Waśniewski: NIE STRACILIŚMY JESZCZE WIARY

19 listopada 1885: Nie straciliśmy jeszcze wiary…

Przez znawców wojskowości i polityki jest uznawany geniuszem wojskowym i politycznym. Gen. Kazimierz Sosnkowski urodził się 19 listopada 1885 r. w Warszawie. Jeden z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego, współzałożycieli Związku Strzeleckiego w 1910r., szef sztabu I Brygady Legionów.  W czasie kryzysu przysięgowego w lipcu 1917 r. razem z Brygadierem Józefem Piłsudskim więziony przez Niemców najpierw przejściowo w Gdańsku, a następnie w Magdeburgu do 10 listopada 1918 r. Dowódca warszawskiego okręgu wojskowego i wiceminister spraw wojskowych.  W wojnie z bolszewikami dowódca obrony Warszawy.  Pomysłodawca budowy portu i miasta Gdyni, prezes KS Polonia Warszawa.

W latach 20. W różnych rządach minister spraw wojskowych.  W Lidze Narodów inicjował uchwały o zakazie broni bakteriologicznej i handlu bronią.  Od 17 marca 1927 r. inspektor armii.  10 IX 1939 r. wyznaczony przez Naczelnego Wodza na dowódcę Frontu Południowego.  Jego żołnierze rozbili pod Sądową Wisznią elitarny pułk SS Germania.  Poddał wojsko dopiero pod Lwowem.  Nie poszedł do niewoli sowieckiej, uniknął Katynia.  Przedarł się do Francji.  Pierwszy komendant Związku Walki Zbrojnej.  Po zamachu przez aliantów na gen. Władysława Sikorskiego, przy wielkim sprzeciwie Stanisława Mikołajczyka, gen Kazimierz Sosnkowski obejmuje funkcję Naczelnego Wodza.

Przeciwnik Akcji „Burza”, czyli współdziałania oddziałów AK z wkraczającymi bolszewikami w granice II Rzeczypospolitej, oraz powstaniu warszawskiemu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

W celu zapobieżenia tym akcjom, po osobistych rozmowach i otrzymaniu oficerskiego słowa honoru od gen. Leopolda Okulickiego, że dołoży wszelkich starań w Komendzie Głównej AK, by zapobiec tym tragediom, głównie powstaniu warszawskiemu. Jak wiemy gen. L. Okulicki postąpił kompletnie odwrotnie, czyli sprzeniewierzył się rozkazowi Naczelnego Wodza. Właśnie to, gen. L. Okulicki, był główną osobą w KG AK prącą do powstania i cel ten osiągnął.

Komenda Główna AK, nie wykonała rozkazu Naczelnego Wodza gen. K. Sosnkowskiego, to pokazuje jakie siły, czy to w rządzie londyńskim Mikołajczyka, czy w KG AK, działały w kierunku pełnej współpracy z wkraczającym nowym okupantem, jak wiemy, bolszewicy wyzwolili nas z wolności. Ten scenariusz i ta tragedia, były dla Naczelnego Wodza gen. K. Sosnkowskiego, największym dramatem życiowym.

Gdy wiadomość o wybuch powstania dotarła do Londynu, Naczelny Wódz gen. K. Sosnkowski został postawiony przed faktem dokonanym.

W tej dramatycznej sytuacji dla Warszawy, Naczelny Wódz rzucił się w wir pomocy walczącej Warszawie. Wykorzystywał  swoje prywatne kontakty i autorytet Naczelnego Wodza, posuwał się nawet do gróźb i szantażu.  Zarzucił aliantom łamanie umów sojuszniczych. Udało mu się osiągnąć bardzo dużo, ale i tak uznał, że pomoc udzielona przez aliantów walczącej Warszawie jest znikoma. 1 września 1944 r. Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski wydał słynny rozkaz # 19, jest to najpiękniejszy a zarazem najtragiczniejszy rozkaz w historii Polski:

Żołnierze Armii Krajowej! Pięć lat minęło od dnia, gdy Polska, wysłuchawszy zachęty rządu brytyjskiego i otrzymawszy jego gwarancje, stanęła do samotnej walki z potęgą niemiecką. Kampania wrześniowa dała sprzymierzonym osiem miesięcy bezcennego czasu, a Wielkiej Brytanii pozwoliła wyrównać braki przygotowań do wojny w stopniu takim, że bitwa powietrzna o Londyn i wyspy brytyjskie, stanowiąca punkt zwrotny dziejów, mogła być wygrana…

Lud Warszawy, pozostawiony sam sobie i opuszczony na froncie wspólnego boju z Niemcami, oto potworna i tragiczna zagadka, której my, Polacy, odszyfrować nie umiemy na tle technicznej potęgi sprzymierzonych u progu szóstego roku wojny….

Warszawa czeka. Nie na czcze słowa pochwały, nie na wyrazy uznania, nie na zapewnienia litości i współczucia. Czeka ona na broń i amunicję. Nie prosi ona, niby ubogi krewny, o okruchy za stołu pańskiego, lecz żąda środków walki, znając zobowiązania i umowy sojusznicze. Warszawa walczy i czeka. …

Jeśliby ludność stolicy dla braku pomocy zginąć musiała pod gruzami swych domów, jeśliby przez bierność, obojętność czy zimne wyrachowanie wydana została na rzeź masową, wówczas sumienie świata obciążone będzie grzechem krzywdy straszliwej i w dziejach niebywałej. Są wyrzuty sumienia które zabijają….

Od lat pięciu zarzuca się systematycznie Armii Krajowej bierność i pozorowanie walki z Niemcami. Dzisiaj oskarża się ją o to że bije się za wiele i za dobrze. Każdy żołnierz powtarzać sobie musi w duchu słowa Wyspiańskiego: ….podłość, kłam. Znam, zanadto dobrze znam…”

Efekt tego rozkazu był, że premier S. Mikołajczyk i jego koledzy oraz prasa polonijna i brytyjska pisały o Naczelnym Wodzu, jako o „stronniku Hitlera”, który ośmielił się napluć na najwierniejszą sojuszniczkę i przyjaciółkę Polski.  Presja , jaką wytworzył Mikołajczyk i Brytyjczycy, okazała się zbyt duża i prezydent Władysław  Raczkiewicz 27 września 1944 r. zdymisjonował gen. K. Sosnkowski ze stanowiska naczelnego wodza. „Mam pełną świadomość, że popełniam czyn niegodny i wysoce nie moralny, ale nich mi Bóg Najwyższy będzie świadkiem, że innego wyjścia nie mam” – powiedział prezydent Gen. K. Sosnkowskiemu.

Trzy dni później naczelnym wodzem mianowany został gen. Bór – Komorowski, gdy już trwały negocjacje kapitulacyjne między warszawskim garnizonem AK a Niemcami. Było to prawdziwe kuriozum, i trudno Polakowi nie myśleć o tej różnicy w potraktowaniu Sosnkowskiego i Komorowskiego z zażenowaniem.

Jeszcze przed zakończeniem działań wojennych, w listopadzie 1944 roku, Sosnkowski wyemigrował do Kanady, gdzie zamieszkał na stałe, ponieważ Wielka Brytania i Stany Zjednoczone odmówiły azylu. W Kanadzie na wiele lat de facto był internowany. Starał się działać na korzyść sprawy polskiej. Został zresztą wybrany następcą prezydenta Augusta Zaleskiego. Cieszył się dużym  autorytetem wśród przywódców emigracyjnych stronnictw, wielokrotnie zażegnując narastające spory. Mimo to do końca życia nie sprawował już żadnej ważnej funkcji politycznej. Zmarł 11 października 1969 roku w Arundel.

W 1992 roku urnę z jego prochami sprowadzono do Polski i symbolicznie pochowano w podziemiach archikatedry św. Jana w Warszawie.

Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego “Orzeł Strzelecki” w Kanadzie

Komendant Grzegorz Waśniewski