Wilno – miasto Mickiewicza, Syrokomli, Piłsudskiego i innych sławnych postaci ze świecznika polskiego panteonu kultury, sztuki i nauki. Zobaczyć Wilno to znaczy pokochać je na zawsze. Wilno z cudownym obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej oraz obrazem Jezusa Miłosiernego „Jezu, ufam Tobie”.

Wszak na sześćset tysięcy mieszkańców w mieście, co piąty obywatel przyznaje się do polskich korzeni.

Kościół św. Trójcy z cudownym obrazem Jezusa Miłosiernego adorują słynne Siostry Faustynki.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

W Wilnie byłem dziesięć razy. Pierwszy raz, w roku 2001, szukałem w tym mieście swoich korzeni. Na cmentarzu św. Piotra i Pawła odnalazłem groby dziadka i babci. Moja fascynacja Zgromadzeniem Sióstr Jezusa Miłosiernego (Faustynek) doprowadziła do nakręcenia dwóch filmów na temat ich życia i działalności w Wilnie.

Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego – bo tak brzmi pełna nazwa zakonu, który działa w Wilnie od pierwszej połowy XIX wieku, mieści się przy ulicy Rasug 4. Jest to dom, w którym mieszkał ks. Michał Sopoćko, który był spowiednikiem siostry św. Faustyny.

Siostra Michaela Rak, obecnie dyrektorka hospicjum w Wilnie, które mieści się na terenie domu, w której mieszkają Siostry Faustynki wybudowała hospicjum dla wszystkich ludzi. Jego budowa trwała dziesięć lat.

Obecnie Siostra Michaela podjęła się wielkiego zadania budowy hospicjum dla dzieci z rakiem mózgu. Na Litwie jest bardzo duża ilość dzieci chorujących na ten typ nowotworu.

Będąc w okresie świątecznym Bożego Narodzenia w Polsce, pojechałem na Litwę, by spotkać się z siostrą Michaelą i zobaczyć jak idą prace budowlane nowego hospicjum w Wilnie. Spotkałem się z Nią i zrobiłem wywiad do czasopisma „Goniec”.

Mirosław Dauksza: Rozmawiam z Siostrą Michaelą Rak, dyrektorką hospicjum. Chciałbym zadać kilka pytań, by opowiedziała o swojej działalności w Wilnie.

Siostra Michaela Rak: Akurat w tym roku mija dziesięć lat, jak przyjechałam na ziemię wileńską w miejsce związane ze świętą Faustyną, błogosławionym Michałem Sopoćko i Zgromadzeniem Serca Jezusa Miłosiernego, które ksiądz Michał założył w okresie Drugiej Wojny Światowej.

Dziesięć lat temu prowadziłam hospicjum w Gorzowie Wielkopolskim, a tutaj nie było żadnego zakładu tego typu. Ksiądz Kardynał Andris Batkiw bardzo prosił, by nasze Zgromadzenie podjęło się utworzenia takiego Domu i w tym Domu zająć się ludźmi cierpiącymi na chorobę nowotworową. Domu, w którym otrzymywać będą wsparcie do walki z tą chorobą i do utrzymania godności życia do końca. Rok 2008 to rakże rok, kiedy ogłoszony został jako błogosławiony ks. Michał Sopoćko. Beatyfikacja odbyła się w Białymstoku i On został patronem naszego Hospicjum.

Jest to wyjątkowe miejsce – w centrum Wilna, nieopodal Ostrej Bramy, gdzie znajduje się obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, Matki Bożej Miłosierdzia. Od pokoleń było to miejsce nazywane Wzgórzem Zbawiciela. Na samej górze znajdował się duży klasztor Sióstr Wizytek, Sióstr Kontemplacyjnych i w tych budynkach mieszkał przez jakiś czas ks. Michał Sopoćko w 1934 r. gdzie usługiwał jako kapelan, a po sąsiedzku wynajmował pomieszczenie Eugeniusz Kazimirowski, znany artysta malarz.

Kiedy ks. Sopoćko dowiedział się od św. Faustyny, że Pan Jezus pragnie, żeby był namalowany obraz z podpisem „Jezu, ufam Tobie”, poprosił swego sąsiada, żeby podjął się namalowania takiego obrazu. Ja tego obrazu nie nazywam obrazem; ja go nazywam portretem pamięciowym, ponieważ do końca 1934 r. św. Faustyna przychodziła do pracowni malarza i pilnowała, żeby ten Jezus namalowany był właśnie jak najlepszym odzwierciedleniem Jej wizji, którą miała wcześniej w Płocku w tym samym roku, kiedy Jezus Jej powiedział, żeby ten obraz był namalowany i żeby był znany na całym świecie. Obraz ten znajduje się w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie przy ulicy Dominikańskiej i jest to jedyny obraz namalowany w obecności św. Faustyny.

Płakała św. Faustyna patrząc na ukończone dzieło, mówiąc przy tym „Jezu, kto Cię namaluje tak pięknym, jakim jesteś?” I to pytanie św. Faustyny jest pytaniem do każdego z nas. Jezus nie chciał być znany i podziwiany, tylko ten obraz ma nam przypominać postawę miłosierdzia w naszym życiu, żebyśmy tak jak On byli miłosierni, żeby to spojrzenie z krzyża, kiedy patrzy na tych, którzy mu zadali cierpienie, na tych, którzy Go zdradzili, na tych, których kocha, na swoją Matkę jednakowym wzrokiem, żeby było wyzwaniem, żeby nasze oczy też były pełne miłosierdzia, żeby ręce Jego, wskazujące na serce i błogosławiące były naszymi rękami błogosławiącymi, wyciąganymi do ludzi w geście pojednania.

Na tym obrazie jest postać Jezusa wchodzącego do Wieczornika po Zmartwychwstaniu. Jezus idzie i spotyka tam Apostołów, którzy uciekli, którzy się wystraszyli, w tym Piotra, który trzy razy się zaparł.

Jezus robi do nich pierwszy krok: wchodzi i mówi do nich „Pokój Wam!”. Nie wyrzuca im zdrady, nie mówi, że są tacy i owacy, tylko pokazuje, że my w życiu też możemy być zdradzeni i wykorzystani, postawieni w sytuacji trudnej, ale ten obraz, kiedy człowiek wpatruje się w niego, ma być właśnie wyzwaniem, żeby wejść, zrobić ten pierwszy krok, żeby powiedzieć „Pokój Tobie!”, żeby wyciągnąć rękę do zgody, żeby pobłogosławić.

I wtedy Jezus mówi Apostołom na Wieczorniku „Idźcie na cały świat!”. I właśnie ta kolejna sytuacja przebaczenia i pakietu zaufania, kiedy mówi „Idźcie, bo Wam ufam”, otwiera Apostołów na heroizm, nawet męczeństwo i dzięki temu ten obraz jest dla nas taką iskrą, która ma tworzyć stan zaufania.

Myślę, że to wołanie Jezusa, że chce być z nami na całym świecie przez ten obraz to właśnie postawy każdego z nas tu i teraz: ja mam być z tym obrazem niezależnie gdzie żyję, czy w Polsce, czy na Litwie, czy w Kanadzie, czy w Ameryce, gdziekolwiek. Jeżeli są sytuacje w życiu trudne i bolesne, tak jak Jego męka, Jego śmierć, Jego opuszczenie, Jego zdrada – kiedy został przez najbliższych zdradzony, ból cierniowej korony, biczowanie, czy przybicie do krzyża. Jest też na obrazie pokazane gdzie my, ludzie, w naszym bólu mamy szukać siły, w tym „Jezu, ufam Tobie”.

W tym miejscu, gdzie ten obraz powstał, w 2008 roku podjęliśmy wezwanie, żeby otworzyć na Litwie pierwsze hospicjum i w tej chwili w jednym z tych budynków jest hospicjum, w drugim nasz dom zakonny i kaplica w miejscu, gdzie była pracownia malarza. Ta już dziesięcioletnia misja hospicyjna na Litwie jest coraz bardziej rozpoznawalna. Hospicjum ma dwa działy: stacjonarne i hospicjum domowe. Pomogliśmy już czterem tysiącom osób. W tej chwili rozbudowujemy o kolejny dział.

Mirosław Dauksza: Właśnie słyszałem, że Siostra podjęła się wielkiej misji, a mianowicie drugiego hospicjum – dla dzieci chorych na raka mózgu, który występuje w dużym stopniu u dzieci na Litwie, w Rosji, na Białorusi i to miłosierdzie Boże dla tych dzieci, umierających, więc Siostra podjęła się zbudowania przybudówki do obecnego hospicjum, a mianowicie zbudowania hospicjum dla dzieci umierających. Czy Siostra mogłaby na ten temat coś dodatkowo powiedzieć?

Siostra Michaela Rak: Tak, to jest kolejne wyzwanie dla nas. To nie będzie nowe hospicjum, tylko kolejny dział. Tak jak mamy dział stacjonarny dla dorosłych, dział hospicjum domowego dla dorosłych, tak w tej chwili poszerzamy budynek o jedno skrzydło, gdzie mieścić się będzie oddział stacjonarny dla chorych dzieci, co będzie również stanowić bazę dla hospicjum domowego dzieci. W sytuacji, kiedy mówimy „rak”, „nowotwór”, to nie będziemy się tylko kierowali wskaźnikami WHO [World Health Organization], że to tylko nowotwór mózgu. Każda choroba, nowotwór, która będzie ciężarem dla dziecka i jego najbliższej rodziny będzie dla nas wyzwaniem, żeby ten ciężar wziąć na siebie i sprawić, żeby dziecko i rodzina nie cierpiały, żeby do końca podejmować wysiłki o powrót do zdrowia tego dziecka i do życia do końca nie ze łzami, nie z samotnością, lecz z bliskością.

Było takie pytanie pięcioletniego chłopca, który patrząc mi w oczy, płacząc, spytał mnie „Mam raka. Pomożesz mi?” I wtedy przytuliłam go, wzięłam na kolana i razem z nim zaczęłam płakać i obiecałam mu „pomogę”. To było takim wyzwaniem, żeby otulić pomocą chore, umierające dzieci.

Jesteśmy na etapie rozbudowy. Ufam, że w 2019 roku, może pod koniec roku, uda się już otworzyć dział hospicjum dziecięcego.

Mirosław Dauksza: Ta misja jest bardzo kosztowna. Rozumiem, że rząd coś dofinansowuje, ale Siostra musi utrzymać ten zakład z własnych finansów i są to duże koszta.

Siostra Michaela Rak: Tak, utrzymanie bieżącej działalności hospicjum dla osób dorosłych to ponad 30 tysięcy euro na miesiąc. Chorzy nic nie płacą. Litewska Kasa Chorych pokrywa nam 30% kosztów miesięcznych. Resztę musimy zdobyć. Jest to dla nas ogromnym wyzwaniem, bo mówimy o około 20 tysiącach euro w każdym miesiącu, w związku z tym podejmuje się przeróżne starania i kieruję tę prośbę do różnych osób i organizacji, do parafii, z wołaniem „Proszę, pomóżcie nam, żeby chory mógł żyć do końca, bo każdy chce żyć do końca, otulony miłością”.

Dział hospicjum dziecięcego to kolejne wyzwanie, bo milion trzysta tysięcy euro zabierze sama budowa. I tu znowu poszukujemy w różnych miejscach, nie tylko na Litwie, ale po całym świecie. I powołując się na słowa tego umierającego chłopca „Mam raka. Pomożesz mi?” i spotykając się z ludźmi, proszę „Kochani, pomóżcie, żeby ta osoba, która ma raka otrzymała tę pomoc”.

W zaufaniu Bogu i ludziom podjęłam się wezwania, trwają prace rozbudowy i ufam, że wszystko się uda, no i później będzie następne wyzwanie – zatrudnienie nowego personelu medycznego i utrzymanie bieżącej działalności, czyli i leki i żywność i koszty dojazdu, no wszystko, co jest chorym dzieciom potrzebne weźmiemy na siebie, żeby to słowo „Pomogę” nie było tylko słowem, ale i czynem. I do tego czynu Hospicjum się przygotowuje.

Mirosław Dauksza: Chciałbym tu nadmienić, że mój kolega z Kanady, Piotr Huryn i Jego żona Halina mieli tutaj swoją mamę, która była w stanie tragicznym, umierającym i Piotr spytał, przyjeżdżając czy mama Halinki mogłaby tu zostać, bo lekarze rozłożyli ręce, a Hospicjum to ostatnia droga, droga miłosierdzia Bożego na odejście do Pana Naszego, z opieką i w spokoju Bożym. Halinka mi powiedziała, że Siostra przyjęła Jej matkę, która przebywała tu przez trzy miesiące i – ciekawa sprawa – kiedy Piotr zapytał Siostrę „Ile mamy za to zapłacić?”, Siostra im odpowiedziała „Tu jest Dom Pana Jezusa Chrystusa Miłosiernego. Pan Jezus nie bierze żadnych opłat. To jest wszystko od Miłosierdzia Bożego”. Piotr się poczuł jakby był w Niebie, a nie na Ziemi, gdzie jest tyle zła, tyle wykorzystywania, że to terytorium należy do Chrystusa, że to jest skrawek Niebios.

Chciałbym, żeby Siostra mi powiedziała coś o ludziach, którzy tu przychodzą czy przyjeżdżają.

Siostra Michaela Rak: Tu jest dom i w tym domu jest wspólnota rodzinna, hospitacyjna. Są tu lekarze, pielęgniarki, rehabilitanci, psycholog, osoby duchowne i w każdej przestrzeni somatycznej, psychicznej, duchowej i rodzinnej i chory i jego rodzina objęci są miłością i wsparciem. I jak powiedziałam, za miłość się nie płaci.

To jest dom, w którym za miłość się nie płaci, tylko ją otrzymuje i przekazuje dalej. Miłosierdzie przemienia oblicze tej Ziemi i bycie dla człowieka z miłością dla drugiego człowieka. Miłość sprawia, że przestrzeń robi się coraz piękniejsza. I na co dzień robimy to właśnie z takim zapatrzeniem w przestrzeń wieczności, bo to, czym sobie zapracujemy za życia, tutaj, każdy dla siebie, przyniesie nam wieczność i my tutaj dając miłość, zapracowujemy na miłość, którą będziemy otuleni tam, po drugiej stronie życia. I zawsze się do tego odwołuję, żebyśmy miłością umieli przemieniać świat tu i teraz i z miłością przygotowywali się na wieczność.

Mirosław Dauksza: Znamy się z Siostrą od lat, wiele razy tu przyjeżdżałem, od czasu do czasu odwiedzając Hospicjum. Widzę jak przebiega budowa i mam zdjęcia. Mój ojciec Witold pochodzi z Wilna, moi dziadkowie pochowani są w Wilnie. I dlatego cieszę się, że mogę w jakiś sposób dopomóc i dołożyć cegiełkę. I wierzę w dobre serce Polonii kanadyjskiej, która wspomaga różne instytucje, że otworzy serca do tego hospicjum. Niech Siostra poda numer konta. Dziękuję za rozmowę.

Siostra Michaela Rak: Jest to też wołanie z całego serca o pomoc, nawet w postaci drobnych ofiar. Więcej informacji o naszym Hospicjum można znaleźć na stronie www.hospisas.lt lub mostdonieba.pl  Pozdrawiam serdecznie z Wilna! Szczęść Boże!

Mirosław Dauksza: Moje ostatnie słowa są takie: każdy z nas po śmierci stanie osobiście na Sądzie Bożym przed Jezusem Chrystusem i będzie sądzony za dobro i zło, również za dobre uczynki płynące z dobrego serca.

Podaję numery konta banku w Wilnie na Litwie:

Luminor Bank AB,  SWIFT/BIC.NDEALT2X,  LT 39-21400300 0285 63 71.