Tomczyka (“Rząd buduje getto pod Płockiem”), redaktor Piasecki Konrad, jak sam o sobie mówi: dziennikarz i obserwator życia politycznego, człek zatrudniony w stacji “sprzyjającej uczciwemu dziennikarstwu”, zażądał, by interlokutor przeprosił za swoje słowa. W uzasadnieniu jednakowoż usłyszeliśmy, że: “Wiadomo, z czym w polskiej kulturze kojarzy się getto”. I że to stygmatyzacja, i że tak nie wolno. “Mówię to jako potomek polskich Żydów” – dodał Piasecki, żeby wszystko stało się jasne. I jasne wszystko stało się, zaiste. W obliczu tak ambitnej manifestacji tożsamościowej, by nie powiedzieć: w obliczu tyleż hardego co niespodziewanego wytknięcia korzeni, by nie powiedzieć: w obliczu jakże odważnego i heroicznego, redaktorskiego “auto da fe”, pan Tomczyk grzecznie “wycofał wypowiedź”, w jej dalszej części konsekwentnie maskując wyrażenie “getto” terminem “baraki”. Piasecki zaś, płonąc najwyraźniej, na baraki już nie zareagował. Może z czym w polskiej kulturze baraki się kojarzą, problemów żadnych Piasecki nie ma? Czy też przez te jego korzenie, baraki kojarzy niewyraźnie? Niedostatecznie jednoznacznie?

Śmiałe wizje

        “Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami” – oświadczył Tusk Donald, niegdysiejszy przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, dziś gieremek… przepraszam: giermek, aktualnego prezesa, niejakiego Webera Manfreda. Którego jak raz dopadły śmiałe wizje budowy europejskiej “zapory ogniowej przeciwko PiS”. Mianowicie, zdaniem Webera, EPL pozostaje: “Jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić kraj z powrotem do Europy”. Rzeczywiście, wizje to śmiałe, ale czy aby nie nadto śmiałe? Prezydent Duda dość kąśliwie podziękował niemieckiemu politykowi za szczerość, lecz najzręczniej odpyskowała Weberowi premier Beata Szydło: “Czyli albo niezależna Polska rządzona przez PiS, albo niemiecka dominacja. O to będą najbliższe wybory. Dziękuję, Herr Weber, za tak otwarte postawienie sprawy”. Oklaski, kurtyna, koniec spektaklu.

Pełno durniów

        Korwin-Mikke Janusz: “Połowa Amerykanów chce mieć państwową służbę zdrowia. Durniów jest na świecie pełno”. Korwin jak Korwin, odkrycie jak odkrycie, socjolog pełną gębą można powiedzieć. Ale.

        Ponieważ ale (ponieważ więc) szyderstwo z Korwina-Mikkego to dziś tanizna niewarta zachodu, tym łatwiej oprzeć się pokusie. Jednakowoż przy tej okazji pozwolę sobie zauważyć, że w dowolnym “badaniu opinii” odpowiedź respondentów w znacznej części warunkuje formuła pytania i przedstawione propozycje odpowiedzi. Ergo, być może: “Połowa Amerykanów chce mieć państwową służbę zdrowia” wcale nie z powodu miłości do państwowej służby zdrowia, lecz dlatego, że system aktualnie obowiązujący wtrąca połowę obywateli tamtejszej wspólnoty w czeluść, nie gwarantującą im opieki choćby na podstawowym poziomie. Tak, tak?

– Może tak, a może inaczej. A co z Ryśkiem?

– Mówiłem, umarł.

– Ale na co?

– Mówiłem, na państwowy system ochrony zdrowia.

– Bardzo cierpiał?

– System nie cierpi. Dlatego ludzie cierpią i umierają.

***

        Więc teraz już wiesz co i jak, mój ty świecie ukochany, bo jedyny dostępny. Rzeczywistości ty moja nieulękła, bo najlepsza z możliwych. Może za tydzień poszukamy czegoś do triady? Powiedzmy: duszy? Dusza, prawdaż, bardzo by się nam teraz przydała. Im bardziej niezwykła, tym lepiej. Weźmy: ukraińska.

        Prawda, jak zaskakująco brzmi: “ukraińska dusza”? Ale wyniku poszukiwań nie przesądzajmy. Przynajmniej dopóki poszukać nie spróbujemy.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl