David Johnston ogłosił, że rezygnuje ze stanowiska specjalnego sprawozdawcy ds. badania zagranicznej ingerencji w kanadyjską demokrację. W liście napisanym do premiera Trudeau Johnston stwierdził, że w momencie obejmowania stanowiska jego celem było „budowanie zaufania do demokratycznych instytucji”. Ostatecznie jednak mocno partyjna atmosfera wokół jego nominacji sprawiła, że cała sytuacja przyniosła zupełnie odwrotny efekt.

Rezygnacja ma nastąpić najpóźniej z końcem czerwca lub od razu po złożeniu raportu końcowego, co zdaniem Johnstona powinno nastąpić wcześniej.

Johnston został mianowany na stanowisko specjalnego sprawozdawcy przez premiera Justina Trudeau, a jego zadaniem było zbadanie zewnętrznej ingerencji w przebieg wyborów federalnych w 2019 i 2021 roku. Posłowie opozycji domagali się usunięcia Johnstona, przypominając, że były gubernator był przyjacielem premiera Pierre’a Elliotta Trudeau. Johnston i Trudeau m.in. jeździli razem na narty, a w tych wyjazdach jako dziecko uczestniczył również Justin Trudeau.

W zeszły miesiącu posłowie zagłosowali za usunięciem Johnstona. Zawnioskowali do rządu o wszczęcie publicznego śledztwa w sprawie zagranicznej ingerencji w wybory.

Johnston w liście do premiera stwierdził, że powołanie komisji i prowadzenie przesłuchań przysłuży się edukowaniu społeczeństwa i dostarczy wskazówek co do możliwych reform. Żeby jednak dobrze zbadać sprawę, jego zdaniem najbardziej wskazane jest wyznaczenie jednej osoby, „cieszącej się szacunkiem i posiadającej wiedzę ekspercką”, która dokończy rozpoczętą przez niego pracę. Były gubernator zasugerował premierowi skonsultowanie się z opozycją w kwestii wyznaczenia odpowiedniej osoby.

Minister ds. międzyrządowych Dominic LeBlanc oświadczył w piątek, że polecono mu przeprowadzenie konsultacji z ekspertami i przedstawicielami partii opozycyjnych w sprawie dalszych kroków i wyboru osoby, która pokieruje pracami.

Dla opozycji rezygnacja Johnstona świadczy o tym, że publiczne śledztwo należałoby zacząć jak najszybciej.