Kandydaci People’s Party of Canada zdobyli w poniedziałek dziesiątki tysięcy głosów, ale nie udało im się wygrać w żadnym z okręgów. W miarę rozwoju kampanii wyborczej PPC stawała się coraz popularniejsza, ale nie przełożyło się to na mandaty. Maxime Bernier przez ostatnie tygodnie jeździł po kraju i gromadził tłumy, do których przemawiał jego sprzeciw wobec szczepionek i paszportów szczepionkowych albo obietnice zmniejszenia liczby przyjmowanych imigrantów o połowę. Lider PPC mówił o tyranii medycznej i paszportach, które w końcu będą narzucone wszystkim prowincjom. W końcu zaczęto na niego patrzeć jak na polityka, który może podzielić prawicę.

Erin O’Toole przestrzegał konserwatystów przed głosowaniem na PPC mówiąc, że głos oddany na partię Berniera tylko pomaga liberałom. “Justin Trudeau chce was podzielić”, mówił O’Toole.

W 2019 roku PPC też nie zdobyła żadnego mandatu. Uzyskała łącznie 1,6 proc. głosów. Bernier, który od 2006 roku reprezentował okręg Beauce w Quebecu, przegrał z konserwatystą Richardem Lehoux.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Teraz PPC zdobyła nieco ponad 5 proc. wszystkich głosów, dwa razy więcej niż Zieloni i wcale nie dużo mniej niż Bloc Québécois.

Po zamknięciu lokali wyborczych w prowincjach atlantyckich Bernier miał 4,6 proc. poparcia. Mówił, że to dobry wynik. W poniedziałek wieczorem jasne już było, że lider partii przegrał w swoim okręgu.

Bernier zorganizował swój wieczór wyborczy w sali bankietowej hotelu Saskatoon Inn. Większość zgromadzonych nie nosiła masek, wśród nich również lider PPC.