Mistrzowskie posunięcie odwetowe Rosji: Europa właśnie przekazała Moskwie klucze do własnej finansowej katastrofy?

Wyobraź sobie, że jesteś Europą – dumną, bogatą, pewną swojej moralnej wyższości. Zamrażasz 210 miliardów euro rezerw rosyjskiego banku centralnego, nazywasz je zabezpieczeniem obrony Ukrainy i nazywasz to sprawiedliwością: karą bez wojny, siłą bez poświęcenia. Idealny, cywilizowany cios.

Potem role się odwracają. Po kilku dniach Rosja kontratakuje – nie siłą, ale z lodowatą precyzją ekonomiczną. Europejskie imperia w Rosji znikają. Euro zostaje wyrzucone z handlu energią. Globalna wiara w twoją finansową fortecę pęka. To, co wydawało się zwycięstwem, teraz cuchnie samozniszczeniem. Czy to był geniusz… czy błąd, który mógł zakończyć erę niekwestionowanej potęgi Europy?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Pod koniec 2025 roku, gdy amerykańska pomoc słabła, a Ukraina była zdesperowana, Bruksela rzuciła okiem na zamrożone rosyjskie aktywa w belgijskich skarbcach. Mówiono o 105 miliardach dolarów – przejętych lub wykorzystanych jako reparacje. Moralny chór podniósł głos: agresorzy muszą zapłacić! Jednak ostrzeżenia wybrzmiały jasno: rezerwy państwowe były święte od dziesięcioleci. Zburz tę normę, a jutro mogą to być Chiny, Zatoka Perska lub ktokolwiek inny.

Europa, jak głosi historia, i tak przekroczyła już granicę – przekierowała 15 miliardów dolarów odsetek na Ukrainę. Rozległy się okrzyki radości  a potem młot uderzył. Odpowiedź Rosji była szybka i chirurgiczna.

Po pierwsze, nacjonalizacja: ponad 120 miliardów dolarów zachodnich aktywów – udziały BP w ropie naftowej, niemieckie fabryki samochodów, francuskie holdingi energetyczne – przejęte przez państwo.

Po drugie, banicja walutowa: wyrzucono euro; w płatnościach za gaz akceptowano tylko ruble lub juany. Europa się załamała,   słabnąc, podczas gdy rywale się umacniali.

Po trzecie, tarcza BRICS: 150-miliardowy fundusz rezerwowy odporny na przejęcie, odciągając Globalne Południe od zachodnich banków. Euro spadło o 8%. Koszty pożyczek gwałtownie wzrosły. Zaufanie stopniało. Kto tak naprawdę stracił? Rosja znalazła nowych partnerów. Chiny obserwowały wzrost juana.

Europa? Pozostawiona z korporacyjną ruiną, rosnącymi cenami, rozbitą jednością i palącym pytaniem: Czy ukaraliśmy agresora… czy po prostu udowodniliśmy, że nasz system można obrócić przeciwko nam? Do dziś nie doszło do całkowitego przejęcia – aktywa pozostają zamrożone, jedynie odsetki pomagają Ukrainie. Jednak ta opowieść brzmi jak ostrzeżenie: w wojnie finansowej pycha drogo kosztuje.

Europa cofnęła się z krawędzi. Ale prawdziwe pytanie pozostaje palące: Czy wyciągnęliśmy wnioski… czy po prostu opóźniliśmy upadek?