Koronawirus daje się we znaki na rynku nieruchomości i poniekąd jest przyczyną pogłębiania różnic społecznych. Osoby słabo zarabiające mają problemy, by zapłacić za czynsz, te o średnich i wysokich zarobkach widzą szansę na ponowne wejście na rynek.

W efekcie od trzech miesięcy czynsze spadają w całym kraju. Według analiz opublikowanych przez Rentals.ca czynsze są teraz niższe średnio o 7,8 proc. w porównaniu ze stanem z ubiegłego roku. Ludziom nie w głowie przeprowadzki, widać spadek popytu na mieszkania do wynajęcia. Właściciele lokali w większości dużych miast musieli obniżyć stawki.

Spadki widać najbardziej w Victorii, B.C., i w GTA. W Toronto średni czynsz w przeliczeniu na stopę kwadratową był w maju o 9,5 proc. niższy niż w tym samym miesiącu rok temu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

W Vancouver przeciętne czynsze w maju wzrosły o 3,8 proc., ale w przeliczeniu na stopę kwadratową odnotowano miesięczny spadek o 2,4 proc., a nawet o 5,4 proc. w porównaniu z cenami sprzed roku.

Co innego dzieje się na rynku nieruchomości na sprzedaż. Pośrednicy mówią, że po tym, jak rządy zaczęły znosić ograniczenia, ruch znacznie się zwiększył. Kupujący i sprzedający coraz częściej korzystają z wirtualnych spacerów po nieruchomości. Nie dziwi ich dystansowanie społeczne podczas oglądania domów. Wiele osób wycofało z rynku swoje oferty sprzedaży, gdy zaczął się lockdown, więc teraz wzmacnia się popyt.

Doug Vukasovic, agent z Toronto, mówi, że trend spadkowy cen został całkowicie odwrócony. Większość nieruchomości, które trafiają na rynek, sprzedaje się w ciągu kilku dni. Ofert kupna jest dużo.

Na rynku nieruchomości występują jednak pewne zależności, które mogą przyczynić się do załamania. Spora część domów w Kanadzie, a już zwłaszcza kondominów, należy do inwestorów, którzy je wynajmują po to, by spłacać kredyt hipoteczny. Problem zaczyna się, gdy czynsze spadają. Niektórzy eksperci obawiają się, że jeśli taka sytuacja się przedłuży, inwestorzy zaczną sprzedawać mieszkania. To z kolei spowoduje wzrost podaży i spadek cen.

Sprzedaże mogą być też wymuszone brakiem turystów w kanadyjskich miastach, zauważył bank centralny w swoim raporcie na koniec maja. Jeśli lokale kupione z myślą o wynajmie krótkoterminowym przestaną przynosić zyski, zostaną sprzedane. Spadek cen w przyszłym roku może być najwyższy od kilku dekad.

W Toronto wskaźnik cen podawany przez bank centralny może spaść o 13 proc., w Vancouver o 12 proc., w Calgary o 10 proc., a w Montrealu o 7 proc. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na obniżanie cen może być jeszcze spadek napływu imigrantów. Ponadto Canada Mortgage and Housing Corp. (CMHC) zaostrzyło zasady ubezpieczania kredytów.