Premier Donald Tusk poinformował 18 listopada 2025 r. w Sejmie, że śledztwo służb specjalnych, policji i prokuratury ustaliło tożsamość dwóch obywateli Ukrainy, którzy współpracowali z rosyjskimi służbami wywiadowczymi (w tym FSB).

Mężczyźni ci wjechali do Polski z Białorusi jesienią 2025 r., dokonali sabotażu na linii Warszawa-Lublin (kluczowej dla dostaw pomocy Ukrainie), a następnie uciekli z powrotem do Białorusi przez przejście graniczne w Terespolu.

Pierwszy sprawca to pochodzący ze Lwowa (Ukraina), skazany w maju 2025 r. przez sąd ukraiński za akty dywersji. Jego odcisk palca znaleziono na miejscu zdarzenia (w miejscowości Mika, powiat garwoliński), a telefon komórkowy z kartą SIM (zarejestrowaną na Ukrainie) służył do nagrywania “efektów sabotażu”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Drugi sprawca to mieszkaniec okupowanego przez Rosję Donbasu, były pracownik prokuratury, który uciekł na Białoruś.

W grę wchodzą dwa akty sabotażu w dniach 15-17 listopada 2025 r. – eksplozja ładunku wybuchowego C-4 (z 300-metrowym kablem detonacyjnym) pod pociągiem w Miku oraz uszkodzenie przewodów trakcyjnych koło Puław. Nie było ofiar śmiertelnych, ale Tusk określił to jako “bezprecedensowy akt dywersji” mogący wywołać katastrofę.

Jeszcze w  październiku 2025 r. polskie i rumuńskie służby aresztowały ośmiu podejrzanych o planowanie sabotażu na zlecenie Rosji, w tym trzech obywateli Ukrainy, którzy mieli transportować materiały wybuchowe. Podobne incydenty (podpalenia, drony, paczki z bombami) miały miejsce w Niemczech, Wielkiej Brytanii i innych krajach UE, często z udziałem rekrutowanych przez rosyjskie służby online Ukraińców lub Białorusinów.

Celem tych działań jest destabilizacja, sianie chaosu i antyukraińskich nastrojów w Polsce (gdzie mieszka ponad milion uchodźców z Ukrainy).

Polska podniosła poziom alarmu dla kluczowych linii kolejowych do “Charlie” (drugi najwyższy w skali NATO), a armia patroluje 120 km torów do granicy z Ukrainą.

Tusk podkreślił, że Rosja eskaluje “wojnę hybrydową” przeciw wsparciu dla Ukrainy, ale rekrutacja Ukraińców ma też na celu podział społeczeństw.

Polska żąda ekstradycji sprawców z Białorusi i Rosji, choć szanse są niskie.

Ukraina potępiła incydent, oskarżając Rosję o cyniczne wykorzystywanie Ukraińców jako “mięsa armatniego”. Kreml zaprzecza i sugeruje “russfobię” w Polsce. Śledztwo trwa, ale identyfikacja oparta została na dowodach fizycznych (odciski, SIM, tropy z Białorusi).