No nie mogę w to uwierzyć! To wcale nie było zabawne dla nas Polaków, kiedy kanclerzyca Niemiec Angela Merkel w roku 2015 na paradzie zwycięstwa w Londynie dziękowała Aliantom za oswobodzenie Niemiec spod nazistów (nazies). Początkowo byłam rozbawiona, bo myślałam, że to żart. Ale nie. Nie tylko została zaproszona na rocznicę zakończenia 2-giej Wojny Światowej do Londynu, ale także – a jakże by inaczej? – dziękowała Aliantom, za wyzwolenie Niemiec. Hah?

        Albo mnie ktoś uczył źle historii, albo została ona przepisana. To, że Merkel jeździła także do Moskwy, aby obok Putina celebrować zwycięstwo Armii Czerwonej nad Niemcami, ach przepraszam Nazis, to zakrawa już na pusty śmiech. Co prawda, nie dokładnie 9 maja, ale 10 maja składała podziękowania Putinowi i Armii Czerwonej w Moskwie za wyswobodzenie Niemiec. No nic, tylko zwariowała – pomyślałam. A może nie? Tylko chce sobie zaskarbić więcej swoich figur woskowych na całym świecie, nie tylko w Berlinie, czy Londynie. Moim zdaniem jej najlepszy pomnik to ten na koniu odsłonięty w roku 2021 przed  Muzeum Tempel w miejscowości Etzdorf w Niemczech. Mierzy trzy metry.

        Era Merkel odeszła, myślałby kto, a zostały po niej figury woskowe i pomnikami. Ale nie. W roku bieżącym kanclerz Olaf Scholz trąbi to samo. Czyli jest to strategiczne zagranie niemieckiego przepisania historii gdzie ofiarami były Niemcy.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        No to kto był agresorem w tym odsłonięciu? Nie trudno się domyśleć.  A alianci na takie bzdety milczą – czyli przyzwalają na to. A my? Powoli nie. W mediach społecznościowych (Twitter) na stwierdzenia Szolza oburzyli się między innymi Jacek Sasin i Beata Szydło.

        Bardziej szczegółowe omówienie można znaleźć w Gońcu z zeszłego tygodnia (na pierwszej stronie). My wiemy, że jest to przepisywanie historii, bo w 1933 roku w Niemczech Adolf Hitler doszedł do władzy bardzo legalnie i demokratycznie. A do nazistowskiej partii NSDAP należały miliony (zwykłych) Niemców.

        Dobrze, że chociaż się ktoś oburzył na Twitterze, ale to jest sprawa do wyjaśnienia na szczeblu rządowym, a nie twitterowym. Na Twitterze to można sobie tak twit, twit bez końca. A Alianci co? Pewnie się cieszą, że wyzwolili jeszcze jeden kraj – nazistowskie Niemcy spod nich samych. A przecież pokonali Niemcy, a nie inaczej. I to Niemcy podpisali akt kapitulacji w nocy 7 maja, 1945 we francuskim Reims.

        Stalin zażądał powtórnego podpisania aktu kapitulacji Niemiec, do którego doszło w pod berlińskim Karlshorst w nocy z 8 na 9 maja, czyli dzień później.

        Piszę to gwoli przypomnienia, że dzień zwycięstwa (kapitulacji nazistowskich Niemiec) Alianci obchodzą 8 maja, a Rosjanie 9 maja. W Polsce Ludowej (ponieważ byliśmy pod kuratelą sowiecką), obchodziliśmy Dzień Zwycięstwa 9 maja.

        Jakiego to ‘zwycięstwa’ pytały miliony Polaków, którym wojnę udało się przeżyć bez pomocy Żydów. I tu nie ma innego wyjścia jak ostre sprzeciwienie się takim bredniom, że Niemcy zostały wyswobodzone przez Aliantów. I to musi zrobić nasze państwo, z użyciem wpływów (interference) naszych silnych sojuszników.

        Podobnie jak z wycieczkami młodzieży z Izraela do Polski z uzbrojoną ekipą ochroniarzy z ostrą bronią. To miało miejsce przez wiele lat w Polsce, jednym z najbardziej bezpiecznych krajów świata. Okazało się, że nawet nie było umowy na wjazd do suwerennego państwa (Polski) sił zbrojnych Izraela.

        To co? Tak sobie ta jednostka militarna z Izraela (z długimi karabinami przewieszonymi na piersi naładowanymi ostrymi nabojami) przyjeżdżała do Polski obstawiać młodzież żydowską jakby do siebie – zgoda nie była im potrzebna, bo przyjeżdżali tak jakby do siebie?

        Na całe szczęście ta sprawa została pomyślnie dla obu krajów rozwiązana na szczeblu rządowym. Co prawda jak umowa będzie realizowana tego jeszcze nie wiadomo. W każdym razie żadne obce państwo (tak, tak Izrael jest obcym państwem, co zapewne dla wielu jest zaskoczeniem) nie będzie chroniło swojej młodzieży w naszym kraju swoimi oddziałami militarnymi – chyba, że będzie na to zgoda i międzynarodowa umowa między Polską (gospodarzem) a Izraelem (wizytującym). Tak i teraz, tak długo jak kanclerze Niemiec będą Aliantom dziękować za wyzwolenie Niemiec spod nazis,  tak długo Niemcy nie podejmą odpowiedzialności za swoją historię. I tak długo jak my pozwolimy innym pisać naszą historię, tak długo nie będziemy państwem suwerennym, choć suwerennym narodem jesteśmy.

        A na naszym kanadyjskim podwórku coś się ruszyło. W zeszłym tygodniu zastanawiałam się, czy minister spraw zagranicznych Kanady Melanie Joly  wyciągnie konsekwencje w stosunku do dyplomatycznego przedstawiciela komunistycznych Chin Wei Zhang, który szpiegował kanadyjskiego polityka, posła federalnego i na niego donosił (po naszemu  zbierał do informacje do ‘teczki), a także szpiegował rodzinę posła Michaela Chong (MP) w Hong Kongu. Chodziło o zastraszenie kanadyjskiego polityka, który aktywnie poparł rezolucję dotyczącą niehumanitarnego traktowania muzułmanów Ujgurów w Chinach.

        Dla minister Joly sprawy ekonomiczne były ponad łamaniem praw człowieka, a szpiegowanie Kanadyjczyka w Kanadzie przez obce państwo na placówce dyplomatycznej w Toronto mniejszym złem. Ależ to nie pierwszy przypadek przecież. Komunistyczne Chiny łamały, łamią i będą łamały prawa człowieka. To jest wpisane w ideologię komunizmu: jak nie jesteś z nami to cię złamiemy. W rewanżu Chińska Republika Ludowa (People’s Republic of China – PRC) odwołała konsula z Szanghaju. To dopiero początek. A nasz premier? Jak zwykle to nie on. Zasłoni się słynnym dla niego Not me. To premier jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo kraju i jego obywateli. I to bezpieczeństwo jest zagrożone, jeśli agenci obcego państwa (i to na dodatek totalitarnego, komunistycznego, z bardzo złą historią przestrzegania praw ludzkich – human rights) na terenie Kanady donoszą i manipulują polityką wewnętrzną Kanady, dają łapówki, wspierają kanadyjskie fundacje, korzystają z finansowania badań, itp. – a ten mówi ‘not me’. Nic nie wiedział, bo mu nie powiedziano.

        Więc kto był winny? Inni. Jeśli to bezpieczeństwo państwa tak wygląda jak schowanie się przed Kanadyjczykami z Konwoju Wolności, i z niewiedzy premiera o ingerencji obcych państw, to uchowaj  nas panie od złego. Ach już wiem, to król Karol III nas wybawi od złego. Przynajmniej na jego koronacji obrządek był tradycyjny z odwołaniem się do religii anglikańskiej. A u nas? Na nowym paszporcie Kanady godło naszego kraju przybrało wygląd kolorowanki mojej wnuczki. I co komu przeszkadzały krzyż zwieńczający koronę i quebeckie lilijki? Teraz mamy płatek śniegu. O tej śnieżynce wieńczącej nową koronę godła Kanady zdecydował król Karol za poradą premiera Trudeau. Now korona nie ma żadnych odniesień do historii i tradycji Kanady. Budujemy nową Kanadę na zgodnie z zaleceniem odcięcia się od tradycji i historii, zgodnie z deklaracją premiera Trudeau, że Kanada jest pierwszym po-narodowym państwem. Teraz rozumiem: dlatego schował się przed Kanadyjczykami w czasie Konwoju Wolności, zamiast z nimi rozmawiać! Przecież miało nas, Kanadyjczyków, zgodnie z jego wizją pierwszego państwa ponadnarodowego już nie być. Kiedyś musiałam żyć w jednej komunistycznej utopii, aż się nie zaczęło walić na dobre. Bardzo liczę na to, że się znów nie uda, a nasz premier się jeszcze raz pomylił.

Alicja Farmus
Toronto, 11 maja 2023