Tak mówili, bo nie potrafili sobie policzyć. A my? Też nie potrafimy, bo do tego jest potrzebna wiedza astrologa, albo doświadczonego obserwatora, który codziennie po przesileniu bożonarodzeniowym mierzy o ile minut się dzień przedłuża i na podstawie tego interpoluje jak się ten dzień będzie wydłużał w przyszłości, aż do najdłuższego dnia w roku, czyli na św. Jana. Nieprzypadkowo więc święta związane z odnową przynoszoną narodzinami Syna Bożego Jezusa Chrystusa przynoszą nam nadzieję wyjścia z impasu burego i ciemnego dnia. Nie na darmo też  w obrządku kupały (szukania kwiatu paproci, skakania przez ognisko) odbywającego się w najdłuższym dniu roku radowano się póki czas, bio potem powoli następowała ciemność. Mądrość ludowa dokładność astronomicznych pomiarów zastąpiła przysłowiami i obrzędami. A fakt pozostaje faktem, że dnia przybywa, bez względu na to jak nie nazwiecie, albo nie zmierzycie,
Ale, ale.. Tylko u nas, w naszej sferze geograficznej. Jeśli obserwujecie postępujące powitanie Nowego Roku od Kibirti, Nowej Zelandii, Australii i Oceanii, i potem wiele godzin później  w Polsce, i u nas w Kanadzie to wiecie o czym mówię. Strefy czasowe zmieniają się wraz z obrotem ziemi wokół Słońca, a także obrotów Ziemi dookoła własnej osi. Podobnie i z porami roku. Jak u nas zima to na antypodach lato, i wcale to nie dziwne. Nie u wszystkich przesilenie dnia z nocą wypada w tych samych datach, nawet jeśli używamy tego samego kalendarza. No cóż, kalendarz też jest umowny, i nawet bez niego następowałoby przesilenie dnia z nocą. Podobnie jak i zegarek i godziny są rzeczą umowną, a dzień by wstawał bez względu na nasze zegarki.

To tak jak pani Krysia. Bez względu na to jak sobie nie przyrzeknie, to zawsze powie coś złośliwego o wszystkich. Tak już ma. Z dobrej życzliwej  rodziny, dobrze wychowana, dobre szkoły ukończyła. Ale jak o kimś mówi, to zawsze doda coś negatywnego. I żeby to! Często zmyśli to negatywne, a potem czeka na reakcję rozmówcy. Najgorsze co można jej zrobić to nie zareagować i nie dać się sprowokować. Bo rozpowiada te złośliwości o innych jakby była czymś nakręcona. A przecież to jej nakręcenie jest umowne, i tak jak ustawione godziny zegara nie zwolnią świtu dnia, tak i jej gadanie nie wpłynie na życzliwe relacje międzyludzkie, bo te relacje po prostu są. A złośliwości pani Krysi o innych są tylko jej nieżyczliwymi opiniami o bliźnich, Wystarczy po prostu nie słuchać.

Ostatnio zaleca się wyciszenie od wszelkich fal, światła niebieskiego, w tym zegarków i komputerów. Taką ciszą powinniśmy się otoczyć szczególnie podczas snu. I nie martwmy się, ranek nastanie, nawet jak nie będziemy sprawdzać, która to godzina, bo ranek ma w nosie nasze zegarki i umowne ustalanie godzin. Przychodzi i już.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Obojętnie jak tego się nie mierzy, to miło jest zaobserwować dłuższy styczniowy dzionek. Byłam dzisiaj na spacerku z psinką Bazyliszkiem w High Parku – prawie odwilż. Odwilż  też nie czeka – przychodzi kiedy jej wypadnie. Tak jak mój ukochany Baziliszek, godzin nie rozumie, ale wie, że o 7-mej jest czas na śniadanie, i żadne tam wiosenno jesienne przestawiania czasu, ani długość dnia, go  nie obchodzą. I tyle mojego pospania, nawet jak nie mam zegarów wokół mnie, to Bazyliszek wie kiedy mój czas na niego i jego śniadanie.
Pozdrawiam już z dłuższym dniem o barani skok i z Bazyliszkiem!

Michalinka, Toronto, 12 stycznia, 2025