W Toronto w Sylwestra w niewyjaśnionych okolicznościach pojawiło się osobliwe „dzieło sztuki” – 3,5-metrowy, gładki, prostopadłościenny monolit. 31 grudnia rano pomnik stanął w okolicy Humber Bay Shores. Władze miasta najwyraźniej były zaskoczone tym faktem, bo stwierdziły, że monolit nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego, więc nie zostanie usunięty natychmiast. Ratusz da sobie czas do namysłu przez weekend.

Podobne monolity pojawiły się w kilku innych miejscach w Kanadzie, m.in. w Kolumbii Brytyjskiej i w Manotobie. Stanęły też w innych częściach świata, np. na pustyni w stanie Utah i w Rumunii. Wszędzie budziły spore zainteresowanie, a ludzie przychodzili, by zrobić sobie zdjęcia pod monolitami i zamieścić je w mediach społecznościowych.

Większość przychodzących pod torontoński monolit twierdzi, że pewnie jest to jakiś rodzaj niepokornej sztuki, która w czasie pandemii odwraca naszą uwagę od koronawirusa.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Nie wszyscy są jednak nastawieni entuzjastycznie. Już w piątek rano „dzieło sztuki” zostało pomazane czerwonym sprayem przez wandali. Nie przeszkodziło to jednak amatorom selfie, którzy w dalszym ciągu przychodzili, by sfotografować się z monolitem.