Mówiąc szczerze, nie sądziłem że Rosja zdecyduje się na tak szeroko zakrojone działania wojenne, myślałem że bardziej racjonalne będzie destabilizowanie Ukrainy i granie nią, poprzez destabilizację częściową. Najwyraźniej prezydent Rosji, biorąc przykład z amerykańskiej doktryny, „bombardowania pomocowego”, jaką widzieliśmy stosowanę w Libii czy Syrii, odwołał się do starego formatu inwazji, ośmielony słabością obecnej administracji w Waszyngtonie i Zachodu.

        Być może tylko Rosjanie nieco się przeliczyli, jeśli chodzi o postawę mieszkańców atakowanych regionów, zakładając najwyraźniej że ludzie są tam w większości Rosji przyjaźni, i podobnie jak to miało miejsce w tak zwanych republikach ludowych, chętni do współpracy, czy nawet przyłączenia się do Rosji.

        Jeden z planów okupantów oczywiście, może zakładać podział Ukrainy.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Podobnie jak to było w krajach arabskich poddanych operacji „wiosny”,  tam gdzie biją się wielcy gracze spięci w geopolitycznych uściskach, cierpią zwykli ludzie, którym pali się domy i zabija dzieci. Niestety tak jest ten świat skonstruowany, że za wojny  (z nielicznymi wyjątkami) nie płacą ci, którzy je wywołują.

        Wojna z pewnością przyniesie przyspieszenie nieuchronnego rozdziału globalnych płyt tektonicznych. Zachód usiłuje na gwałt oddzielić się od  Chin, w które tak wiele zainwestował, i od których tak nieprawdopodobnie się uzależnił; dzisiaj to nie Stany Zjednoczone rozdają karty, lecz Chińska Republika Ludowa i wszystkie sankcje Zachodu przeciw Rosji są resorowane przez kształtujący się nowy azjatycki porządek świata.

        Działania antyrosyjskie jedynie przyspiesza konstrukcję alternatywnego systemu rozliczeń bankowych opartego o chińską walutę, którego budowę zapoczątkowano jeszcze na długo przed antychińskimi sankcjami USA ogłoszonymi w związku z  sytuacją w Hongkongu.

         Wojna przyspieszy gospodarczą konsolidację Eurazji rzucając Rosję w objęcia nowego hegemona.

         Oczywiście stary hegemon nie odda  pozycji bez walki, problem tylko w tym, że walczy  „na rubieżach” czyli u nas koło domu.

        Dzisiaj wojna jest na Ukraina, ale przygotowano teren pod kolejne proxy-wojny; świat już jest wielobiegunowy i nowa rzeczywistość będzie się rodzić w wojennych bólach. Módlmy się, by nie kosztem polskiej krwi i dobrobytu Polaków.

        Na razie Polska staje się krajem przyfrontowym, co naraża  Ojczyznę na milionową falę uchodźców i działania wojny hybrydowej. Dziś okazuje się, że uchodźcy sprowadzeni przez Łukaszenkę na Białoruś, przed  którymi kosztem miliarda złotych ma Polską odgradzać miał mur na granicy, bez żadnych problemów wjeżdżają jako studenci zagraniczni przez granicę ukraińsko-polską.

        Czy to element działań hybrydowych? Jeśli nie jest takim dzisiaj, to z pewnością niedługo będzie, bo przecież Rosjanie mogą w ten sposób próbować destabilizować  kraj, który   staje się zapleczem ich wroga, jednym z głównych obszarów zaopatrzeniowych ukraińskiego oporu. Czy to grozi wciągnięciem Polski do konfliktu?

        Aż strach się bać, zwłaszcza jeśli działania wojenne na Ukrainie przejdą w drugą fazę.

        A na razie Polacy otworzyli serca i domy, bo jak mało kto wiedzą co to jest wojna

        Andrzej Kumor